BIEGUN
Wydany przez Instytut Marka Kamińskiego komiks Tobiasza Piątkowskiego i Jarosława Gacha jest niewątpliwie pozycją niezwykłą. Nie tylko dlatego, że opowiada o tym, co w życiu najważniejsze, ale także dlatego, że jest komiksem superbohaterskim bez superbohaterów.
Wydawnictwo jest dosyć krótkie i zaledwie dwuwątkowe, dlatego postaram się jak najbardziej oszczędzić spoilerów. Jednak nakreślę bardzo ogólny rys fabularny – oto jest trójka przyjaciół z dzieciństwa: Mateusz, Tomek i Janek. Od zawsze byli żądni przygód, dlatego organizowali wyimaginowane podróże po górskich szczytach i jaskiniach; mieli swój tajny klub (któż z nas go nie miał?), w którym opracowywali coraz to kolejne eskapady, aż wreszcie postawili sobie największy z celów – zdobyć biegun północny.
W dorosłym życiu ich drogi rozchodzą się: Tomasz zostaje wziętym prawnikiem w wielkiej międzynarodowej korporacji, gdzie odnosi ogromne sukcesy; Janek próbuje swoich sił w polityce, by po porażce założyć własny biznes, przez który zjadają go długi; Mateusz zostaje wierny marzeniom z dzieciństwa i żądny przygód rusza w górskie eskapady. Podczas wspinaczki w Sokolikach spada i od tamtego czasu leży otępiały w łóżku, chociaż fizycznie nic mu nie dolega.
Właśnie w tym momencie rozpoczyna się historia stworzona przez Piątkowskiego. Przyjaciele dokonują swoistego, niełatwego reunionu. Janek i Tomasz wpadają na szalony pomysł, który ma przywrócić Mateusza do rzeczywistości. Więcej nie mogę zdradzić…
„Biegun” jest jedną z piękniejszych historii, jakie można przedstawić w komiksie. Chociaż fabuła nie jest ani rozbudowana, ani nie ma w niej nagłych zwrotów akcji czy dynamicznego rozwoju wydarzeń, treści w niej zawarte dają do myślenia więcej niż epickie sagi największych wydawnictw światowych. Oto mamy opowieść o prawdziwej przyjaźni, poświęceniu i ułańskiej fantazji. Poświęceniu nie w sensie fizycznym, ale życiowym; fantazji nie w sensie wątków fantastycznych, ale szalonego planu dwójki przyjaciół; przyjaźni – najlepszej z możliwych – takiej, która przetrwała lata i pokonuje wszelkie niepowodzenia.
Graficznie komiks może nie rzuca na kolana, ale też nie odpycha. Stylizowane po francusku grafiki Gacha są nieco melancholijne, przypominają miejscami rozmyte obrazy słynnych nadsekwańskich pejzażystów, leniwie malujących na tle zachodzącego słońca. Kreska nie jest szczegółowa, ale wcale nie ujmuje to wydawnictwu wartości artystycznej, wręcz przeciwnie, dodaje mu swoistego uroku. „Biegun” jest po prostu bardzo ciepły.
Bardzo ujęło mnie za serce posłowie napisane przez Marka Kamińskiego. Wielki podróżnik zauważa tam, że to nie on jako pierwszy dotarł na biegun, ale zrobili to… Tytus, Romek i A’Tomek w swoim słynnym wannolocie. Kamiński podkreśla zresztą, że wychował się na komiksach Papcia Chmiela i to właśnie postać Tytusa była dla niego najbardziej inspirująca – to ten przecudowny szympans aspirujący do miana człowieka pokazał nam, że każdy ma swój biegun i każdy biegun jest do zdobycia.
Niestety, nie mógłbym napisać nic więcej bez zdradzania istoty historii, a tego nie miałbym serca zrobić czytelnikowi z prostego powodu – dzieło Piątkowskiego i Gacha to po prostu wspaniała opowieść, którą należy poznać i zinterpretować samemu. Bo każdy zobaczy w tym komiksie odbicie siebie. I każdy odbierze go inaczej.
Michał Jadczak
„Biegun”
Wydawca: Instytut Marka Kamińskiego
Scenariusz: Tobiasz Piątkowski
Rysunki: Jarosław Gach
Projekt graficzny i skład: Pracownia / www.pracownia.pl
Redakcja językowa i korekta: kaziki.pl
Druk i oprawa: OZGraf – Olsztyńskie Zakłady Graficzne S.A.
Okładka: miękka
Stron: 60