Trzeci tom komiksu „Coda” wydanego przez Non Stop Comics to zwieńczenie przygód Huma i Serki. Ostatnie wydarzenia sprawiły, że para się rozdzieliła (delikatnie mówiąc), a nasz aspołeczny bard samotnie przemierza pustkowia zniszczonego świata, szukając sensu życia. Tylko czy odnajdzie spokój, kiedy na horyzoncie czai się widmo kolejnej apokalipsy?
Historia dobiega końca
Serka przegrała walkę z demonem, który znajdował się w jej ciele. Zmieniła się, porzuciła męża i wyruszyła w podróż przez pustynię. Hum, załamany tą sytuacją, postanowił żyć dalej. Wraz ze swoim jednorożcem chce powrócić tam, gdzie zaczęła się cała opowieść, czyli do Błotki. Nasz bohater nie ma jednak szczęścia i w rezultacie zostaje wzięty do niewoli i uwięziony w klatce. Tymczasem Serka realizuje plan, który może sprowadzić zagładę na całe istnienie. Szykuje się kolejna wielka wojna, a Hum będzie musiał wybrać którąś ze stron.
Hum i jego losy
Muszę przyznać, że początek przygody naszego aspołecznego barda niezbyt mi się podobał. Do pierwszego tomu podchodziłem kilka razy i prawdę mówiąc, przymuszałem się do lektury. Wszystko wydawało mi się wówczas takie chaotyczne, bez ładu i składu, a rysunki przepełnione masą kolorów też nie pomagały mi w odbiorze. Jednak w połowie albumu coś „zaskoczyło” i sprawiło, że sięgnąłem po tom drugi, który okazał się już zdecydowanie ciekawszą lekturą. Tom trzeci według mnie jest najbardziej przystępny dla czytelnika, ponieważ bardzo ładnie kończy i wyjaśnia większość wątków.
Postać Huma staje się tutaj jakby bardziej ludzka, a co za tym idzie sympatyczniejsza. Do tej pory jego los mało mnie obchodził, a bardziej zależało mi na śledzeniu historii jego żony berserkerki. Moment, w którym porzuca ona swojego ukochanego pod koniec poprzedniego tomu, sprawił, że byłem ciekaw zakończenia, które uważam za satysfakcjonujące. Osobiście żałuję jednak, że scenarzysta Simon Spurrier nie pokusił się o rozwinięcie stworzonego przez siebie świata, bo wizja połączenia klimatu fantasy z postapokalipsą rodem z „Mad Maxa” jest naprawdę ciekawa.
Matias Bergara i jego kolorowa apokalipsa
Jeżeli zaś chodzi o rysunki Matiasa Bergary, to w tomie trzecim nic się nie zmieniło. Nadal jest to kolorowa, brutalna i zakręcona wizja tego na swój sposób pięknego świata. W pierwszym tomie wydawała mi się ona chaotyczna i ciężko było mi dostrzec co niektóre elementy. Jednak podobnie jak z fabułą, z czasem zacząłem doceniać tę bogatą paletę barw wykorzystaną w komiksie. Trzeci tom ma chyba najlepsze rysunki z całej serii i cieszy mnie to, że artysta postawił w nim na większą liczbę plansz pełnoformatowych.
„Coda” to ciekawa seria fantasy, która potrafi zachwycić rysunkami. Opowieść przez cały czas jest dość prosta i przewidywalna (chociaż ma swoje momenty), jednak potrafi przyciągnąć do siebie czytelnika, jeżeli tylko przebrnie się przez początek. Osobiście nie żałuję czasu spędzonego z serią, ale drugi raz raczej po nią nie sięgnę.
Maciej Skrzypczak
Scenariusz: Simon Spurrier
Rysunki: Matias Bergara
Tłumaczenie: Marceli Szpak
Wydawca: Non Stop Comics
Data wydania: październik 2020
Liczba stron: 112
Format: 170 x 260 mm
Oprawa: miękka
Druk: kolor
Cena: 46,00 zł