Zapraszamy do lektury drugiej recenzji z naszego cyklu „Dzieci recenzują”. Tym razem z dwoma sympatycznymi małoludami przenosimy się do krainy fantasy, w której można nawet przelać kota do kieliszka. Zapraszamy do lektury i dzielenia się swoimi opiniami o naszej inicjatywie.
Stworzony przez Piotra Bednarczyka (rysunki) i Macieja Kura (scenariusz) „Lil i Put” to kolejny komiks, który powstał w ramach zorganizowanego przez Egmont konkursu im. Janusza Christy. Jest wyjątkowy, ponieważ został wyróżniony przez jury jako ,,komiks w duchu Janusza Christy”. Zupełnie się z tym wyborem zgadzam – komiks rzeczywiście bardzo przypomina genialne komiksy Christy.
Recenzowany komiks należy do gatunku fantasy. Akcja rozgrywa się w baśniowej krainie leżącej gdzieś za siedmioma rzekami, za siedmioma górami i za siedmioma lasami. Kraina ta jest wypełniona różnymi istotami oraz rasami, np. centaurami, smokami, orkami, elfami, krasnulodami, entami oraz innymi fantastycznymi stworami. Głównymi bohaterami są dwa małoludy – Lil oraz Put. Lil ma bardzo nerwowy i porywczy charakter, za to Put jest raczej łagodny i trochę ciapowaty. Oprócz nich w komiksie pojawia się postać równie ważna – Miksja Iskier. Jest ona raczej poważną i rozsądną elfią czarodziejką.
Komiks składa się z trzech części. W pierwszej – „Goście Centauropolis” – Lil i Put trafiają do Centauropolis: miasta centaurów. Początkowo mieszkańcy byli dla nich mili, lecz podczas igrzysk piłki kopytnej Lil przeszkodził im w grze, wbiegając na boisko i wykopując piłkę w uciekającego orła, który zwinął mu grosz. Za karę Put miał być powieszony, chyba że Lil znajdzie piłkę. Druga historyjka pt. „Zagadka Entów” opowiada o tym, jak Lil i Put po ucieczce z karczmy musieli zdobyć jedzenie. Przypadkowo znaleźli las entów i starali się wydębić od nich owoce. Enty oczywiście nie chciały o tym słyszeć. Jednak naszych bohaterów olśniło i wymyślili, w jaki sposób mogą zdobyć jedzenie. Ich plan wypalił, lecz czekała ich niemiła niespodzianka. Ostatnia część (najfajniejsza) nosi dziwny tytuł: „Jak przelać kota do kieliszka?”. W tej opowieści nasi bohaterowie wyruszają w długą podróż z pewną elfką – Miksją Iskier – w celu zdobycia dwóch rzeczy: łzy komara Chlip-chlip oraz czarnego kota. Są one niezbędne do zdania kursu magii przez elfkę (nie robili jednak tego dobrowolnie). Podczas długiej, męczącej i pełnej przygód podróży starali się znaleźć te rzeczy. Czy im się udało? Czy Miksja zdała test? Przekonajcie się sami.
Cały komiks jest bardzo ciekawy i wypełniony śmiesznymi scenkami. Mnie najbardziej rozśmieszyła sytuacja, w której krasnoludy zostały zmuszone przez Miksję do zastosowania prastarego krasnoludzkiego fortelu, czyli… strzelenia focha! Bardzo fajna była również scena, w której jeden z krasnoludów (Marcel Kędzierzawy) wyciąga z worka w karczmie głowę trolla. Kelner na ten widok zagroził mu, że zawoła straż. Krasnolud, zaglądając do worka, powiedział wtedy: „Strażnika też gdzieś tu mieć”.
Komiks jest rysowany bardzo ciekawą, trochę kanciastą kreską. Bardzo fajnie narysowani są bohaterowie. Ich wygląd i mimika zawsze są idealnie dopasowane do nastroju i charakteru postaci. Tła są wystarczająco szczegółowe. Rysunki pasują do poszczególnych historyjek i fantastycznego klimatu komiksu. Historie opowiadane są w bardzo wciągający sposób i trudno oderwać się od lektury. Komiks jest super. Zadowoli zarówno fanatyków klimatów fantasy, jak osoby, które w powieściach fantastycznych nigdy się nie orientowały. Nie ma co, ten komiks po prostu rządzi.
Aha – jeszcze jedno. Cały czas miałem wrażenie, że Lil i Put kogoś mi przypominają. W końcu dotarło do mnie, że chyba autorów komiksu (ich zdjęcia są na wewnętrznej stronie okładki – sprawdźcie sami). Ciekawe, czy cechy charakteru też mają podobne? No i ciekawe, na kim była wzorowana Miksja Iskier? Może dowiemy się tego z kolejnych tomów? A może któryś z autorów przeczyta recenzję i zdradzi nam tę tajemnicę?
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Jakub Ciołkiewicz
Autor ma dwanaście lat, jest uczniem szóstej klasy Szkoły Podstawowej nr 2 w Koluszkach.
Tytuł: „Lil i Put. Jak przelać kota do kieliszka”
Rysunki i kolory: Piotr „Bedyk” Bednarczyk
Scenariusz: Maciej „Majki” Kur
Wydawca: Egmont
Data wydania: 2014
Objętość: 48 stron
Format: A4
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie/internet
Cena okładkowa: (brak informacji)
Hej :)
Dziękujemy za przesympatyczną recenzję ^_^
Z tymi podobieństwami to intrygująca sprawa, bo w ogóle o tym nie myśleliśmy jak powstawał komiks, a teraz wszyscy nam to wytykają więc musiało tak być nawet jeśli tylko podświadomie. ;) Jeśli o charaktery idzie to bym nie powiedział by Piotrek był frustratem jak Lil (nie na taką skalę w każdym razie ;) ) ale z kolei z dwójki bliżej mi do Puta bo jestem optymistą, tryskam pomysłami i staram się być niekonfliktowy. Miksja z wyglądu nie była bazowana na nikim znajomym (chyba była nieco zainspirowana Śliweczką z serii komiksowej „Hugo”) z charakteru także… choć jako student i dyslektyk miejscami BARDZO się z nią utożsamiam ;) Miksja jak i Krasnale powrócą w dalszych tomach ;)
Pozdrawiam i życzę kolejnych równie świetnych artykułów :D