SAMOTNIK
Jak orzekł Jonathan Carroll: Samotność nie bierze jeńców: albo zabija, albo puszcza wolno. Prawdziwości tej kwestii można spróbować poszukać w doskonałym komiksie Christophe’a Chabouté pod tytułem „Samotnik”. Na wstępie chciałbym podkreślić, że moim zdaniem to najlepsze – z dotychczas wydanych w Polsce – dokonanie autora z Alzacji.
Kiedy wyobrazimy sobie człowieka, który przez całe życie mieszkał w miejscu odosobnionym, a jego kontakty społeczne ograniczały się jedynie do obcowania z rodzicami, którzy w pewnym momencie odeszli na łono Abrahama, z pewnością zastanowi nas jego zdolność adaptacji do życia w grupie. Ku memu zaskoczeniu, autor jednak nie to uczynił przedmiotem swoich rozważań. Dla Chabouté o wiele ważniejszym zagadnieniem jest sposób rozumienia świata przez kogoś, komu w drodze empirycznego poznania jest on zupełnie obcy – w takim przypadku rzeczywistość czeka za zamkniętymi drzwiami z wręcz nieopisaną ilością wrażeń.
Tak, jak dziecko z pasją uczy się otoczenia, tak odizolowany człowiek w pewnym momencie może zapragnąć je eksplorować. Ale prawdziwe poznane świata może odbyć się jedynie poprzez kontakt z nim. Potęga empirii jest nie do zastąpienia; nie pomoże nawet najlepiej wykształcona wyobraźnia, a już na pewno nie słownik. Mimo wszystko, żeby to zrobić, trzeba mieć odwagę. Dziecko nie zastanawia się nad wieloma sprawami, dzięki czemu szybciej się uczy. Z kolei skostniałe postawy i mechanizmy obronne osób dorosłych niejednokrotnie sprawiają im trudności z wykonaniem pozornie prostych rzeczy. A co dopiero, gdy sprawa dotyczy otworzenia się na nieznane.
Przechodząc do sedna, Chabouté opowiada w „Samotniku” przepiękną historię. Z jednej strony jest ona przesycona niepewnością i strachem, a także świadomością własnej ułomności. Z drugiej strony to historia emanująca optymizmem, wypełniona motywami dążenia do czerpania radości życia, mówiąca o szukaniu sposobności na odwrócenie losu, przeciwstawieniu się determinizmowi i próbie stania się członkiem społeczeństwa. Z pierwszych stron albumu dowiadujemy się, że na automatycznej latarni morskiej mieszka pewien człowiek. Nikt go nigdy nie widział, ale co tydzień do przystani przy malutkiej wysepce dobija kuter rybacki z zaopatrzeniem, dzięki czemu może przeżyć w swojej samotni. Ów kuter – a właściwie pewien człowiek pływający na nim – może być dla latarnika okazją do otworzenia się na świat.
Aby opowiedzieć prostą i niedługą historię, Chabouté narysował mnóstwo obrazków, rozbudowując swoje dzieło do niemalże czterystu plansz. Narrację poprowadził głównie za pomocną obrazu. Komiks pełen jest łagodnych przejść pomiędzy kadrami. Oczarowuje tym odbiorcę. W bardzo naturalny sposób sprawia, że podczas lektury płynie się przezeń, niczym łódka po falach.
Wrodzona ciekawość świata popchnęła człowieka do wielu przełomowych odkryć. Można powiedzieć, że od zawsze jest siłą napędową rodzaju ludzkiego. Niejednokrotnie w dziejach mały krok jednego człowieka był postrzegany jako wielki krok dla całej ludzkości. W tym wypadku mały krok jednego człowieka jest wielkim krokiem dla niego samego. Zdecydowanie warto zobaczyć ten krok na własne oczy.
Jakub Syty
Inne opinie
Chciałoby się powiedzieć, że do trzech razy sztuka, ponieważ w końcu, po przeciętnym „Henri Désiré Landru” i beznadziejnym „Czyśćcu”, doczekałem się dobrego komiksu Chabouté na polskim rynku. Tym razem autor przedstawił czytelnikom ciekawą przypowieść o samotności. Mimo że „Samotnik” balansuje chwilami na granicy banału, to jednak udaje się go uniknąć. I chociaż filmowa narracja zapewne nie wszystkim przypadnie do gustu, polecam tytuł każdemu. Naprawdę warto się zapoznać z tym kameralnym, ale mądrym komiksem.
Mikołaj Ratka
Doskonała narracja i klimatyczne rysunki. Jak dla mnie jedna z lepszych (prawie)niemych opowieści graficznych.
Przemysław Mazur
Nie lubię niemych komiksów, wychowałem się na dymkach, ale „Samotnik” jest moim zdaniem przykładem na to, że zbędne gadanie tylko w komiksie przeszkadza. W istocie dialogi są tu najsłabsze, ujawniają drobne uproszczenia fabularne (Jego ojciec wszystko przewidział. Nie pozostawił niczego przypadkowi). Natomiast sama historia pięknie płynie, graficznie rysownik może pozwolić sobie na wiele, bo scenariusz daje pole do popisu. Niektóre kadry zdradzają taką radość rysowania jak w najlepszym okresie „Thorgala”, kiedy widać było, że historia jest tylko pretekstem dla grafika do tworzenia wspaniałych wizji opisywanego świata. Cała fabuła dałaby się pomieścić w nowelce, jednak siłą tego komiksu jest majestatycznie budowany klimat, coś w rodzaju złotego wieku komiksu europejskiego a la „(A Suivre)”. Nie ma tu wartkiej akcji i zapierających dech w piersi niespodziewanych zwrotów – jest opowieść, w której można zatonąć w oderwaniu od codziennego zgiełku. Absolutnie nie do czytania w tramwaju na kolanie – tu trzeba rozłożyć się w fotelu, wyłączyć telefon i odpłynąć.
Arek Królak
„Samotnik”
Tytuł oryginału: „Tout seul”
Scenariusz: Christophe Chabouté
Rysunki: Christophe Chabouté
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Wydawca: Egmont Polska
Kolekcja: Zebra
Data wydania: 17.05.2010
Wydawca oryginału: Vents d’Ouest
Data wydania oryginału: 09.2008
Objętość: 376 stron
Format: ok. 19 x 26 cm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 79,00 zł
Dżizas to już 10 lat?! Pamiętam że pierwszy numer kupiłem jak tylko doewidziałem się skądś że wyszedł (nie pamiętam skąd/od kogo, były jakieś reklamy gdzieś?) i urwałem się z pracy szukać po okolicznych kioskach, o dziwo był najbliższym osiedlowym.