GRAND PRIX

ŻYJ SZYBKO, UMIERAJ MŁODO!

222x300

Najnowszy album Marka Van Oppena pod tytułem „Grand Prix” już na starcie jawi się jako rzecz cholernie ciekawa dla męskiego czytelnika. Użyłem tego mocnego słowa, aby podkreślić, jak bardzo ukontentowany byłem decyzją Egmontu o wydaniu woluminu zbierającego trzy części komiksu o prehistorii Formuły 1. Bo oto połączone zostały dwa światy, które wielu mężczyzn kocha: komiksu i wyścigów samochodowych. Dodajmy do tego kreskę gwiazdy komiksu europejskiego i powstaje mieszkanka wybuchowa.

Twórca „Grand Prix” znany jest głównie ze stworzenia wraz z Joe Haldemanem komiksowego arcydzieła pt. „Wieczna wojna”, powstałego na skutek zachwytu rysownika powieścią Haldemana pod tym samym tytułem. Marvano, bo takiego podpisu używa Van Oppen, udało się namówić twórcę „Wiecznej wojny” na wspólną adaptację, a efekt tej współpracy przerósł chyba wszelkie oczekiwania. Szkoda, że nigdy później nie udało się już dziełom Marvano dorównać temu znakomitemu komiksowi SF, choć jego twórczość nie zwykła schodzić poniżej dobrego poziomu. Najbliżej szczytu z napisem „Wieczna wojna” jest chyba omawiane „Grand Prix”.

W latach 20. i 30. XX w., w których toczy się akcja komiksu, kierowcy wyścigów samochodowych byli herosami porównywalnymi z dzisiejszymi gwiazdami piłki nożnej. Żyli szybko i dostatnio, ale zazwyczaj krótko. Praktycznie nie było tygodnia, żeby jakiś kierowca nie przypłacił życiem, lub przynajmniej kalectwem, wzięcia udziału w kolejnym Grand Prix. Najczęściej po delikwenta przychodziła jednak postać z kosą, ponieważ szybkości samochodów dochodziły do 300 km/h, a zabezpieczenia w porównaniu z dzisiejszą F1 były praktycznie żadne. Nic dziwnego, że ludzie tak bardzo emocjonowali się tym sportem. Publika kocha to, co niebezpieczne.

Nie będę owijał w bawełnę. Jest to album zdecydowanie udany. Przeczytałem go jednym tchem podczas dłuższej podróży pociągiem. Ostatnio czas tak szybko mi zleciał chyba tylko w czasie niedawnego genialnego finału Ligi Mistrzów. Mark Van Oppen wykonał katorżniczą pracę podczas zbierania dokumentacji do tego albumu, a jeszcze większą później, gdy wykonywał szczegółowe rysunki obiektów, takich jak tory wyścigowe, pałace czy kamienice. Z pietyzmem umieścił w kadrach reklamy, plakaty, stroje, napisy na budynkach z czasów, gdy Hitler dochodził do coraz większej władzy. I właśnie Führer jest jednym z głównych bohaterów komiksu, choć tak po prawdziwe osobiście nie pojawia się zbyt często. Ale jego sieć faszystowskich podwładnych, czujna jak oko Saurona, zdaje raporty z każdego ruchu niemieckich teamów samochodowych i wrażenie tej władzy Hitlera nad wydarzeniami w komiksie nie podlega żadnej dyskusji. Za sznurki pociąga tu Adolf i nikt inny. Lecz kierowcy aut dwóch niemieckich marek, które zdominowały w latach 30. wyścigi samochodowe: Mercedesa i Auto Union, potrafili też czasem tej „władzy” zagrać na nosie. Choć naziści nimi rządzili, byli oczkiem w głowie Hitlera i incydenty mniejsze lub większe zazwyczaj uchodziły im na sucho. Nawet szydzenie z samego Führera, co widać w jednej z najbardziej komicznych scen w albumie, kiedy to młody kierowca przykłada sobie do twarzy grzebień imitujący wąs wodza i parodiuje jedno z jego przemówień. Gwiazdy mogą więcej.

W tle wyścigów zmienia się cała Europa, poznajemy losy przeróżnych ludzi: żydowskiego lekarza, brytyjskiego kierowcy jeżdżącego w niemieckiej drużynie, włoskiego kierowcy, ich kobiet i wielu innych osób.

Marvano w doskonały sposób portretuje życie w Rzeszy, która wkrótce wypowie wojnę Europie i tym samym skąpie ją we krwi.

To bardzo dobry komiks z dużą ilością wątków. Mamy tu miłość, straszne czasy nazistowskiego reżimu, gwiazdy wyścigów bawiące się w kotka i myszkę z nazistami, kilka niezłych wolt, wciągającą historię oraz szczegółowo narysowane „srebrne strzały”, czyli kultowe wyścigówki Mercedesa. Komiks czyta się długo, ponieważ w dymkach jest sporo tekstu, ale nie można powiedzieć, że jest przegadany. Obcowanie z tym dziełem to bardzo pouczająca lekcja historii. Patronaty Focusa Historii oraz TVP Historii to nie tylko przypięte na siłę z tyłu okładki „Grand Prix” małe loga, ale i gotów jestem uwierzyć, faktyczne wyrazy uznania dla tego albumu i ich twórcy.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za egzemplarz recenzencki.

Krzysztof Cuber

Grand Prix
Scenariusz: Marvano
Rysunki: Marvano
Wydawca: Egmont
Data wydania: maj 2013
Wydawca oryginału: Dargaud
Liczba stron: 176
Format: 190×260 mm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Druk: kolor
Cena: 79,99 zł