Do recenzji przychodzą czasem takie komiksy, które wywołują u czytelnika różne reakcje, w zależności od tego, ile razy bierzemy je do ręki i czytamy. Należy do nich bez wątpienia „Rycerz Janek i instrukcja prawidłowego składania ofiar zapomnianym bóstwom”, wydany przez Kulturę Gniewu. Ale po kolei.
Kim jest rycerz Janek?
Może niektórzy czytelnicy kojarzą tę postać, ale dla tych, którzy nie są z nią zaznajomieni, krótka lekcja historii. Cofnijmy się w czasie do roku 2007. Wówczas na potrzeby pierwszego numeru zina Kolektyw (współtworzonego przez autorów i autorki komiksów internetowych) Igor Wolski stworzył historyjkę o dzielnym, lecz niezbyt rozgarniętym rycerzu. Bohater opowieści, rycerz Janek, zostaje wezwany przez gadającego kreta do rozprawienia się z mieszkającymi w górach satanistami. Niestety myli domy i przypadkowo wycina w pień uczestników spokojnego przyjęcia, połączonego z degustacją wina. To fabuła opowieści „Rycerz Janek i straszne kulty”.
Postać dzielnego wojaka pojawiła się jeszcze kilkukrotnie. W drugim numerze Kolektywu mogliśmy przeczytać historię „Rycerz Janek i turniej rycerski”, gdzie do Igora Wolskiego przyłączył się Robert Sienicki. W trzecim numerze (rok 2008) dołącza kolejna osoba – Jan Mazur („Rycerz Janek i czarna wołga”). Efektem współpracy tej trójki są kolejne opowieści z rycerzem Jankiem: „Rycerz Janek i gdański diabeł” (2009), „Rycerz Janek w kanałach szaleństwa” (2008) oraz „Rycerz Janek i prawdziwe męstwo” (2014).
Rycerz Janek od podszewki, czyli o twórcach słów kilka
Za rysunki tego komiksu odpowiada Igor Wolski, twórca postaci Janka. Ilustrator, rysownik komiksów i autor okładek. Publikował w licznych polskich antologiach komiksowych (m.in. Kolektyw, Komiksownia), tworzył też kilka własnych komiksów internetowych. Scenariusz jest dziełem dwóch panów – Roberta Sienickiego i Jana Mazura. Pierwszy to twórca publikowanego przez dziewięć lat webkomiksu The Movie, scenarzysta nagrodzonego na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi albumu „Scientia Occulta” i rysownik nienagrodzonego nigdzie „Sklepiku z Robotami”. Mazur natomiast to autor scenariuszy i minimalistycznych komiksów. Twórca m.in. wydanego w 2017 roku albumu „Tam, gdzie rosły mirabelki”, który został nominowany do tytułu najlepszego komiksu na MFKiG.
Romans z popkulturą
Ten komiks to opowieść o chciwości, dążeniu do władzy, starożytnych artefaktach, rebelii, wojnach z krajami ościennymi. A to wszystko na ledwie siedemdziesięciu kilku stronach. Nie chcę zdradzać szczegółów, aby nie zepsuć przyjemności z odkrywania kolejnych smaczków. Możliwe, że to tylko ja, ale doszukałem się tutaj nawiązań do anime „Shinchou Yuusha: Kono Yuusha ga Ore Tueee Kuse ni Shinchou Sugiru” (ang. Cautious Hero: The Hero Is Overpowered but Overly Cautious), filmu Hayao Miyazakiego „Ruchomy Zamek Hauru” i jeszcze kilku innych japońskich filmów, gdzie zamki kroczyły lub zamieniały się w wielkie roboty. Ale to nie wszystko – niektóre sceny przypomniały mi Robocopa czy Iron Mana. Na jednym z kadrów książę Mścigniew wygląda prawie dokładnie jak Robert Downey Jr. w swojej ikonicznej roli. A całość jest podlana mocno westernowym sosem.
To komiks pełen humoru i wywołujący, przynajmniej przy pierwszym przeczytaniu, wiele radości i uśmiechu. Specjalnie podkreślam to pierwsze przeczytanie, gdyż podczas mojej drugiej przygody z tymi bohaterami ledwie w dwóch momentach kącik ust mi drgnął do góry. Pozostałe żarty już nie śmieszyły, rozładowując swoją amunicję przy pierwszym czytaniu. Szkoda. Ale to właśnie ten drugi raz uświadomił mi, że jest to komiks momentami dość brutalny i nie nadaje się dla każdego. A z pewnością nie dla najmłodszego czytelnika, mimo swojej ciekawej i ujmującej kreski. Przejdźmy więc do…
Kolory, ach kolory, każdy je podziwiać chce
…strony technicznej tego wydania. Pierwszą rzeczą, na jaką zwracam uwagę, jest oczywiście szata graficzna. Igor Wolski w dalszym ciągu dokonuje cudów, rysując postaci tak pełne życia. Ich mimika, emocje to małe mistrzostwo świata, co szczególnie rzuca się w oczy w przypadku księżniczki Leny oraz samego Janka.
Rysunki to jedna kwestia, ale uzupełnia je znakomity dobór kolorów. Nie są krzykliwe i gryzące (jak chociażby w serii „Nienawidzę Baśniowa”), a dość stonowane, a jednocześnie znakomicie pasują do przedstawionej historii. Za kolory odpowiada Tomasz „Spell” Grządziela. Ten twórca komiksowy, samouk z Gdańska, jest autorem m.in. albumów „Ostatni przystanek”, „Przygody Stasia i Złej Nogi” oraz „Wszechksięga”.
Jest bardzo dobrze, ale na raz
Tak jak wspomniałem wcześniej, to moim zdaniem komiks na raz, chociaż znam osoby, które twierdzą, że za każdym razem z tym utworem bawią się świetnie. Ba, niektórzy nawet już teraz chcą go uznać za polski komiks roku. Ja uważam, że to bardzo ciekawa i wciągająca opowieść, która z pewnością zainteresuje wielu. Daleki jednak jestem od tak wielkich zachwytów. Nie zmienia to faktu, że mocno ją będę polecał, gdyż to po prostu dobry komiks i basta.
Dziękujemy wydawnictwu „Kultura Gniewu” za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Michał „Emjoot” Jankowski
FORMAT: 230 x 320 mm
OPRAWA: twarda
OBJĘTOŚĆ: 72 strony
DRUK: kolorowy
DATA WYDANIA: 2020-03-04
ISBN: 978-83-66128-35-4
WYDAWCA: kultura gniewu
WYDANIE: I
REDAKCJA: Kasia Kamieniarz, Michał Olech