Serce pod bandażem – recenzja komiksu „Heart of Hush” Paula Diniego i Dustina Nguyena
Muszę przyznać otwarcie, aby być zupełnie uczciwym, nigdy nie lubiłem postaci Husha. Wprowadzony w głośnej historii Jepha Loeba i Jima Lee, jegomość w bandażach, nie wzbudził mojej sympatii, ponieważ uznałem, iż jest postacią zupełnie niedopracowaną. Wielowątkowa intryga Loeba zmiażdżyła nowego złoczyńcę własnym ogromem i pogrzebała go na wiele lat w trzecim szeregu antagonistów Batmana (w moim odczuciu).
Okazało się jednak, iż pozostali czytelnicy byli mniej sceptyczni i morderca w prochowcu powracał na łamy nietoperzowych tytułów coraz częściej, zyskując popularność i uznanie. Wciąż jednak coś było nie tak. Pozostali obłąkani przestępcy, zasiedlający przez dekady cele Azylu Arkham, posiadali unikalne, wyraziste historie własnego szaleństwa. Tak samo jak ich zamaskowany przeciwnik, prawie każdy z nich przeżył wydarzenie, które odcisnęło nieusuwalne piętno na ich psychice i warunkowało motywy kolejnych zbrodni. Historia Husha wydawała się natomiast dopisana w ostatniej chwili i średnio przemyślana.
Oto Tommy Elliot, serdeczny przyjaciel Bruce’a Wayne’a z lat dziecinnych, dokonał sabotażu systemu hamulcowego w aucie rodziców, by w prosty sposób odziedziczyć ich ogromną fortunę. Niestety, ojciec Bruce’a ocalił matkę chłopaka, więc plan zbrodni doskonałej się nie powiódł. Kiedy Wayne’owie zostali zamordowani, Tommy zaczął zazdrościć dawnemu towarzyszowi zabaw dostępu do masy gotówki, jaką pozostawili. To przerodziło się z czasem w śmiertelną nienawiść, zwłaszcza gdy dorosły już Thomas, światowej klasy neurochirurg, poznał podwójną tożsamość gothamskiego playboya. Przy okazji zbliżającego się 850, jubileuszowego numeru „Detective Comics” ktoś jeszcze uznał, że zaprzysiężony wróg Mrocznego Rycerza zasługuje na coś więcej. Stery serii znajdowały się wówczas w rękach człowieka, który jak mało kto rozumie i szanuje prawidła specyficznej mitologii Batmana. Co więcej, jest absolutnym specjalistą w dziedzinie obdarowywania nieciekawych postaci nową osobowością. Byłem ogromnie ciekawy, co Paul Dini, współtwórca legendarnego serialu animowanego o Człowieku Nietoperzu (i kilku filmów pełnometrażowych) powie nowego o Hushu.
„Heart of Hush” to historia bezpośrednio poprzedzająca tajemnicze zniknięcie Zamaskowanego Krzyżowca w „Batman: R.I.P.”. Thomas Elliot po raz kolejny postanawia doprowadzić do (tym razem ostatecznego) upadku Bruce’a Wayne’a i jego bliskich. Próbuje wszystko załatwić (niemal) własnoręcznie. Jednak to nieprzygotowana przez zabandażowanego mordercę intryga i wielopoziomowe pułapki, zastawiane na bat – rodzinę stanowią najważniejszą część albumu. Dini zdaje się to sugerować czytelnikowi: plan Husha jest absolutnie klasyczną machinacją złoczyńcy. Niczym nikczemnicy z wodewilu, Hush usiłuje skrzywdzić damę serca bohatera – nie przywiązuje jej jednak do torów kolejowych, lecz wciela w życie pomysł, na który mógł wpaść jedynie szalony chirurg.
Scenarzysta co krok hołduje epoce, która powoli odchodzi w zapomnienie we współczesnych seriach o superbohaterach. Miejscami niestety dają o sobie znać zbędne dłużyzny, a kilka scen ociera się o absurd – jednak, jak wspomniałem, to nie ta część stanowi największą wartość komiksu. Dini skupia się na krótkich, bolesnych przebłyskach przeszłości Tommy’ego. Dopisując do skrótowej historii Husha zaledwie kilkanaście scenek z różnych etapów życia Elliota, nadaje jego postaci tragiczną głębię. Nie próbuje usprawiedliwiać potwora, w jakiego przemienił się przyjaciel małego Bruce’a, ale zmusza czytelnika do odpowiedzi na pytania: czy będąc w jego sytuacji nie zareagowałbym tak samo? Czy to na pewno Tommy jest tutaj najgorszym monstrum? Dini z maestrią żongluje poszczególnymi elementami składowymi postaci i wplata je w retrospekcje, obrazując kolejne fazy dojrzewającego obłędu. Hush w jego wydaniu pozostaje równocześnie amoralnym okrutnikiem, wcieleniem podstępnego, śmiercionośnego zła, ale poza tym – nareszcie – wyraźnie widzimy, że pod bandażami kryje się człowiek. Słaby i zagubiony, wciąż niepotrafiący sobie poradzić z traumą z przeszłości. Jeżeli nawet „główna akcja” kuleje i schodzi na manowce, to wszystkie sceny retrospekcyjne są poprowadzone perfekcyjnie. Szalenie mocne i wyraziste, zostają w pamięci na długo, już na zawsze zmieniając postrzeganie postaci Husha: zapewne nie tylko dla mnie, ale także dla tysięcy fanów Batmana na świecie.
Rysunki Dustina Nguyena są mocno szkicowe i na pierwszy rzut oka mogą sprawiać wrażenie niedopracowanych. Bije jednak od nich wewnętrza energia, swoisty nerw, wyzierający z każdego kadru. Mam wrażenie, że bardzo szkodzi im jednak tuszowanie, które sprawia wrażenie… zbyt dokładnego. Tak frenetyczna kreska o wiele lepiej wyglądałaby z większą ilością chropawych, urwanych linii, tymczasem praca Dereka Fridolfsa zdaje się usilnie wygładzać i dopasowywać unikalny styl rysownika do taśmowego mainstreamu. Podobnie ma się rzecz z nakładanymi komputerowo kolorami Johna Kalisza, które nie przeszkadzają w lekturze, ale wyraźnie zubażają artystyczny efekt. Na osłodę zostają jednak cieszące oko, malarskie okładki Nguyena – dają wyobrażenie, jak fenomenalny efekt można by osiągnąć z innym inkerem i kolorystą.
Mimo tych niedoskonałości polecam ten album każdemu, kto kiedykolwiek zetknął się z postacią Husha. Scenariusz Paula Diniego to fantastyczna mieszanka, doskonała dla historii o Batmanie, pełna mrocznej groteski, gotyckiego przerysowania, a równocześnie przewrotnego humoru. To jedna z najlepszych opowieści o Batmanie, jaka ukazała się na rynku w ciągu ostatnich lat.
Dziękujemy sklepowi Geek Zone (Galeria Ursynów, lokal 123 (Pierwsze piętro), Aleja Komisji Edukacji Narodowej 36, Warszawa) za udostępnienie egzemplarza do recenzji. Komiks możecie kupić w sklepie Geek Zone.
Rafał Kołsut
Heart of Hush
Scenariusz: Paul Dini
Rysunek: Dustin Nguyen
Wydawnictwo: DC Comics
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 142
Format: B5
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolor
Wydanie: I