THE GREEN HORNET
W 2011 roku ekrany miał zdominować zielony kolor. I nie mowa tu o powrocie „Sałaty Marvela” czy zwariowanej rodzince Shreka, a o dwóch wysokobudżetowych produkcjach – „The Green Hornet” oraz „Green Lantern”.
Jako pierwszy do kin trafił Zielony Szerszeń, bohater mniej znany od swojego utytułowanego kolegi ze stajni DC Comics. Jednak to nie popularność postaci, a nazwiska aktorów miały przyciągnąć widzów do kas. Król komedii dla dorosłych – Seth Rogen, zmysłowa Cameron Diaz, ozdabiająca każdą produkcję swoim występem, czy też, przebojem wdzierający się do Hollywood po błyskotliwym występie w „Bękartach wojny”, Christoph Waltz. Nie mogło również zabraknąć nachalnie ostatnio stosowanych efektów 3D.
Niezaprzeczalnie „Zielony Szerszeń” to dziecko dwóch ojców – reżysera Michela Gondry’ego, który uparcie dążył do realizacji tego projektu, oraz scenarzysty i odtwórcy tytułowej roli Setha Rogena. Wspomniane nazwiska raczej mało komu kojarzą się z wybuchową mieszanką akcji i humoru. Wizytówką Gondry’ego jest kino pokroju „Zakochanego bez pamięci”, natomiast Rogen to częsty bywalec komedii Judda Apatowa. Co skusiło tak różnych autorów do współpracy? Niewątpliwie postać antybohatera oraz szansa na bezpardonową zabawę konwencją.
Britt Reid nie posiada supermocy, zaś sztuki walki są jego piętą achillesową. Nie może się także ubiegać o tytuł geniusza roku. Posiada natomiast ponadprzeciętne umiejętności w zakresie ekspresowego zrażania do siebie ludzi, błogiego nic nierobienia czy bycia pospolitym bucem. Życie od imprezy do imprezy to jego motto. Wraz ze śmiercią ojca, nieporadny Britt otrzymuje w spadku medialne imperium oraz pokaźną sumę pieniędzy na koncie. Odkąd pamięta zawsze chciał być bohaterem, mieć odjazdowe przebranie, a teraz nadarza się ku temu idealna okazja. Pod osłoną nocy wyrusza na ulice jako Zielony Szerszeń – zamaskowany kryminalista w służbie dobra.
„The Green Hornet” w kategoriach blockbustera spełnia pokładane w nim oczekiwania. Niewymagający scenariusz, wysokooktanowa akcja, absurdalny humor wylewający się z ekranu, doprawiony przebłyskiem geniuszu Waltza, soczystym epizodem Jamesa Franco oraz kopniakami i gadżetami skromnego pomocnika Kato. Niezobowiązujące kino w sam raz rozładowujące napięcie po stresującym bądź kiepskim dniu. Jednakże w tym miejscu zalety dzieła Gondry’ego się kończą.
Największą bolączką obrazu jest sam Rogen. Bufoniasty bohater, zanadto wierzący we własne umiejętności, po kilku scenach staje się przewidywalny, zwyczajnie nudny. Aktor i scenarzysta w jednym drobiazgowo dopilnował, aby grany przez niego charakter jak najrzadziej schodził z oka kamery. Cierpią na tym pozostałe postaci filmu. Diaz praktycznie jest niewidoczna, jej komediowy potencjał zostaje szybko zgaszony. Natomiast Waltz – podstarzały mafijny boss z przerośniętym ego i kompleksem na punkcie własnego, przerażającego wyglądu, dławi się w okrojonych wystąpieniach. Z grona aktorów wyróżnia się niepozorny Jay Chou, czyli Kato – złota rączka i motor napędowy scen akcji.
Obraz wzbogacono o efekty trójwymiarowe, dając tym samym wyraz najnowszej modzie panującej w Hollywood. Trudno nie odnieść wrażenia, że zabieg konwersji nie tylko opóźnił premierę, ale również nie znalazł odbicia w stronie wizualnej obrazu. „The Green Hornet” wygrywa w cuglach rywalizację o zaszczytne miano filmu z najgorzej wykorzystanymi efektami 3D. Widzowie mają pełne prawo poczuć się nabici w butelkę (droższa cena biletu).
Nie ulega wątpliwości, że Gondry dostarczył osobliwe kino spod znaku trykotu i peleryny, ale nie ustrzegł się błędów. Zielony Szerszeń – postać kojarzona w Ameryce ze słuchowiska radiowego i serialu z Brucem Lee, w kraju nad Wisłą raczej pozostanie anonimowa. Popularności nie przysporzy jej nawet doborowa obsada. Na film można się wybrać, ale bez większych oczekiwań. Na miejscu producentów zastanowiłbym się czy Szerszeń jest w stanie użądlić po raz drugi. Być może był to tylko jednorazowy wyskok. Szanse na sequel są minimalne.
Marcin Andrys
„The Green Hornet”
Reżyseria: Michel Gondry
Scenariusz: Seth Rogen, Evan Goldberg
Obsada: Seth Rogen, Cameron Diaz, Christoph Waltz, Jay Chou, Edward James Olmos, Edward Furlong, Tom Wilkinson, James Franco
Muzyka: James Newton Howard
Zdjęcia: John Schwartzman
Montaż: Michael Tronick
Kostiumy: Kym Barrett
Czas trwania: 119 minut
Artykuł ukazał się pierwotnie na portalu „Paradoks”.