Becky Kumar cierpiała na achromatopsję. Jednak kiedy ciemna postać wyrwała jej serce w noc 21. urodzin, wszystko się zmieniło. Odkryła, że starożytne i potężne istoty żyją wśród nas, a świat jest pełen magii. Dowiedziała się, że została przeklęta. Okazało się, że jest czarownicą. Po wydarzeniach opowiedzianych w pierwszym tomie autorzy rozrywają zasłonę przeznaczenia Becky i całego świata.
Do ręki dostałem właśnie do recenzji drugi tom serii „Nomen omen” o podtytule „Wicked Game” od włoskich twórców – Jacopo Camagniego (rysunki i kolory) oraz Marco B. Bucciego (scenariusz). Serii, która zapadła mi mocno w pamięć ze względu na zastosowane w niej zabiegi artystyczne i paletę barw. Większość komiksu jest czarno-biała, z pojedynczymi kolorami, które pojawiają się tu i ówdzie. Wytłumaczenie tego jest bardzo proste – Becky cierpi na achromatopsję. Nie widzi kolorów. Tym razem barw jest więcej, ale każda z nich została użyta zgodnie z fabułą i zawiłościami tej historii, nie ma tutaj przypadku.
Wciąż mi czegoś brakuje
Historia jednak w dalszym ciągu pozostawia wiele do życzenia. Nie zrozumcie mnie źle, jest całkiem przyzwoita, chociaż w drugim tomie Bucci popłynął moim zdaniem z fantastyką, mitologiami. Pamiętacie, jak wspominałem w recenzji pierwszego tomu o tym, że przypomina mi on momentami „Amerykańskich bogów” Gaimana? Mam déjà vu. Nie można jednak odmówić jednego – nie jest nudno. Od pierwszej do ostatniej strony cały czas coś się dzieje. Mamy już mocno nakreślonego antagonistę i jego świtę, mamy główną bohaterkę, która przygotowuje się do starcia z wrogiem. I całą plejadę postaci pobocznych, które bywają dwuznaczne i nigdy nie można być pewnym, po której stronie staną w ostatecznej bitwie.
Drugi tom jest na początku bardzo chaotyczny, ale w miarę jak przewracamy kolejne stronice i dowiadujemy się nowych rzeczy, zaczyna się nam rozjaśniać w głowach. Fabuła ponownie jest dość sztampowa i w miarę łatwa do przewidzenia, pomimo swojego chaosu w prezentacji ‒ idzie ścieżkami wyznaczonymi przez setki innych komiksów, książek czy filmów. Ale przez to nie musimy się na niej skupiać. Z tego też powodu to tytuł dość lekki i stanowiący raczej odskocznię od innych pozycji.
Są lepsze komiksy, ale są i gorsze
Bez znajomości tomu pierwszego raczej nie należy do tej opowieści siadać. A czy warto w ogóle po nią sięgnąć? Myślę, że jeśli na pierwszym miejscu stawiacie historię, to raczej nie, chyba że lubicie lekkie opowieści z magią w tle, które dzieją się we współczesnych czasach. Ale jeśli doceniacie powieści graficzne od strony wizualnej – czeka was prawdziwa uczta dla oczu. I takim osobom polecę ten komiks bez wahania.
Michał „Emjoot” Jankowski
Tytuł oryginału: Nomen Omen, vol. 2: The Wicked Game
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Ilustrator: Marco B. Bucci
Liczba stron: 115
Format: 170 × 260 mm
Oprawa: miękka
Data wydania: 6 lutego 2020
Wydanie: I
ISBN: 978-83-8110-936-9