Ze względu na rosnącą liczbę publikacji komiksowych na naszym rynku i dominację Egmontu w najpopularniejszym gatunku, czyli komiksie superbohaterskim, wydawcy muszą sięgać głębiej na rynki zagraniczne, jeśli chcą znaleźć jakieś ciekawe propozycje dla polskich czytelników. Wydawnictwo Mucha Comics ostatnio regularnie prezentuje nam komiksy autorstwa Marka Millara. Tym razem wybór padł na Reborn. Odrodzona.

Chciałem zacząć od tego, że zupełnie nie rozumiem ogromnej ilości pomyj wylewanych na Marka Millara w sieci. Każdy jego komiks znajduje rzesze krytyków. Nie przeszkadza mu to w znajdywaniu równie licznej grupy odbiorców. Omawiana seria wystartowała z pułapu niecałych 75 tysięcy egzemplarzy, by ustabilizować sprzedaż w okolicach 30 tysięcy. To bardzo dobry wynik. Zwłaszcza dla całkowicie nowej serii pozbawionej znanego bohatera.

Reborn. Odrodzona - rys. Greg Capullo

Reborn. Odrodzona – rys. Greg Capullo

 

Mainstreamowy rysunek

Na pewno duża w tym zasługa Grega Capullo, który po dłuższej przygodzie z rysowaniem świata Batmana jest bardzo chodliwym nazwiskiem. Nietrudno się domyślić dlaczego. Jego styl jest typowy dla tego, co lubią fani komiksu superbohaterskiego. Wyidealizowane postacie ludzkie (umięśnieni mężczyźni, seksowne kobiety), które wpisują się w ograne popkulturowe schematy i tradycyjne przedstawienia płci. Straszne i przerażające potwory. Wszystko z dużą ilością kreskowania. Współczesne przetworzenie Jima Lee, Marka Silvestriego, Todda McFarlane’a i wszystkich im podobnych bohaterów lat dziewięćdziesiątych. Nie ma w tym nic dziwnego, bo Capullo zaczynał karierę w połowie tej dekady. Narysował też kilkadziesiąt zeszytów Spawna.

Rysunkowo to bardzo rzetelny komiksowy mainstream. Niestety niewiele oprócz tego. Gdyby wymieszać rysunki Grega Capullo z kilkoma równie dobrymi warsztatowo twórcami pracującymi dla Marvela/DC, mógłbym mieć problem z rozpoznaniem jego prac. Może to częściowo moja wina, bo nie śledzę współczesnych komiksów superbohaterskich, ale sądzę, że problem tkwi właśnie w niezbyt oryginalnym stylu rysownika. Każdy jego panel czy projekt postaci lub monstrum oscyluje gdzieś pomiędzy przyzwoitym a dobrym.

Nie jest to wada. Wręcz przeciwnie. Komiks jest zrozumiały. Narracja płynna. Dzięki temu łatwo się go czyta. Czytelnik wie, czego może się spodziewać, i nie musi się zbytnio wysilać w trakcie lektury. Wie też, że twórca nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Niestety nie podejmuje raczej ryzyka i nie wznosi się też powyżej. Jest wielu czytelników, którym to wystarcza. Sam też od czasu do czasu lubię przeczytać coś lżejszego. Ten komiks jest właśnie taką fajną lekturą na letni dzień. Nie zmęczy, przyniesie odrobinę rozrywki i można go potem odłożyć na półkę.

Reborn. Odrodzona - rys. Greg Capullo

Reborn. Odrodzona – rys. Greg Capullo

 

Mainstreamowy scenariusz

Scenariusz Millara jest również dość typowy. Mianowicie, komiks opowiada o umierającej wdowie Bonnie. Okazuje się, że po śmierci trafia nie do piekła, nieba lub po prostu przestaje istnieć (w zależności od tego, w co wierzymy), lecz do fantastycznego świata, gdzie dobro toczy wojnę ze złem. Od zachowania w życiu zależy, po której ze stron odradza się człowiek. Bohaterka okazuje się być tą, która została przepowiedziana jako nowa królowa krainy i zwyciężczyni nad siłami zła. Wyrusza wraz ze swoim odrodzonym ojcem i psiakiem na poszukiwanie męża porwanego przez siły zła. Brzmi to trochę jak fanfic nastolatki.

Został jednak napisany przez pięćdziesięcioletniego Szkota, który znany jest z tego, że balansuje na granicy dobrego smaku i przyzwoitości, więc mamy odpowiednią dozę przemocy i trochę międzygatunkowej perwersji. Millar jest bowiem jednym z tych naśladowców Alana Moore’a, którzy myślą, że dosadność i mrok sprawiają, że komiks staje się poważniejszy. Sama historia jest napisana poprawnie. Mamy globalny konflikt i osobiste motywacje bohaterów. Jedynie przemiana jej dawnej przyjaciółki, a obecnie Królowej Wróżek, jest trochę słabo podbudowana. Początkowo odmawia pomocy, ale w potrzebie przyłącza się do sił dobra. Główny złoczyńca jest też trochę bez wyrazu. Za życia był sadystą i mordercą pozbawionym jakichś wyższych celów, więc przenosi się to również na jego postać po śmierci. Czarne charaktery są ciekawsze, gdy mają jakiś inny cel niż samo czynienie zła.

Reborn. Odrodzona - rys. Greg Capullo

Reborn. Odrodzona – rys. Greg Capullo

 

Komiksowa baśń

Klimatem opowieść przypomina mi trochę popularny w latach osiemdziesiątych gatunek filmowej baśni. Jego przedstawiciele to Legenda w reżyserii Ridleya Scotta, Ladyhawke Richarda Donnera, Willow Rona Howarda czy Labirynt Jima Hensona. Wszystkie te filmy oparte są na ogranych baśniowych schematach. Bywają straszne i mroczne, bo wówczas jeszcze producenci nie bali się tak bardzo systemu ograniczeń wiekowych i rozzłoszczonych matek piszących negatywne recenzje w sieci, sądząc, że psychika ich dziecka została bezpowrotnie uszkodzona po seansie.

Po, tym co napisałem, pewnie zaskoczeniem dla was będzie, że mi się ten komiks podobał. Zazwyczaj oczekuję czegoś innego po komiksach czy filmach. Indywidualności, ciekawych pomysłów, nawet kosztem ich nieporadnej realizacji. Jednak coraz częściej doceniam takie produkcje jak ta. Rzetelne. Nieuwłaczające zbytnio inteligencji odbiorcy. Reborn. Odrodzona to dobre dzieło w swojej kategorii i w swoim gatunku. Zawiera w odpowiednich proporcjach wszystko, czego wymaga przeciętny odbiorca. Trochę akcji, przygody, znajome wątki. Ładnie narysowane, w stylu takim, jaki czytelnicy lubią.

Podstawa dla adaptacji

Nie dziwi więc popularność komiksów z Millar World, bo one zazwyczaj takie właśnie są. To zdaje się być modus operandi scenarzysty. Sensowny scenariusz, który nie razi jakąś szczególną niekompetencją, zilustrowany przez uznanego twórcę. Któremu może odpowiednio zapłacić i zanęcić go dodatkowymi wpływami z późniejszych adaptacji na inne media. Bo komiksy Marka Millara dość często kończą na ekranie. Na przykład Kickass, Kingsman, Wanted. Co ciekawe, adaptacje zazwyczaj są lepsze niż pierwowzory i zostają znacząco przerobione, żeby jeszcze lepiej wpasować się w masowego odbiorcę.

Prawdopodobne jest, że po kupnie Millar World przez platformę Netflix adaptacje jego komiksów będą jeszcze częstsze. To wydaje mi się kolejnym przemyślanym posunięciem autora i częścią jego modelu biznesowego. Większość jego komiksów jest jakby pierwszym szkicem scenariusza filmowego, z którego najczęściej pozostaje ogólny pomysł i zarys wydarzeń. W posłowiu do komiksu Millar pisze o planach serialowej adaptacji Reborn. Odrodzona, ale według najnowszych doniesień Netflix planuje film. Nie wiem, czy adaptacja jest mi konieczna do szczęścia, ale poprzednie komiksy scenarzysty znacznie lepiej wypadały na ekranie. Może i tak będzie tym razem.

Solidna robota

Wracając do tematu poprawności tej produkcji. Jest to często niedoceniana cecha. Niestety wielu odbiorców oczekuje, że każde kolejne dzieło, z jakim mają do czynienia, będzie najlepsze, 10/10 i na zawsze zmieni ich życie. Podgrzewają to kampanie marketingowe, które starają się odmalować komiks w jak najlepszych barwach. Następnie każdy średnio zadowolony z lektury odpala komputer i punktuje, co mu się nie podobało. Mnie wydaje się, że w trakcie czytania czegokolwiek najlepiej skupić się na pozytywach, ponieważ nadmiarze negatywnych emocji mogą gdzieś zginąć całkiem przyzwoite lektury takie jak Reborn. Odrodzona.

Dziękujemy wydawnictwu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Konrad Dębowski

Tytuł: „Reborn. Odrodzona”
Tytuł oryginału: „Reborn”
Scenariusz: Mark Millar
Rysunki: Greg Capullo
Kolor: FCO Plascencia
Tłumaczenie: Marek Starosta
Wydawca: Mucha Comics
Data polskiego wydania: 2019
Wydawca oryginału: Image Comics/Netflix
Data wydania oryginału: 2016
Objętość: 176 stron
Format: 180 x 275 mm
Oprawa: twarda
Druk: kolorowy
Cena okładkowa: 69 złotych