Od momentu gdy w pierwszym tomie bohaterowie serii „Runaways” zmagali się ze swoimi rodzicami i powstrzymali ich przed zagładą świata, a także pokonali wcielenie Ultrona w tomie drugim, minęło kilka miesięcy. Jednak zło nie śpi i wciąż stanowi dla nich zagrożenie. Z kim tym razem zmierzą się młodzi?
Osobom, które nie miały jeszcze do czynienia z tą serią, polecam przeczytanie recenzji tomu pierwszego i drugiego. W skrócie chodzi o grupę nastolatków, którzy odkrywają, że ich rodzice są częścią złej organizacji przestępczej znanej jako „Pride”, chcącej zniszczyć świat. Tak zaczęła się ta cała historia.
Pogmatwana numeracja „Runaways”
Zanim przejdę do właściwej części recenzji, chciałem napisać parę słów na temat wydań tego tytułu. W przypadku „Runaways”, szukając informacji w sieci o oryginalnych publikacjach, można się bardzo pogubić. Chodzi oczywiście o numerację, która jest nieźle pogmatwana, tak jak na Marvela przystało. Do tej pory tytuł ten dzieli się na pięć serii, każda po kilka-kilkanaście zeszytów. Te pięć z kolei tworzą rozdziały. Pierwsze trzy rozdziały to seria numer jeden. Kolejne pięć (rozdziały 4-8) to seria numer dwa. Rozdziały od 9 do 11 to seria numer trzy.
Na powyższych trzech seriach póki co się zatrzymam i wyjaśnię, dlaczego wspominam o tym podziale. Do tej pory (łącznie z obecnie przeze mnie recenzowanym) dostaliśmy w Polsce trzy wydania zbiorcze. W pierwszym tomie zawarto rozdziały 1-3, w drugim czwarty i piąty oraz historię „X-Men/Runaways: FCBD”. W trzecim natomiast rozdziały 6 i 7. Oznacza to, że póki co nie otrzymaliśmy jeszcze zamknięcia nawet drugiej serii. Boję się o kontynuację tych wydań zbiorczych, dlatego że na Zachodzie pojawiły się tylko trzy (analogiczne do polskich wydań), a ostatnie w 2007 r. Póki co nie ma planów wydania kolejnych do końca roku. Dlaczego o tym wszystkim piszę – o tym dalej.
Tom 3 „Runaways” to walka z przeszłością
Jeśli miałbym określić historie opisane w tym tomie jednym zdaniem, powiedziałbym, że to walka z przeszłością. Trzecie wydanie zbiorcze dzieli się tak naprawdę na trzy oddzielne historie, dziejące się jedna po drugiej. Najpierw naprzeciw naszym młodym bohaterom staje druga grupa nastolatków, którzy usiłują przywrócić do życia Alexa (patrz tom pierwszy) i powołać organizację New Pride. Nie wszystko idzie jednak po myśli zarówno jednej, jak i drugiej strony i nic nie jest takie, jakim się wydaje na pierwszy rzut oka. Historia kończy się ważnym wydarzeniem dla dalszego przebiegu fabuły.
Druga historia wiąże się z tajemniczym artefaktem, który został skradziony z rezydencji jednej z rodzin należących do Pride. Jak wiadomo, takie przedmioty są często obdarzone magiczną mocą i nie inaczej było w tym przypadku. Na skutek działań tegoż artefaktu na Los Angeles zostaje sprowadzone wielkie zagrożenie. W tym samym czasie jeden z członków grupy Runaways usiłuje naprawić przeszłość, podejmując trudną decyzję, która może zaważyć na przyszłości ich wszystkich. Kontynuacja tej historii to trzecia opowieść tego tomu. Czy Runaways wyjdą z przygody bez szwanku? Przekonajcie się sami.
Niepewna przyszłość serii „Runaways”
Wrócę do swoich wcześniejszych słów. Tom trzeci kończy się cliffhangerem. Chciałbym dostać w swoje ręce tom czwarty, ale wiem, że na Zachodzie nie było wydania zbiorczego o tym numerze. Na rynku amerykańskim od 2014 roku publikowane są wprawdzie kolekcje „Runaways”, ale mają zupełnie inny podział niż nasze.
Mam nadzieję, że Egmont postara się, aby takie wydanie pojawiło się jednak na polskim rynku. Póki co przyszłość tej serii w naszym kraju jest wielką niewiadomą. Warto poznać drugą serię do końca (czyli rozdział ósmy), a także serię trzecią (rozdziały 9-11). Dopóki za scenariusz odpowiada Brian K. Vaughan, o jego poziom jestem spokojny.
Obowiązkowa lektura dla fanów „Runaways”
Jeżeli podobały wam się poprzednie tomy „Runaways”, nie zastanawiajcie się nawet przez moment, czy warto kupić i ten tom. Warto! Historia jest całkiem ciekawa, trzyma poziom poprzednich dwóch tomów. Są dramatyczne zwroty akcji, część bohaterów znika, część wraca, miszmasz jak na Marvela przystało.
Natomiast jeśli do tej pory nie mieliście do czynienia z przygodami młodych superbohaterów, przeczytajcie najpierw tom pierwszy, potem drugi i dopiero sięgnijcie po trzecie wydanie zbiorcze. Każde kolejne wydanie jest fabularną kontynuacją poprzedniego i mimo że poszczególne historie w zasadzie są zamkniętymi opowieściami, to jednak nie do końca. Pewne wątki przeplatają się, mieszają z innymi raz za razem. Dla mnie to jedna z ciekawszych serii superbohaterskich wydawanych przez Egmont w ostatnich kilku latach. Sądzę, że jeśli dacie jej szansę – nie zawiedziecie się.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Michał „Emjoot” Jankowski
Wydanie: 2019
Seria/cykl: MARVEL CLASSIC
Scenarzysta: Brian K. Vaughan
Ilustrator: Adrian Alphona, Mike Norton
Tłumacz: Anna Tatarska
Typ oprawy: twarda
Data premiery: 24.04.2019
Wydawca: Egmont
EAN: 9788328134812
Liczba stron: 288
Wymiary: 17.0×26.0cm
Dla kogo: nastolatek i dorosły