Filmy, pieprzenie, Howard Chaykin

Howard Chaykin jest amerykańskim twórcą komiksowym, który dzięki bezkompromisowości i rzetelności zyskał sobie w Stanach Zjednoczonych tytuł ikony rynku komiksowego. Dość powiedzieć, że w wielu zestawieniach najważniejszych twórców USA znajduje się w pierwszej dziesiątce. W Polsce niestety mieliśmy wyłącznie sporadyczny kontakt z jego twórczością, gdzieniegdzie się pojawiał jako współtwórca komiksów Marvela, a jedynymi pełnometrażowymi komiksami Chaykina wydanymi w Polsce były „Black Kiss”, erotyczny thriller, który umiejętnie łączył wątki fantasy z brudnym klimatem przestępczego światka Los Angeles lat 60., oraz „Gwiezdne wojny”. Teraz mam w ręku sequel „Black Kiss” i muszę przyznać, że trochę brak mi słów, bo jest to komiks bardzo ciężki do sklasyfikowania. Komiks świetny, dodam, choć nie dla każdego. O czym właściwie jest? O demonach, seksie, makabrze i przede wszystkim uwielbieniu dla kina. Dość powiedzieć, że wszystkie kłopoty bohaterów biorą się z gwałtu analnego dokonanego przez bożka kinematografii, dlatego wybaczcie wulgarne słowo na początku, użycie sformułowania miększego odnośnie do tego komiksu byłoby po prostu nietaktem.  Co bardzo ciekawe, fabuła oparta o ostrą jazdę może mieć sens, a nawet porządnie intryguje. Ale po kolei.

W dwójce „Black Kiss” autor ewidentnie dalej świetnie bawi się konwencją, umiejętnie wprowadza camp, radochę z porno, czy tak zwane tanie chwyty w całkiem ciekawie pokazanych losach kinematografii w USA. Nie zrozumcie mnie źle, ten komiks jest nastawiony na pokazanie hardkorowych, brutalnych i często wstrząsających scen, ale jest to wszystko ujęte tak zgrabnie, tak przemyślane, że aż cudne. Czytając BK2, bawiłem się lepiej niż na profilu pseudowydawnictwa na F.

Poprawność polityczna? Nie, dziękuję

Główny zarzut, jaki mam do fabuły BK2, brzmi: ciężko zrozumieć wszystko, szczególnie w drugiej połowie dwójki, bez czytania jedynki. Próby wprowadzenia starych postaci wydają się udane, jednak bez znajomości historii z części pierwszej traci się ogrom potrzebnych do zabawy informacji. Pomimo że autor próbuje zatuszować zmianę w fabule, dostajemy dwie (a nawet trzy, bo polski wydawca zawarł także dodatek „Xmas Special”, który jest osobną opowieścią) odrębne historie, które łączy tylko główna bohaterka, o ile tak można powiedzieć o wysysającym spermę zamiast krwi wampirze. Świetnym pomysłem było za to pokazanie historii Stanów za pomocą różnych epok w kulturze, zmiany mody i światopoglądów są bardzo widoczne i umiejętnie wkomponowane. Chyba nikt tak dobrze jak Chaykin nie łączy fabularnego efekciarstwa z głębszą myślą o kondycji ludzkiej. Fabuła „Black Kiss 2” daje czytelnikowi znacznie więcej, niż się można na pierwszy rzut oka spodziewać. Choć nie jest to lektura miła i łatwa, ten komiks wymaga uwagi. W porównaniu z jedynką jest mroczniej, ostrzej i jeszcze mniej poprawnie politycznie.

Mistrz niemodnej już kreski

Styl rysowania Chaykina zupełnie mi nie pasuje, bo przypomina kobietę, której gust do ubierania się zatrzymał się w komunizmie. To co było modne 25 lat temu, dziś wygląda dla mnie jak coś, co było modne 25 temu. Nie jest to niestety rysunkowy Cadillac. Ale jednocześnie muszę oddać hołd profesjonalizmowi autora, bo jak nikt inny używa rastrów (spójrzcie na garnitury na planszy poniżej), jego twarda, grubo ciosana kreska też jest niepodrabialna i bardzo charakterystyczna. Jak dla mnie miejscami brakuje w niej jednak głębi, dzięki której można by na przykład pokazać emocje na twarzach bohaterów. Brawo za odwagę – akty seksualne nie są już pokazywane miękko, tylko bardziej realistycznie. Rysunkowo „Black Kiss 2” jest godnym następcą jedynki, bo świetnie widać, jak styl rysowania autora dojrzał przez 25 lat.

Polskie wydanie „Black Kiss 2” jest zdecydowanie bardzo mocną stroną tego komiksu. Wydawca nie oszczędzał na papierze, który podobnie jak w jedynce jest cudowny w dotyku, a do tego dobrze oddaje czernie i biele. Lakier na okładce fajnie podkreśla usta bohaterki, okładka jest gruba i sztywna, muszę przyznać, że kupiłbym ten komiks dla samej przyjemności trzymania go w domu, bo jest po prostu ładnym przedmiotem. Do tego świetne okładki zeszytów, dodające klimatu.

Podsumowując, napiszę, że z czystym sumieniem mogę polecić dwójkę BK każdemu, kto dobrze się bawił przy tomie pierwszym. Wszystko jest tu o poziom mocniejsze, dokładniejsze, brudniejsze. Czytelnicy, którzy nie czytali poprzedniej historii, niech się skuszą, o ile mają mocne nerwy, bo scen przemocy seksualnej nie brakuje. Nie bez powodu był to komiks zbanowany w kilku krajach Europy. Bezdyskusyjnie jest to coś oryginalnego, co nie wpisuje się w żaden schemat typowego komiksu. Ostro, miejscami jak dla mnie za ostro, ale ciekawie.

Michał Ostrowski

Wydawnictwo: Planeta Komiksów
5/2018
Tytuł oryginalny: Black Kiss II
Liczba stron: 180
Format: 175×265 mm
Oprawa: twarda
Papier: offsetowy
Druk: cz.-b.
ISBN-13: 9788395044502
Wydanie: I
Cena z okładki: 69,90 zł