Ultimate Comics zdecydowanie weszło w rynek polskich superbohaterów. Obok publikacji kolejnych przygód Białego Orła prezentuje nam drugi zeszyt przygód Nieustraszonego Szpaka, którego autorem jest Damian „Pickador” Ziajko.
Geneza bohatera
Jest to dokończenie genezy bohatera i jego przeciwnika – Śmierci. W pierwszym zeszycie (dostępny również on-line) czytelnicy mogli poznać źródło mocy obu postaci i szaleństwa złoczyńcy. Recenzowany zeszyt kończy ten rozdział. Szpak bada swoje zdolności, a Śmierć dopuszcza się coraz bardziej szokujących zbrodni. Nieunikniona jest więc konfrontacja, będąca punktem centralnym tej opowieści. Oprócz tego pierwszy zeszyt wprowadza kolejnego bohatera, Mr. Gecko, samozwańczego obrońcę Pragi Północ i reszty świata. Kolejnym dodatkiem jest czterostronicowa historia, którą autor próbował już w 2011 roku zainteresować wydawców stworzoną przez siebie postacią, oraz kilka szkiców koncepcyjnych. Całości dopełnia druga część zupełnie innej historii pt. Wilczur, człowiek, który powstał z torów.
Szczerze mówiąc, wspomniana dodatkowa historyjka zainteresowała mnie bardziej niż właściwy komiks. Zawiera jakąś zagadkę i chce się przeczytać kolejny odcinek. Tytułowy komiks jest raczej powtórzeniem najróżniejszych wątków z amerykańskich komiksów superbohaterskich. Autor zresztą sam przyznaje się do wzorowania na Spider-Manie. Można do tego dodać inspiracje komiksami z lat dziewięćdziesiątych. Z ówczesnymi zagraniami marketingowymi włącznie. Najlepszą z kilku wersji okładki wydaje się ta inspirowana Jackiem Kirbym.
Niezbyt oryginalna
Brakuje mi w Nieustraszonym Szpaku czegoś nowego, wyróżniającego. To wszystko już gdzieś było. Promienie z kosmosu. Tragiczna przeszłość. Skakanie po dachach. Mordobicie. O dziwo kreska jest zupełnie nie w stylu komiksów, które wpłynęły na autora. Raczej uproszczona, cartoonowa, bez nadmiaru kreskowania i z grubymi konturami. Wygląda to całkiem przyzwoicie. Umieszczenie w zeszycie pierwszej historyjki z bohaterem pozwala prześledzić progres autora. Przez 10 lat poprawił znajomość anatomii i pojawiły się tła, które w pierwotnej opowieści prawie nie istniały.
To raczej nie jest komiks dla mnie, bo nudzą mnie superbohaterowie, nie licząc tych w najlepszym wykonaniu lub oferujących coś, czego nie widziałem w tysiącach przeczytanych przeze mnie komiksów w tym gatunku. W Nieustraszonym Szpaku na razie jeszcze czegoś takiego brakuje. Nawet jeśli pojawiają się przebłyski jakiegoś kierunku, w jakim chciałby podążyć autor, to całość pozostaje odrobinę zbyt bezpłciowa. Mamy też za mało materiału, żeby stwierdzić, czy zatrzyma się tylko na kopiowaniu znanych wzorców, czy zaoferuje nam coś więcej.
Przyzwoicie napisana
Wypada pochwalić autora za porządny, spójny scenariusz. Nie ma w nim zbyt wielu przypadkowych scen. Bohater jest pokazany w trakcie treningu kendo i potem wykorzystuje tę umiejętność w walce. Śmierć ma dziwne relacje z matką i to też odgrywa rolę w konfrontacji. Skakanie po dachach jak Spider-Man wynika z fascynacji parkourem. To niby podstawy, ale wielu początkujących twórców właśnie na takich drobiazgach się wykłada.
Mnie się średnio podobało, ale jak już pisałem, męczy mnie gatunek. Jeśli jesteście fanami komiksu superbohaterskiego, to możecie znaleźć w tym komiksie coś więcej niż ja. Poza tym zawsze warto wesprzeć nowego twórcę, który demonstruje całkiem niezłe podstawy komiksowego rzemiosła, i pozwolić mu się rozwijać.
Dziękujemy wydawcy za przekazanie egzemplarza do recenzji
Konrad Dębowski