NICZEGO SOBIE – KOMIKSY O MIEŚCIE GLIWICE


Ostatnimi czasy mamy do czynienia ze sporym wysypem komiksów poświęconych poszczególnym miastom czy wydarzeniom. Przyczyna jest oczywista – w sytuacji, gdy tworzenie i wydawanie komiksów w Polsce nie przynosi żadnych dochodów, jedynym rozwiązaniem jest znalezienie mecenasa, który uzna, iż realizacja komiksu będzie dobrą promocją jego działalności. Zjawisko to samo w sobie byłoby nawet pozytywne gdyby nie fakt, że zdecydowana większość tego typu realizacji odznacza się marnym poziomem, brakiem jakiekolwiek redakcji i przypadkowym doborem autorów (może zresztą nieprzypadkowym, na zasadzie „siostrzeniec miał piątkę z plastyki w szkole to niech rysuje, to przecież tylko komiks”). W rezultacie powstaje zazwyczaj antyreklama nie tylko danego miasta, ale i komiksu jako gatunku.

Na szczęście jest pewna pula chlubnych wyjątków, która właśnie poszerzyła się o antologię komiksów inspirowanych historią Gliwic. O tym, że w przypadku „Niczego sobie” będzie inaczej niż zwykle świadczy już zestaw zaangażowanych do antologii twórców. Marek Turek, Rafał Szłapa, Maciej Pałka czy Dominik Szcześniak to twórcy uznani i o bogatym już jak na polskie realia dorobku.

Sednem sukcesu antologii jest chyba jednak porządna redakcja; już od okładki widać że tworzył ją człowiek mający pojęcie o komiksie. Może nie do końca wypada chwalić redakcyjnego kolegę, ale nie sposób nie zauważyć, że Mikołaj Ratka wykonał tu ogrom porządnej, przemyślanej roboty.

Dobrym posunięciem było też z pewnością opatrzenie każdej nowelki krótkim wprowadzeniem historycznym. Dzięki temu poszczególne komiksy zostały odciążone od edukacyjnego ładunku, zaś autorzy mogli skupić się na anegdocie, zobrazowaniu określonego wydarzenia bez bawienia się w budowanie szerszego kontekstu. Jest to o tyle istotne, iż w moim przekonaniu komiks – ze względu na swoją syntetyczność i wizualny charakter – idealnie nadaje się do pokazywania epizodów, detali, losów pojedynczych trybików w machinie dziejów.

Doskonale widać to w otwierającej tom nowelce „Garbus” ze scenariuszem Dominika Szcześniaka i rysunkami Macieja Pałki. Historia najazdu husyckiego na Gliwice, pokazana przez pryzmat losów tytułowego garbusa jest zgrabna i przewrotna, zaś miłośników kreski Pałki nie trzeba przekonywać, że jego umiłowanie do rysowania brzydoty świetnie pasuje do przaśnego, brudnego średniowiecza.

Zaskakującym, a jednocześnie jednym z najlepszych punktów antologii jest „Ballada o tym, jak zły Mansfeld swój apetyt zaspokoił” Przemysława Surmy. Opowiada ona o nieudanym szturmie Mansfelda na miasto, zaś zrealizowana jest w formie parakomiksu (ilustracja plus wierszowany komentarz narratora) przywodzącego na myśl przedwojenną klasykę komiksu. Stylizacja ta była ryzykownym zabiegiem, ale okazała się udanym posunięciem, głównie dzięki świetnym rysunkom (wyjętym jakby wprost z książeczek dla dzieci) i lekkości całej historii.

Nieźle wypada zbiorowe dzieło Daniela Gizickiego, Kajetana Wykurza, Marcina Podolca i Marcina Surmy, zatytułowane „Zobaczyć króla”. Tu też mamy ciekawy zabieg rozbijający siermiężny charakter faktograficznego wykładu – wystarczy zmienić punkt widzenia opowieści i już robi się ciekawie. Dodatkowe plusy to zabawna stylizacja językowa i ciekawa oprawa graficzna.

Najbardziej do gustu przypadł mi „Człowiek z żeliwa” Mikołaja Ratki, w którym spotyka się świetna anegdota z fajnym stylem wizualnym. Generalnie jestem miłośnikiem realistycznego rysowania, jednak kreska Mikołaja ma w sobie wiele uroku i doskonale pasuje do zeprezentowanej tu miejskiej legendy.

Dobrze prezentuje się „Capitol” Marka Turka, choć tutaj przydatny okazuje się wstęp, bez którego pozbawiona słów nowelka nie byłaby w pełni czytelna. Nie wiem czy taka była intencja autora, ale mam wrażenie, że Turek świadomie zrezygnował z opowiedzenia tej historii na rzecz pewnej wizualnej impresji zakładając, że czytelnik będzie już znał tę historię.

Odwrotnie postąpił Rafał Szłapa w opowieści „Komandosi z Berlina”. Jej główną słabością jest powtórzenie w zasadzie treści wprowadzenia, na szczęście ten niedostatek rekompensują – jak zwykle u Szłapy – znakomite rysunki.

Podobnie świetną warstwą wizualna odznacza się „Victoria” i jest to pewne zaskoczenie, bo choć Anna Helena Szymborska nie jest tu całkowitym debiutantem, to jednak nie jest też autorką szerzej znaną Jej kreska charakteryzuje się dużą dojrzałością i precyzją, przywodzi na myśl rysunki Milo Manary. Scenariusz (autorstwa Tomasza Kontnego) to ponownie pewna impresja na temat, choć wstęp sugeruje, że można było z tego tematu wycisnąć znacznie więcej.

Album zamykają „Marcowe ulice” Daniela Gizickiego oraz Grzegorza Pawlaka i jest to właściwie jedyny komiks, który jakoś odstaje od reszty, nie tyle nawet pod względem jakości wykonania, ile konceptu. Brak tutaj jakiegoś oryginalnego podejścia do tematu, pomysłu realizacyjnego, który postałby w pamięci. Nie sposób ocenić go jako nieudany, jednak nie oferuje nic więcej ponad poprawną czytankę historyczną.

Mówiąc szczerze do tej pory o Gliwicach wiedziałem tylko tyle, że leżą na Górnym Śląsku oraz że miejscowy klub piłkarski nosi nazwę Piast. Z dużą przyjemnością poznałem bogatą historię miasta, a to oznacza, iż promocyjno-edukacyjną funkcję „Niczego sobie” spełnia w stu procentach. Przyznam, że nie jestem szczególnym miłośnikiem komiksów historycznych; jestem jednak miłośnikiem komiksów dobrych, a gliwicka antologia do takich należy. Dlatego polecam!

Michał Siromski

„Niczego sobie – komiksy o mieście Gliwice”
Redakcja: Mikołaj Ratka
Scenariusz: Daniel Gizicki, Tomasz Kontny, Mikołaj Ratka, Przemysław Surma, Dominik Szcześniak, Rafał Szłapa, Marek Turek
Rysunki: Grzegorz Pawlak , Maciej Pałka, Marcin Podolec, Mikołaj Ratka, Marcin Surma, Przemysław Surma, Anna Helena Szymborska, Rafał Szłapa, Marek Turek, Kajetan Wykurz
Wydawca: Muzeum w Gliwicach
Data wydania: 2012
Objętość: 116
Format: 200×280 mm
Oprawa: SC
Papier: offsetowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: internet
Cena: 27 zł