Na komiks Long John Silver Xaviera Dorisona i Mathieu Lauffeaya trafiłem w trakcie poszukiwania komiksów o piratach, po tym jak kolejna część karaibskich przygód Johnny’ego Deppa odświeżyła moje zainteresowanie tym, od zawsze mnie pasjonującym, tematem. Niestety, było to gorzkie spotkanie, bo nie znam francuskiego, a tylko w takim języku był on wówczas dostępny. Jakiś czas później ukazał się po angielsku za sprawą oficyny Cinebook, ale dziwnym trafem zawsze spadał z listy zakupów. Okazuje się, że bardzo dobrze się stało, bo we wrześniu 2011 r. wydawnictwo Taurus zapowiedziało jego publikację. Mamy teraz grudzień i pierwszy tom komiksu z podtytułem Lady Vivian Hastings można od kilku tygodni nabyć w sklepach specjalistycznych i księgarniach.
Podbój Nowego Świata
Tytułowa lady Hastings na trzy lata przed rozpoczęciem akcji komiksu została pozostawiona przez swojego męża w rodowym zamku. Lord Hastings wyruszył bowiem do Nowego Świata w poszukiwaniu legendarnych Złotych Miast, które rzekomo kryją się gdzieś w amerykańskiej dżungli. Nie fatygował się on zbytnio, by informować o swoich losach żonę, która była pogodzona nawet z jego śmiercią. Tym bardziej zaskakująca okazuje się wiadomość zza oceanu, która nagle zmąciła nudne życie lady, urozmaicone jedynie sporadycznymi wizytami kochanków. Okazuje się, że jej mąż nie tylko ma się dobrze, ale odnalazł mityczne miasto Guyanacapac (najprawdopodobniej kryjące niezmierzone skarby).
Niestety, informacja nie jest zbyt korzystna dla lady Vivian, bo lord Hastings uczynił swojego szwagra powiernikiem swego majątku, który nakazał sprzedać, by sfinansować dalszą część wyprawy, a lady polecił umieścić w klasztorze. Życie klasztorne niezbyt uśmiechało się tej damie lekkich obyczajów, więc na złość wszystkim postanawia dołączyć do męża i przejąć znalezioną fortunę. Ma jej w tym pomóc typ spod ciemnej gwiazdy, kucharz i korsarz – Long John Silver oraz jego kamraci, których zjednuje sobie, nęcąc pokaźnym udziałem w łupach.
Wprowadzenie w intrygę
Pierwszy tom to głównie ekspozycja, charakteryzacja i wprowadzenie w intrygę. Pozostaje więc żałować, że na kulminacyjne momenty historii przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Oczywiście nie należy odczytywać pierwszego zdania tego akapitu jako narzekania. Wręcz przeciwnie – wszystko, co można przeczytać w Lady Vivian Hastings tylko zaostrza apetyt przed kolejnym tomem (Neptun), który Taurus zapowiedział na czerwiec 2012.
Zapewne sporej grupce czytelników tytuł komiksu od razu przypomniał powieść Roberta Louisa Stevensona pt. Wyspa skarbów, której jednym z głównych bohaterów jest właśnie John Silver. Podobieństw i nawiązań do książki jest więcej. Lady Hastings werbuje załogę przy pomocy doktora Liveseya (podobnie jak Jim Hawkins). Długi John prowadzi podupadłą oberżę „Luneta” („Spy Glass”). Odniesień jest pewnie więcej, ale tylko tyle udało mi się dostrzec bez przypominania sobie „pierwowzoru”.
Powiązania z Wyspą Skarbów
Cudzysłów znajduje się tutaj nie bez powodu. Nie należy bowiem traktować Long Johna Silvera jako adaptacji. Nie jest też raczej prequelem ani sequelem Wyspy skarbów. Jedynie luźno do niej nawiązuje. Przy tym zupełnie nie jest wymagana znajomość źródła inspiracji. Odświeżałem sobie fragmenty na potrzeby tego tekstu, ale czytając komiks bez nich, prawie nic się nie traci. Autorzy wspominają, że jest to hołd dla tego klasyka literatury przygodowej, ale wydaje mi się, że równie dobrze mógłby się obejść bez wspomnianych nawiązań i opowiadać o dowolnym innym osiemnastowiecznym marynarzu-kuternodze
Wyspa skarbów jest przede wszystkim opowieścią o dojrzewaniu. Młody Jim Hawkins wyrusza w poszukiwaniu skarbów, przeżywa wiele fantastycznych przygód i wraca do Anglii jako dorosły, zaprawiony w bojach mężczyzna. Tutaj ten temat zastępuje obecnie modniejszy – emancypacji. Niestety, lady Hastings akurat wydaje mi się być ucieleśnieniem wszystkich cech, które wynikają z opacznego zrozumienia feministycznych postulatów. Jest zła, zepsuta, manipulacyjna i egoistyczna. Próbuje się to usprawiedliwiać podłym charakterem jej męża i ocieplić jej postać na inne sposoby, ale na mnie wywarła raczej negatywne wrażenie.
Niejednoznaczni bohaterowie
John Silver również powoduje ambiwalentne odczucia. Raczej daleko mu do popularnego, bardziej romantycznego wizerunku pirata, a bliżej do realistycznego – krętacza, złodzieja i mordercy, ale z drugiej strony, podąża zgodnie ze swoim kodeksem moralnym. Ta dwoistość powoduje, że są oni znacznie ciekawszymi postaciami. Choćby dlatego, że nigdy nie wiadomo, która z cech charakteru weźmie górę w danej sytuacji. Sądzę, że pasjonujące będzie obserwować, jak bohaterowie spiskują przeciwko sobie, a wydaje mi się, że, jak to w takich opowieściach bywa, każdy, prędzej czy później, będzie próbował wykiwać resztę.
Oprócz wspomnianej dwójki na pokład „Neptuna” okrętuje się też dawny towarzysz Silvera, który raczej nie darzy go sympatią, służka lady Vivian, której nie w smak jest wyruszać na drugi koniec świata i która coraz ciężej znosi humory swojej pani, szwagier lorda Hastingsa (kierujący wyprawą i utrzymujący się z marnego marynarskiego żołdu) czy wreszcie sam Byron Hastings, który jedynie na krótko pojawił się na planszach komiksu.
Fenomenalne wizualia
Wypadałoby zaznaczyć, że komiks jest bardzo atrakcyjny wizualnie. Jest narysowany w quasirealistyczny sposób, charakterystyczny dla francuskich komiksów środka. Jednak daleko mu od uproszczeń. Wręcz przeciwnie, tła są dopracowane i szczegółowe. Sprzęty, stroje itp. właściwe przedstawionej epoce. Rysy postaci zróżnicowane na tyle, że nawet oficerowie „Neptuna” i dr Livesey, noszący niemalże identyczne peruki, są rozpoznawalni. Bardzo podobają mi się też sceny dziejące się w półmroku (a jest ich sporo), gdzie Mathieu Lauffeay zręcznie operuje światłocieniem. Zresztą, nawet zanim ten komiks pojawił się w zrozumiałym dla mnie języku, chciałem go kupić tylko po to, by móc sobie pooglądać prześliczne grafiki.
Oczywiście nawet najpiękniejsze plansze źle wyglądają, jeśli wydawca zepsuje wydanie. Nie należy się jednak obawiać, bo Taurus Media stanął na wysokości zadania. Wykonano solidną pracę przy przygotowaniu polskiego wydania, które nie odstaje kształtem i jakością od francuskiego. Tłumaczenie brzmi naturalnie i nie doszukałem się błędów gramatycznych czy literówek.
Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić, to podwójna numeracja większości stron. Obok numeracji właściwej polskiemu wydaniu (na dole, wyśrodkowane) zachowano bowiem oryginalną, w prawym dolnym rogu stron. Jest to jednak drobny detal, który zupełnie nie wpływa na odbiór tego świetnego komiksu, który powinien szczególnie przypaść do gustu wszystkim spragnionym opowieści przygodowych, fascynatom czasów kolonialnych i frankofońskiego mainstreamu, którzy to na pewno mogą czuć niedosyt ciekawiących ich komiksów na naszym rynku.
Konrad Dębowski
„Long John Silver #01: Lady Vivian Hastings”
Scenariusz i dialogi: Xavier Dorison i Mathieu Lauffeay
Rysunki: Mathieu Lauffeay
Wydanie: I
Data wydania: listopad 2011
Wydawca oryginału: Dargaud
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Druk: kolorowy
Oprawa: miękka
Format: 21×29 cm
Stron: 56
Cena okładkowa: 37 zł
Wydawnictwo: Taurus Media