DEPRESJA NARYSOWANA
Wbrew pozorom, to nie nowotwory, AIDS czy świńska grypa stanowią najgroźniejszą chorobę współczesnej cywilizacji. To depresja – podstępna, upokarzająca i trudna do zaakceptowania choroba, która (o czym często się zapomina) może prowadzić do śmierci: 80% chorych myśli o samobójstwie, 40% próbuje odebrać sobie życie, zaś 15% się to udaje. Według szacunków, na różne odmiany tej choroby cierpi aż 10% populacji; oznacza to, iż tylko ten tekst czyta ponad tysiąc osób, których ten problem dotyczy…
Wielu ludzi cierpiących na depresję nie zdaje sobie z tego sprawy. Łatwo ją pomylić z chandrą czy chwilowymi wahaniami nastroju. I właśnie ten fakt oraz skala zjawiska sprawiają, że bardzo ważna jest edukacja, zwłaszcza ta wykraczająca poza tradycyjnie rozumiane poradniki i książki psychologiczne. Jednym z najciekawszych przykładów takiej inicjatywy jest album „Mój Czarny Pies Depresja” Matthew Johnstone’a. Publikacja (oraz jej kontynuacja „Życie pod psem, który wabi się Depresja”, zrealizowana wspólnie z żoną) ukazała się właśnie w Polsce nakładem Wydawnictwa Media Rodzina.
Johnstone to nowozelandzki ilustrator pracujący na co dzień w branży reklamowej. Dzięki talentowi osiągnął spore sukcesy i z czasem, aby rozwinąć karierę, przeniósł się z Sydney najpierw do San Francisco, a później do Nowego Jorku. Mimo uznania i wysokich zarobków, nie był jednak szczęśliwym człowiekiem – od wielu lat ukrywał przed otoczeniem fakt, że cierpiał na depresję. Dopiero poznanie przyszłej żony Ainsley oraz zmiana postrzegania swojej choroby, stały się początkiem skutecznej terapii.
Określenie depresji mianem Czarnego Psa ma długą tradycję, a spopularyzował je Winston Churchill, sam cierpiący na tę chorobę. Johnston dosłownie zwizualizował tę metaforę i uczynił z niej punkt wyjścia do zrealizowania opowieści o swoich zmaganiach z depresją.
Generalnie zarówno wydawca, jak i media unikają określania albumu mianem komiksu, zapewne w obawie przed negatywnymi konotacjami tego pojęcia. Jednak nie mam wątpliwości, iż mamy do czynienia z komiksową formą. Decyduje o tym fakt, iż głównym nośnikiem znaczeń jest obraz. Każda strona książki zawiera ilustrację oraz komentarz słowny. Johnston nie popełnia jednak częstego błędu osób niezajmujących się profesjonalnie komiksem – jego rysunki nie powielają przekazu słownego. Nowozelandzki rysownik posługuje się obrazem z wielkim wyczuciem; za każdym razem poszerza on treść zawartą w słowach.
Właśnie ten element jest najmocniejszym punktem komiksu – w zasadzie każda strona to starannie przemyślana wizualna metafora, pokazująca za pomocą figury czarnego psa, co się dzieje z osobą chorą. Johnston unika banalnych skojarzeń, w jednym rysunku potrafi zawrzeć piekło depresji, trudne do opisania i w stu słowach. Wiele ilustracji jest naprawdę przejmujących, jak choćby ta dotycząca problemów w życiu intymnym autora (kadr pokazuje leżących w łóżku małżonków, a między nimi leży warczący pies). Z drugiej jednak strony cartoonowy charakter rysunku znacznie łagodzi wymowę całości i pozwala na względnie lekki i nieprzygnębiający ton. W efekcie otrzymujemy 48 stron niezwykłej opowieści, która dla każdego człowieka będzie zrozumiała, niezależnie od tego, czy jest lekarzem, psychoterapeutą, chorym, bliskim chorego czy jedynie osobą, która chciałaby się dowiedzieć czegoś na ten temat.
Portretując depresję jako Czarnego Psa, Johnstone jednocześnie osiąga efekt artystyczny i terapeutyczny: postrzega chorobę nie jako stały element swojej osobowości, lecz jako zewnętrznego przeciwnika, który działa według określonych reguł i trzymając się pewnych zasad można go pokonać.
O zasadach tych szerzej traktuje zrealizowana rok później kontynuacja albumu, zatytułowana „Życie pod psem, który wabi się Depresja”. Johnstone stworzył ją wspólnie z żoną, jako swego rodzaju poradnik dla osób z otoczenia chorego na depresję. Choć obszerniejsza, pod względem artystycznym ta część jest nieco słabsza – graficzne przenośnie nie zawsze są już tak błyskotliwe. Po za tym album ciąży wyraźnie ku ilustrowanemu poradnikowi, podczas gdy pierwsza część ma jednak charakter pewnej fabuły. Nadal jednak wart jest przeczytania, zwłaszcza dla osób, których problem dotyczy.
Oba komiksy wydane są bez zarzutu: twarde okładki, ładny papier i staranne kolory. Na uznanie zasługuje bardzo dobre tłumaczenie, które w przypadku niektórych gier słownych z pewnością nie było łatwe. W ogóle pochwalić trzeba decyzję wydawnictwa o publikacji podobnej pozycji – w kraju, w którym komiksy nadal uważane są za infantylne opowiastki dla dzieci, wymaga to nie lada odwagi. Można się jedynie zastanawiać, czy nie byłoby rozsądniej wydać obu albumów razem, co znacząco obniżyłoby zapewne cenę; mimo wszystko w sumie 44 złote za kilkanaście minut lektury to sporo.
Ukazanie się komiksów Johnstone’a cieszy mnie podwójnie: jako miłośnika komiksu (bo to kolejny dowód na to, że w można w nim osiągać efekty nieosiągalne w innym medium), ale też jako psychologa (bo to świetny sposób na propagowanie tematu). Krótko mówiąc polecam zakupić przeczytać i zachować – pamiętajcie, że zły, Czarny Pies może w każdej chwili zagościć w domu każdego z Was.
Michał Siromski
„Mój Czarny Pies Depresja”
Autor: Matthew Johnstone
Tłumaczenie: Joanna Nowakowska
Wydawca: Media Rodzina
Liczba stron: 48
Format: 20,6 x 16,6 cm
Oprawa: zintegrowana
Cena: 22 zł
„Życie pod psem, który wabi się Depresja”
Autorzy: Ainsley Johnstone, Matthew Johnstone
Tłumaczenie: Joanna Nowakowska
Wydawca: Media Rodzina
Liczba stron: 80
Format: 20,6 x 16,6 cm
Oprawa: zintegrowana
Cena: 22 zł