„Zabij albo zgiń” to kryminalna seria komiksowa, która powstała w latach 2016-2018. Autorzy to znana i często nagradzana para twórców czarnych kryminałów komiksowych, Ed Brubaker i Sean Phillips. Czwarty tom zamyka serię, wyjaśniając wszystkie motywy i kończąc wątki w sposób spektakularny, zaskakujący i nowatorski.
Zabić, zginąć czy oszaleć? A może wszystko naraz
Tom czwarty ponownie zaczyna się bez niespodzianki ‒ kilka tygodni po zakończeniu tomu poprzedniego. Tradycyjnie autorzy dają nam trochę retrospekcji, cofania się w historii, by wyjaśni sytuację, po raz kolejny przełamują czwartą ścianę, zwracając się prosto do czytelnika i zadają trudne pytania. Muszę przyznać, że po bardzo męczącym tomie trzecim, o którym pisałem tutaj, zostałem pozytywnie zaskoczony, bo czwarta odsłona „Zabij albo zgiń” pokazała, że w tym szaleństwie jest metoda.
Scenarzysta przemyślał fabułę i to, co brałem za brak pomysłu na komiks, okazało się częścią większej całości. Według mnie autorom udało się uzyskać zamierzony efekt, tzn. po lekturze całości muszę sobie zadać pytanie, czy wariactwo głównego bohatera na serio jest szaleństwem, czy tylko normalną reakcją na nienormalny świat i otaczającą nas niesprawiedliwość. Metodyczność działania i siła argumentów Dylana, głównego bohatera, seryjnego zabójcy przestępców, są potężną siłą. Śmiem wręcz stwierdzić, że „Zabij albo zgiń” nigdy nie miało być kryminałem w stylu noir, jest po prostu kryminałem na miarę naszych czasów. Skomplikowanym, złożonym, pełnym szarości i bez happy endu. Zdecydowanie żałowałem, że ta historia się skończyła.
Zaskakujące zakończenie
Na osobną pochwałę zasługują umiejętności scenarzysty, który nie tylko nie pomylił się we wszystkich retrospekcjach i złożonej strukturze tej fabuły, ale również wymyślił naprawdę zaskakujące zakończenie. Z mojej strony wystarczyło tylko przestać oczekiwać, że „Zabij albo zgiń” będzie kolejnym kryminałem, do jakich Brubaker nas przyzwyczaił. Tom czwarty serii skupia się na rozważaniu, czy powrót do normalności jest w przypadku zabójcy w ogóle możliwy.
Rysunki są arcydziełami. Zawsze dopracowane tła, piękne kadry ze światłami miasta, doskonałe wyraźne twarze i odrobiona praca domowa w kwestii broni i balistyki to znaki firmowe tego rysownika. Po lekturze tomu czwartego zacząłem też myśleć, że mój zarzut o plastikowość wyglądu twarzy jednej z głównych postaci – Kiry był nietrafiony, bo fabuła pod koniec i to trochę wyjaśnia. Aczkolwiek wciąż mam wrażenie, że przy tej serii temu świetnemu rysownikowi chciało się jakby trochę mniej. Rysunki Philipsa są prostsze od tych z „Fatale” czy „Zaćmienia”. Co nie zmienia tego, że całościowo mam bardzo pozytywne zdanie. No i Demon. Najlepiej narysowany Demon, jakiego widziałem.
Seria godna polecenia
Polskie wydanie komiksu jest bardzo dobrze przygotowane. Non Stop Comics robi świetną robotę redaktorską i korektorską, czytałem uważnie i nie natknąłem się choćby na literówkę, poza tym okładka jest polakierowana jakąś przyjemną w dotyku warstwą. Widać ich doświadczenie w wydawaniu książek zaprocentowało fajnym pomysłem. Za samo wydanie polskiej wersji daję bardzo duży plus! Mógłbym pomarudzić, że fajnie byłoby zobaczyć ten komiks w całości w dużym formacie. Jednak, to już odwieczna dyskusja czy lepiej dostawać komiksy w twardej, czy w miękkiej oprawie.
Z czystym sumieniem polecam czytelnikom zarówno tom czwarty, jak i całą serię. Pomimo słabszego tomu trzeciego komiks ten daje dużo rozrywki i porusza ważkie tematy społeczne. A do tego nie pozostawia czytelnika obojętnym. Nie jest to może klasyczny kryminał noir, ale za to uwspółcześniony i wzbogacony psychologią monolog szaleńca mordercy. Tylko czy pewno szaleńca?
Michał Ostrowski
Scenariusz: Ed Brubaker
Rysunek: Elizabeth Breitweiser
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Tytuł oryginalny: Kill or Be Killed. Volume 4
Wydawca oryginalny: Image Comics
Liczba stron: 144
Format: 170 × 260 mm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolor
Wydanie: I
Cena z okładki: 44 zł