Zerowy tom komiksu „Daredevil: Nieustraszony!” to ponad 600-stronicowy zbiór historii o niewidomym obrońcy Hell’s Kitchen, będący uzupełnieniem wcześniejszych tomów serii. Znajdziemy w nim tytuły ze scenariuszami m.in. Kevina Smitha, Joego Quesady i Davida Macka. Ten imponujący gabarytowo album bardzo efektownie prezentuje się na półce, ale czy tak samo jest z jego zawartością? Niestety nie.
Daredevil – powrót
Kiedy pod koniec 2017 roku wydawnictwo Egmont wydało pierwszy tom serii „Daredevil: Nieustraszony!”, mogliśmy znaleźć w nim świetny run Briana Michaela Bendisa, po którym dostaliśmy jego bezpośrednią kontynuację autorstwa Eda Brubakera. Po wydaniu szóstego tomu wydawnictwo postanowiło cofnąć się w czasie i zaprezentować nam wizję Daredevila Franka Millera. Teraz jednak Egmont wraca do zaczętej prawie cztery lata temu serii i daje nam tzw. album zerowy. Należy tutaj zaznaczyć, że nie jest on wstępem do runu Bendisa, a jedynie uzupełnieniem serii o opowieści, które ukazywały się pomiędzy jego historią.
Koszmar Kevina Smitha
Album otwiera wydany już u nas dwukrotnie komiks Kevina Smitha pt. „Diabeł Stróż” i muszę przyznać, że była to moja pierwsza lektura tego tytułu, wcześniej jakoś nie miałem okazji tego zrobić. To historia o dziecku, które według pewnej przepowiedni za około 30 lat ma zostać kolejnym mesjaszem… albo antychrystem. Pewnego dnia trafia ono pod opiekę naszego bohatera, którego życie zostaje wywrócone do góry nogami. Jak to ze starymi przepowiedniami bywa, o dziecko walczą siły dobra i zła, a Matt Murdock musi wybrać, która z nich jest tą właściwą.
Początek „Diabła Stróża” jest naprawdę ciekawy. Kevin Smith potrafi zainteresować, wprowadzając wątek tajemniczego dziecka, sekretnej organizacji i odwiecznej walki dobra ze złem. Tak jest jednak przez pierwsze dwa zeszyty, a im dalej, tym gorzej. Finał tej historii zawiódł mnie całkowicie i sprawił, że musiałem odłożyć ten tom na kilka dni, ponieważ przeszła mi ochota na dalszą lekturę. Przez tyle lat żyłem w nieświadomości i dużo bym oddał, żeby tak było nadal. Niestety, przeczytałem „Diabła Stróża” Kevina Smitha i już tego nie zmienię. Z tak nudnym i praktycznie bezsensownym zakończeniem nie spotkałem się dawno. Szkoda, bo po komiksie „Green Arrow: Kołczan” tego samego autora liczyłem na znacznie więcej. I tak, Kevin Smith to ten sam człowiek, który odpowiada za film „Jay i Cichy Bob kontratakują”, który szczerze polecam.
David Mack i niesłysząca Maya Lopez
Kiedy wróciłem do lektury, sięgnąłem po historię pt. „Części całości” autorstwa Davida Macka, kontynuację komiksu Smitha. Odniosłem jednak wrażenie, że scenarzysta chciał odciąć się od tytułu poprzednika, bo sporo wątków zostaje pominiętych, wręcz zapomnianych. Nie dziwię się. Tym razem Daredevil poznaje tajemniczą Mayę Lopez. Kobieta jest osobą niesłyszącą, jednak podobnie jak Murdock wykorzystuje pozostałe zmysły maksymalnie jak tylko może. Zna sztuki wali, potrafi grać na pianinie, a także jest… protegowaną Kingpina. Między nią a Mattem rodzi się uczucie, jednak jak to zazwyczaj w takich historiach bywa, Maya całym sercem nienawidzi jego alter ego ‒ Daredevila. Według mnie jest to najciekawszy i najbardziej emocjonalny komiks z tego tomu.
Skoro już jesteśmy przy Mai Lopez, to trochę dalej w albumie znajdziemy historię zatytułowaną „Echo”, która jest kontynuacją „Części całości”. Tym razem David Mack skupia się na uczuciach i charakterze bohaterki. Maya Lopez/Echo to wyjątkowa postać i autor chciał to pokazać nie tylko za sprawą scenariusza, lecz także rysunków, które również stworzył. Mówimy tutaj o planszach wykonanych za pomocą akwareli i kolaży. Niektóre z nich mogą wyglądać na niedokończone, zupełnie jak szkice, ale jako całość robią naprawdę piękne wrażenie.
Matt Murdock kontra Daredevil
Ostatnią dłuższą opowieścią w tym tomie jest historia pt. „Przed kamerami”. Skupia się ona bardziej na Mattcie Murdocku i jego zawodzie prawnika niż na samym Daredevilu. Pewien biznesmen ma zamiar pozwać naszego zamaskowanego bohatera za szkody, których dokonał w trakcie jednej z walk. Sprawą zaś ma się zająć kancelaria prawnicza „Nelson & Murdock”. Sam koncept zapowiada się ciekawie, jednak ostatecznie jest to kolejna nudna i wręcz naiwna historia, która niespecjalnie mi się spodobała.
W albumie znajdziemy jeszcze kilka krótszych i mało znaczących historii, jak chociażby „Daredevil ½” również autorstwa Kevina Smitha. Jednak tym razem mamy do czynienia z pisaną biografią bohatera, a nie z komiksem. Drugi tytuł opowiada o spotkaniu Daredevila ze Spider-Manem i mogę go polecić jedynie ze względu na autora – zmarłego w 2018 roku Stana Lee. Nie zostanie on jednak w waszej pamięci.
Zerowy tom serii „Daredevil: Nieustraszony!” to tytuł, którego chyba nie polecę nikomu z czystym sumieniem. Jeżeli nie przepadacie za tą postacią, to ten komiks na pewno nie spowoduje u was zmiany zdania, a wręcz przeciwnie, może je tylko utwierdzić. Miłośnicy bohatera raczej będą woleli postawić na swojej półce tytuły bardziej godne uwagi, jak chociażby wspomniany run Franka Millera czy też Briana Michaela Bendisa. Chyba tylko „kompleciści” będą zadowoleni z zakupu.
Maciej Skrzypczak
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.
Scenariusz: Kevin Smith, Joe Quesada, Kimmy Palmiotti i inni
Rysunki: Joe Quesada, David Mack i inni
Tłumaczenie: Marceli Szpak
Wydawca: Egmont
Data wydania: luty 2021
Liczba stron: 636
Format: 170 x 260 mm
Oprawa: twarda
Druk: kolor
Cena: 149,99 zł