Na ranczu Trzy Szóstki jest coraz bardziej tłoczno i kolorowo. Do pięknej Comanche, dzielnego Red Dusta, sędziwego Ten Gallonsa, czarnoskórego Toby’ego oraz młodego Clema po zdarzeniach opisanych w drugim tomie dołączył Indianin Księżycowa Plama. Nie zmienia się tylko jedno, nadal jest tu bardzo niespokojnie.
Tym razem pracownicy rancza wikłają się w konflikt z braćmi Dobbsami, którzy sieją postrach w okolicy. Napadli oni na dyliżans prowadzony przez Sida Bullocka w nadziei na to, że uda im się zrabować pieniądze stowarzyszenia hodowców bydła, które miał rzekomo przewozić do Greenstone Falls. Jak się jednak okazało, sprytny woźnica transportował tylko pustą skrzynię. Sid chciał w ten sposób zmylić bandytów i odzyskać zaufanie do linii dyliżansowej, które ostatnio zostało nadwerężone częstymi napadami Dobbsów. Wiele bowiem świadczyło o tym, że jakiś pracownik tej linii wskazywał im najlepsze cele do napadów. Jeżeli fortel okazałby się skuteczny, byłoby to na pewno korzystne dla linii dyliżansowej tracącej zlecenia na rzecz dynamicznie rozwijającej się kolei. Przewiezienie pieniędzy do miasteczka wziął na siebie niejaki Pharaon Colorado, który w stanie wskazującym na spożycie alkoholu przemierza niebezpieczną trasę na swojej mulicy w czasie, gdy Bullock leczy rany na ranczu Comanche. Nie jest to na pewno konwojent godny zaufania. Tym bardziej że podróżuje sobie tylko znaną trasą.
Pracownicy rancza wyruszają zatem na poszukiwania zagubionego gdzieś na prerii pijanego w sztok doręczyciela przewożącego sporą sumkę. Z uwagi na to, że nie mają pojęcia, gdzie go szukać, dzielą się na kilka dwuosobowych zespołów i jadą w różne strony. Red Dust poszukuje Colorado wspólnie z niejakim Brianem Braggshawem, kaznodzieją, który podróżował napadniętym przez Dobbsów dyliżansem Bullocka. Trzeba przyznać, że relacje pomiędzy tą dwójką nie są zbyt dobre. Red od samego początku jest podejrzliwy wobec wielebnego i okazuje mu w otwarty sposób niechęć. Ta atmosfera na pewno nie ułatwia realizacji zadania. Sprawę komplikuje dodatkowo także to, że fortel Bullocka odkryli już Dobbsowie, którzy również polują na zapijaczonego konwojenta.
Tak rozpoczyna się pasjonująca opowieść o poszukiwaniach pieniędzy działających na wyobraźnię wszystkich zainteresowanych. Scenarzysta koncentruje się jednak nie tylko na atrakcjach fabularnych, ale wiele uwagi poświęca także na rozwinięcie charakterystyk bohaterów oraz naświetlenie zachodzących pomiędzy nimi relacji. Szczególną rolę odgrywa tu napięcie pomiędzy Red Dustem a Braggshawem. Choć początkowo obaj nie przypadli sobie do gustu, z czasem zaczynają się nawzajem akceptować i rozumieć swoje racje. Wraz z rozwojem wydarzeń rodzi się między nimi nawet coś na kształt szorstkiej przyjaźni, która będzie miała dla Red Dusta bardzo poważne konsekwencje.
Pod względem graficznym trudno powiedzieć coś, co nie zostało już powiedziane w poprzednich recenzjach, a mówiąc dokładniej, trudno znaleźć słowa pochwały, które już wcześniej nie padły. „Comanche” to przykład doskonałej komiksowej roboty – Hermann z każdym kolejnym tomem jednoznacznie potwierdza, że wielkim rysownikiem jest. Niezmiennie ogromne wrażenie robi precyzja, z jaką belgijski rysownik tworzy westernowe krajobrazy. Poszczególne kadry można studiować godzinami, analizując sposób nakładania tuszu, kadrowanie czy wreszcie kompozycję plansz. W trzecim tomie znaczniej mniej niż w poprzednich odsłonach tej serii jest dużych paneli, na których Hermann przedstawiał świetnie skomponowane widoki, ale za to komiks kończy efektowna, całostronicowa ilustracja będąca jednocześnie zapowiedzią kolejnego tomu. „Wilki z Wyoming” to bowiem opowieść, która ma swój ciąg dalszy w czwartym tomie serii zatytułowanym „Czerwone niebo nad Laramie”. Widać zatem, że scenarzysta coraz pewniej czuje się w wykreowanym przez siebie świecie i zaczyna snuć bardziej złożone opowieści wykraczające poza ramy jednego tomu.
„Comanche” to jak na razie seria, w której każdy kolejny tom jest lepszy od poprzedniego. „Wilki z Wyoming” to doskonała i trzymająca do samego końca w napięciu klasyczna historia o walce dobra ze złem. Jednak już w tej opowieści daje o sobie znać stopniowe odchodzenie od czarno-białej wizji świata. Dobbsowie są tu wprawdzie przedstawieni jako ucieleśnienie zła, ale w ich charakterystykach można doszukać się pewnych subtelności. Po pierwsze, nie wszyscy są źli w takim samym stopniu, a poza tym nie mają oni w gruncie rzeczy wpływu na swój los. Fatalizm tej sytuacji najwyraźniej widać na przykładzie najmłodszego z nich, Roddy’ego, który przecież jawi się tu jako zagubiony i terroryzowany przez swojego najstarszego brata chłopak. Podobną niejednoznaczność można dostrzec pośród tych, którzy chcą Dobbsom wymierzyć sprawiedliwość. Znajdujący się w tej grupie kaznodzieja ma bowiem za sobą przeszłość, która stawia go – mówiąc oględnie – w niezbyt korzystnym świetle. Stwierdzenie, że scenarzysta zaciera tu granicę pomiędzy dobrem i złem, byłoby zapewne przesadą, ale wyraźnie widać, że podejmuje on już coraz bardziej stanowcze próby odejścia od uproszczonego, czarno-białego obrazu Dzikiego Zachodu, co sprawia, że ta opowieść staje się jeszcze bardziej interesująca.
Paweł Ciołkiewicz
Dziękujemy Wydawnictwu Komiksowemu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Tytuł: „Comanche. Tom 3. Wilki z Wyoming”
Tytuł oryginału: „Comanche 3 – Le loups du Wyoming”
Scenariusz: Greg
Rysunki: Hermann
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Wydawca: Wydawnictwo Komiksowe
Data polskiego wydania: 2016
Wydawca oryginału: Le Lombard
Data wydania oryginału: 1974
Objętość: 48
Format: 240 x 320 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie/internet
Cena okładkowa: 39,90 złotych