Daniel Clowes wraca na polski rynek dzięki Kuturze Gniewu, który to wydawca uraczył nas już wcześniej komiksami tego autora (m.in. Patience i Niczym aksamitna rękawica odlana z żelaza). W styczniu 2019 polscy czytelnicy dostaną do rąk długo oczekiwaną reedycję Ghost World, a także odbędzie się premiera najnowszego komiksu tego twórcy pt. Wilson.
Typ antypatyczny
Ten drugi tytuł jest zbiorem jednostronicowych historyjek o tytułowym bohaterze. To absolutnie horrendalny typ. Jest kompletnie zaabsorbowany sobą i własnymi przemyśleniami, z którymi dzieli się z wszystkimi naokoło, nie pytając ich o zdanie. Mówi, cokolwiek mu przyjdzie na myśl. Jest pozbawiony jakichkolwiek filtrów i ograniczeń. Wydawałoby się, że asertywność, posiadanie własnego zdania i szczerość to pozytywne cechy. Nie do końca. Żeby funkcjonować w miarę normalnie w społeczeństwie, trzeba się czasem pohamować. Nie kłamać, ale po prostu się zamknąć. Tego Wilson nie potrafi. Jedyną istotą, której egzystencja go obchodzi, jest jego ukochana suczka, Pepper.
Inni ludzie są jedynie statystami. Ich potrzeby w ogóle nie interesują bohatera. Prowadzi to do wielu sytuacji, które mogą czytelników rozbawić. Ja śmiałem się na głos w kilku miejscach. Jednak z tej serii opowieści powoli zaczyna się wyłaniać większa fabuła, która jest zdecydowanie mniej zabawna. Wilson nie jest najprzyjemniejszą osobą. Gardzi otwarcie innymi, ich poglądami czy stylem życia. Jest przez to wyalienowany ze społeczeństwa i samotny.
Żaden człowiek nie jest wyspą
Potrzeba towarzystwa jest po czysto biologicznych jedną z najsilniejszych potrzeb ludzkich. Dotyczy to również bohatera. Z jednej strony jest on całkowicie zadowolony ze swojego życia i wyszydza innych, którzy prowadzą przeciętne życie, mają przeciętne rodziny i domek na przedmieściach. Jednak skrycie sam takiego życia pożąda. Nie warto więc wsłuchiwać się w jego monologi. Bo jest niewiarygodnym narratorem, który mówi jedno, a chce czego innego. Zdaje się naprawdę wierzyć w swoje rojenia na temat siebie i rzeczywistości.
Ta głęboko skrywana potrzeba jest powodem prób nawiązania kontaktu z byłą żoną, a potem z córką, o której istnieniu nie wiedział. Oczywiście to prowadzi do kolejnych absurdalnych sytuacji. Co ciekawe, stara się jakoś przystosować, ale jest to bardzo nieudolne i nieadekwatne, bo nie może uciec od tego, jaki jest. Jest więc nachalny i protekcjonalny. Posługuje się niemodnym slangiem (mówi do ludzi per brachu albo mały). Jest więc uwięziony w swym paradoksalnym stanie. Z jednej strony się alienuje i gardzi ludźmi, a z drugiej pragnie kontaktu z drugim człowiekiem.
Śmiech przez łzy
Momentami może być żal Wilsona, gdy przez Internet próbuje rozmawiać z wnukiem, a ten bardziej niż rozmową z dziadkiem jest zainteresowany grą w węża. To musi być szczególnie bolesne dla bohatera, który poza potrzebą towarzystwa, chciałby chyba przede wszystkim pozostawić coś po sobie. Nie zostać całkowicie zapomnianym. Mówi o tym w jednej z historyjek w komiksie, podejmując temat sztuki. Stąd też tak silne pragnienie pojednania z córką i wnukiem. Jakby się nad tym zastanowić, z dość egoistycznych pobudek. Wydaje mi się jednak, że w komiksie dwuznaczność i tragizm postaci bohatera nie wybrzmiały do końca. Potrzeba bardzo dużo cierpliwości i tolerancji, żeby go polubić.
W filmowej adaptacji wybrzmiewa to znacznie wyraźniej. Widać było przemianę zachodzącą w bohaterze, która doprowadziła do innego końca niż w pierwowzorze. Bohatera grał Woody Harrelson, co znacznie ociepliło jego wizerunek. Rozszerzono też charakteryzację Penny, byłej żony bohatera (Laura Dern). Jednak absurd niektórych sytuacji nie do końca był widoczny przy ich realistycznym obrazowaniu.
Krótka długa opowieść
Komiks, jak już pisałem, jest zbiorem krótszych opowieści. Stylizowanych na komediowe paski gazetowe i narysowanych w niejednolitym stylu. Od typowego Clowesa po bardziej uproszczony, przypominający właśnie krótkie komiksy humorystyczne. Większość stron ma ich charakterystyczny rytm i zakończona jest zabawną pointą. Bardzo dużo dzieje się poza kadrem. Czytelnik musi więc sam sobie dodać, co bohatera doprowadziło do kolejnej sytuacji. W filmie wiele zostało dopowiedziane. To jedna interpretacja, wg której Wilsonowi powinniśmy współczuć. Moja jest zdecydowanie mniej przychylna bohaterowi. Po prostu nie zyskał mojej sympatii.
Rzeczywisty problem
Wilson przypomina mi też rosnącą grupę współczesnych mężczyzn w średnim wieku lub niewiele młodszych, którzy nie potrafią się przystosować do coraz bardziej niepewnej i szybko zmieniającej się rzeczywistości. W świetle przemian globalistycznych, wyzwolenia kobiet wielu nie może się odnaleźć i pozostawieni sami sobie, budują swoją tożsamość na resentymentach i urojonej wizji rzeczywistości. Często podobnie jak bohater wygłaszają puste frazesy o kapitalizmie i czekają, aż świat wyciągnie do nich rękę, a sami pozostają całkowicie pasywni.
Najbliżej do tego, co widzimy w Wilsonie, są konwersacje takich we własnym mniemaniu „miłych chłopaków” z portali randkowych i aplikacji społecznościowych. Zaczyna się od poezji i komplementów. W przypadku odmowy pojawia się wyzywanie od „kurew, które mogą iść się pierdolić z czarnuchami, którzy będą je napierdalać po ich głupim ryju”. Można znaleźć całkiem sporo podobnych wymian zdań w sieci. To bardzo przypomina rytm opowieści o Wilsonie, gdzie często pointa polega na nagłej i diametralnej zmianie nastawienia bohatera. Co jest trochę śmieszne, ale też trochę straszne.
Pomimo mojej niechęci do głównego bohatera to chyba pierwszy komiks Dana Clowesa, który jakoś do mnie trafił. Na powierzchni zabawny, ale też starający się poruszyć poważniejsze tematy dotyczące współczesnych mężczyzn.
Konrad Dębowski
Dziękujemy wydawcy za egzemplarz do recenzji.
Tytuł: „Wilson”
Tytuł oryginału: „Wilson”
Scenariusz: Dan Clowes
Rysunki: Dan Clowes
Tłumaczenie: Wojciech Góralczyk
Wydawca: Kultura Gniewu
Data polskiego wydania: styczeń 2019
Wydawca oryginału: Drawn & Quarterly
Data wydania oryginału: 2016
Objętość: 80 stron
Format: 194 x 260 mm
Oprawa: miękka
Druk: kolorowy
Cena okładkowa: 59,90 złotych