Dla wszystkich tych, którym już brakuje świetnej serii „W.E.S.T.”, mamy dobrą wiadomość. Wydawnictwo Taurus Media rozpoczyna publikację nowej serii, również napisanej przez Xaviera Dorrisona i utrzymanej w bardzo podobnych klimatach. Nie ma tu wprawdzie elementów nadprzyrodzonych, ale nastrój opowieści i konstrukcja narracji sprawia, że skojarzenia same się nasuwają. Trzeba przyznać, że pierwszy tom „Undertakera”, który na polskim rynku ukazuje się niemal równolegle z premierą oryginału, czyta się wyśmienicie.
Jonas Crow jest grabarzem, albo raczej, jak sam o sobie mówi, przedsiębiorcą pogrzebowym. Jego praca polega nie tylko na grzebaniu zmarłych, lecz także na odpowiednim przygotowaniu ich do tej ostatniej podróży. Nie jest to zajęcie, które można byłoby zapewne uznać za atrakcyjne. Nie przynosi także uznania: „Ludzie nas nie lubią” – stwierdza na samym początku opowieści Crow. Obcowanie z umarłymi w każdej kulturze było traktowane podejrzliwie. Człowiek, który towarzyszy zmarłym, był uznawany za kogoś, kto może być niebezpieczny i przynosić nieszczęście. Jonas Crow jest świadom tej niechęci i najwyraźniej zupełnie mu ona nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, można odnieść wrażenie, że taka sytuacja jest dla niego bardzo wygodna, bo on sam również nie lubi ludzi.
Życie przedsiębiorców pogrzebowych na Dzikim Zachodzie nie jest usłane różami. Wprawdzie popyt na ich usługi jest – jak mawiają ekonomiści – popytem… sztywnym, ale rzadko zdarza się klient, który gwarantuje godziwy zarobek. Kiedy zatem trafia się okazja wykonania ostatniej posługi dla bogatego właściciela kopalni złota, Jonas Crow nie zastanawia się dwa razy. Wraz ze swym towarzyszem – sępem – udaje się do miasteczka Anoki City, by godnie pożegnać Joego Cusco i zarobić przy okazji nieco grosza. Zapowiada się zatem łatwa i dobrze płatna robota. Sprawy komplikują się jednak od chwili, gdy Crow przybywa do miasteczka. Okazuje się mianowicie, że jego klient… wciąż żyje. I powiedzmy od razu, że ta dość krępująca dla grabarza sytuacja jest dopiero początkiem niezwykłych wydarzeń.
Atmosfera w miasteczku Anoki City jest napięta. Lokalny magnat Joe Cusco, właściciel kopalni złota i główny pracodawca w okolicy, jest, mówiąc delikatnie, niezbyt lubiany. Koszmarne warunki pracy w kopalni i niskie płace nie przysparzają mu sympatyków. O jego dość niezobowiązującym podejściu do przepisów BHP świadczy chociażby to, że w kopalni średnio raz w tygodniu dochodzi do wypadku, w którym giną górnicy. Co więcej, te praktyki wspomaga swoim autorytetem szeryf Bigby, który najwyraźniej bardzo sprzyja potentatowi. Mieszkańcy miasteczka żyją zatem w biedzie i od czasu do czasu fantazjują o tym, jak miło byłoby „obić mordę” szeryfowi. To właśnie w takich okolicznościach zjawia się nasz bohater, który zachodzi w głowę, w jaki sposób ma pochować nadal żyjącego człowieka.
Xavier Dorison po raz kolejny potwierdza swoją przynależność do czołówki europejskich scenarzystów komiksowych – snuje trzymającą w napięciu i pełną zaskakujących zwrotów akcji opowieść. Komiks od pierwszych plansz intryguje i wciąga w historię. Co więcej, pierwszy tom kończy się zaskakującym cliffhangerem, który sprawia, że niejeden czytelnik będzie niecierpliwie odliczał czas do momentu ukazania się kolejnego tomu. Mamy tu także galerię bardzo interesujących i dobrze nakreślonych postaci. Przede wszystkim uwagę przykuwa główny bohater – grabarz Jonas Crow to tajemniczy, obdarzony specyficznym poczuciem humoru człowiek, który najwyraźniej znacznie lepiej czuje się w towarzystwie zmarłych niż żywych. Rose Praire – elegancka guwernantka, zajmująca się księgami rachunkowymi Joego Cusco, a jednocześnie perfekcyjna pani domu odmierzająca precyzyjnie odległość dzielącą sztućce rozłożone na stole, również staje się coraz bardziej intrygująca wraz z rozwojem opowieści. Służąca Lin, szeryf Bigby i jego współpracownicy oraz Kern McKullen, sfrustrowany podwładny Joego Cusco, także wypadają bardzo interesująco.
Dorison zadbał o to, by stworzyć przekonujących bohaterów, a rysownik Ralph Meyer – znany już polskiemu czytelnikowi z serii „Asgard” czy też tomu „XIII. Mystery: Mangusta” – zapewnił odpowiednią oprawę graficzną. Rysunki są bardzo dynamiczne, ciekawie skadrowane i doskonale dopasowane do klimatu opowieści. Na uwagę zasługuje również okładka, która pozwala czytelnikowi spojrzeć na głównego bohatera… z perspektywy grobu. Odpowiednią atmosferę buduje również interesująca kolorystyka, którą wspólnie z rysownikiem stworzyła Caroline Delabie. Warto odnotować, że w komiksie znalazły się także świetne dodatki – szkice głównych postaci, portrety Rose Praire oraz szeryfa Bigby’ego oraz efektowna rozkładówka przedstawiająca głównego bohatera na pewno zadowolą wszystkich czytelników, a szczególnie tych zainteresowanych graficzną stroną komiksu.
Bez wątpienia pierwszy tom serii „Undertaker” to trzymająca w napięciu opowieść, która zapowiada jeszcze większe atrakcje w kolejnym tomie. Zakończenie komiksu sugeruje bowiem, że prawdziwe emocje dopiero się zaczną. Niestety, na kolejne tomy pewnie przyjdzie nam długo poczekać, bo polskie wydanie ukazało się tylko pięć miesięcy po premierze oryginału. Drugi tom teraz zapewne powstaje. Pozostaje mieć nadzieję, że wydawnictwo Taurus Media zafunduje nam równoległą premierę – tak jak w przypadku niedawno wydanego komiksu Milo Manary.
Dziękujemy wydawnictwu Taurus Media za udostępnienie komiksu do recenzji.
Paweł Ciołkiewicz
Tytuł: „Undertaker. Tom 1. Pożeracz złota”
Tytuł oryginału: „Undertaker – tome 1: Le Mangeur d’or”
Scenariusz: Xavier Dorison
Rysunki: Ralp Meyer
Kolorystyka: Caroline Delabie
Tłumaczenie: Jakub Syty
Liternictwo: Arkadiusz Salamoński
Wydawca: Taurus Media
Data polskiego wydania: 2015
Wydawca oryginału: Dagraud
Data wydania oryginału: 2015
Objętość: 64 strony
Format: 215 x 290 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie/internet
Cena okładkowa: 45 złotych