KRISS DE VALNOR album 1: NIE ZAPOMINAM O NICZYM!
Kriss de Valnor powraca. Pomimo faktu, że szlachetnie się poświęciła dla ratowania rodziny Thorgala i swojego syna, samotnie broniąc wąwozu przed pościgiem bizantyjskich żołnierzy, i wydawałoby się, że dzielnie poległa, bohaterka dostaje kolejną szansę. Lecz dalecy są od prawdy ci, którzy spodziewają się, że bez żadnych przeszkód będzie jej dane ponownie oddychać powietrzem Midgardu. „Nie zapominam o niczym!” jest w założeniu dziennikiem z życia jednej z najważniejszych postaci cyklu o przygodach Gwiezdnego Dziecka; pamiętnikiem wypełniającym luki w jej awanturniczym życiorysie. Przygody Kriss można było śledzić na planszach „Thorgala” od momentu pojawienia się jej w albumie „Łucznicy”, do momentu wspomnianej śmierci w albumie, którego nazwą jest imię bohaterki. Zarówno pomysł, jak też wykonanie, powinny zapewnić wciągającą lekturę i swego rodzaju powrót do przeszłości wielu czytelnikom.
Wydarzenia z komiksu mają miejsce właściwie tuż po tym, co wydarzyło się we wspomnianym wyżej albumie „Kriss de Valnor”. Bohaterka budzi się jednak nie pośród zawalisk parowu, lecz w Folkwangu, siedzibie bogini Freyji. Przed nią będzie musiała opowiedzieć o swoim życiu, próbując udowodnić, że nie jest jedynie bezwzględną, niegodziwą i żądną krwi kobietą-wojownikiem, w związku z czym zasługuje na ocalenie i wejście do Walhalli. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że będzie to wręcz niemożliwe – zresztą na planszach albumu nie brakuje scen przemocy z udziałem Kriss – natomiast postać o tak wielkim potencjale i tak ogromnej charyzmie nie może być przecież postrzegana tylko i wyłącznie jako najgorsza z kategorii człowieka, z czym pewnie wielu czytelników się zgodzi.
Yves Sente już raz sprawdził się w historii opartej na kanwie procesu sądowego. W „Zemście Hrabiego Skarbka” umiejętnie kluczył pomiędzy sprzecznymi lub nieprawdziwymi zeznaniami składanymi przez głównego bohatera, czyniąc namalowany przez Rosińskiego dyptyk wciągającą lekturą. Tym razem sytuacja wygląda o tyle prościej, że nie powinniśmy wątpić w to, co przed Trybunałem Walkirii opowiada bohaterka, aczkolwiek znów mamy do czynienia z zeznaniami jednej tylko osoby, która swoją opowieścią ma przekonać do siebie ławę przysięgłych.
Jak nie trudno się domyślić, pierwszy album planowanego tryptyku skupia się na dzieciństwie Kriss. To w nim powinniśmy dopatrywać się najbardziej bolesnych krzywd, jakie spotkały czarnowłosą dziewczynkę i zmusiły ją do opuszczenia rodzinnych stron. Rąbek tajemnicy został uchylony już w albumie „Ja, Jolan”, gdzie można się było dowiedzieć, że maltretowana przez ojczyma bohaterka została sprowokowana do ostatecznego rozwiązania, zabijając go – wymowna jest również okładka niniejszego albumu. Niemniej rzuca on zdecydowanie więcej światła na to, co naprawdę działo się w jej rodzinnej wiosce.
Żeby było ciekawiej, młoda bohaterka od razu po wyruszeniu w świat zostaje uwikłana w zupełnie inną intrygę. Nie będzie to chyba nadużyciem ciekawości czytelników wspomnieć, że bardzo szybko jej ścieżki krzyżują się z postaciami, które dawno temu pojawiły się w serii „Thorgal”. Tym oto sposobem scenarzysta umiejętnie osadza wydarzenia w szerszym kontekście, uwiarygodnia snutą opowieść, nadaje jej integralnego charakteru. Jako że losy Kriss de Valnor splotły się pewnego dnia z Thorgalem Aegirssonem, nie sposób nie oczekiwać, że w kolejnych częściach trylogii poznamy właśnie nieznane dotychczas fakty z ich burzliwej znajomości.
Tymczasem niedoświadczona dwunastolatka pojawia się w wielkim świecie. Zagubiona, daleka od obrazu niesamowicie uzdolnionej łuczniczki i piekielnie niebezpiecznej przeciwniczki. Opowieść przedstawiająca początki jej dorosłości wywołuje emocje. Nie tylko dlatego, że czytelnik zna przyszłość Kriss i być może chciałby oszczędzić jej wielu trudów, kształtujących jej charakter. Losy Sigwalda Poparzeńca (znanego z wcześniejszego tłumaczenia Tadeusza Markowskiego jako Sigwald Sparzony) również potrafią ruszyć za serce. Ciekawe postaci, wciągająca intryga i prowadzona w sposób dynamiczny akcja zapewniają naprawdę ciekawą lekturę. Bardzo dobrze się stało, że album liczy sobie aż pięćdziesiąt cztery plansze.
W przypadku pierwszego – z planowanych wielu, w ramach cyklu „Światy Thorgala” – spin-offu serii, równie ważny, co nawiązująca do znanych wydarzeń fabuła, jest styl nowego rysownika. Jego zadaniem było naturalne wejście w świat funkcjonujący na planszach komiksów od ponad trzydziestu lat. Spoglądając na osiągnięty efekt, wydaje się, że wybór Giulio de Vity okazał się jak najbardziej trafiony. Włoski artysta zbliżył się do maniery Grzegorza Rosińskiego z lat osiemdziesiątych – w tym powstałego w 1984 roku, wspomnianego wyżej i ważnego w omawianym kontekście, albumu „Łucznicy”. Ostra i wyrazista kreska w połączeniu z czystymi i żywymi kolorami prezentują się dobrze i wyglądają trochę znajomo. W jakimś sensie to najważniejsze, że główna bohaterka jest do siebie podobna, a otaczający ją świat nie został zaczerpnięty z innej bajki.
Wydaje się chyba jasne, że miłośnicy serii nie powinni czuć się zawiedzeni tym, co będą mogli przeczytać i obejrzeć w pierwszej części cyklu poświęconego zabójczo pięknej czarnowłosej wojowniczce. Powrót do wydarzeń z dalekiej przeszłości może – a wręcz powinien – wywoływać przyjemne uczucie nostalgii i śmiem twierdzić, że był to zabieg celowy, mający zadowolić przede wszystkim starszych czytelników, dla których przygody młodego Jolana mogą wydawać się nie tak bardzo pasjonujące. Tym większa radość, że kolejne wydarzenia, prawdopodobnie związane już z osobą Thorgala, zostaną odsłonięte już za rok – prace nad kontynuacją już trwają.
Jakub Syty
„Kriss de Valnor” album 1: „Nie zapominam o niczym!”
Tytuł oryginału: „Je n’oublie rien!”
Scenariusz: Yves Sente
Rysunki: Giulio de Vita
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: 11.2010
Wydawca oryginału: Le Lombard
Data wydania oryginału: 11.2010
Liczba stron: 56
Format: 21,5 x 29 cm
Oprawa: miękka i twarda (dwa wydania)
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 22,90 zł (oprawa miękka), 29,90 zł (oprawa twarda)