"<yoastmark

Wydany przez Non Stop Comics szósty tom serii Lastman Vivesa, Balaka i Sanlaville’a jest dość nietypowy jak na tę serię. Gdybym nie wiedział, że istnieją kolejne, pomyślałbym, że to koniec przygody z bohaterami.

Zakończenie części pierwszej

Ten tom spina i dokańcza wątki z poprzedniego. Drużyna bohaterów udaje się do legowiska wielkiego złego, by stawić mu czoła w ostatecznej konfrontacji. Akcja pędzi na złamanie karku i jest bardzo ekscytująco. Nie brakuje uzupełnienia informacji o przeszłości Richarda Aldany, który spotyka dawnego znajomego. Ogólnie tom zawiera odpowiedzi na wiele pytań z poprzednio wydanych części. Głównie na temat miasta Paxtown i tamtejszego półświatka. Tajemniczy Cristo Canyon nie okazał się też ojcem Adriana, co byłoby bardzo oczywistym zwrotem akcji. Cieszy mnie, że autorzy nie poszli tą drogą.
Żegnamy to miasto i większość wątków z nim związanych. Czytając ten tom, ma się właściwie wrażenie, że to koniec serii. Amerykanie z First Second zresztą w tym momencie przerwali wydawanie serii w 2016 roku i nie widać, żeby mieli do niej wrócić. Na szczęście albo i nieszczęście, patrząc na losy niektórych bohaterów w epilogu, seria trwa dalej.

Ciężki powrót do domu

Nie należy bowiem zapominać o Królewskiej Dolinie, która początkowo wydawała się idyllicznym, wolnym od zła miejscem. Jednak autorzy od samego początku sugerują, że wcale nie jest tam tak idealnie. Z każdym tomem pokazywano niewielkie zmiany na gorsze, których przyczyną lub katalizatorem było pojawienie się Richarda Aldany. Bohaterowie po powrocie do domu będą musieli uporządkować sytuację w Dolinie, gdzie zapanowały rządy twardej ręki. Co ciekawe, jakoś zupełnie umknął mi ten wątek, bo został przytłoczony przez to, co działo się w Paxtown i co dotyczyło większej liczby centralnych postaci.

Przeskok w czasie

Dodatkowo szóśty Lastman kończy się kilkuletnim przeskokiem w czasie, co idealnie otwiera fabułę na potrzeby kolejnego rozdziału pisanej historii. Jak już pisałem w mojej recenzji Ascendera, gdzie wykorzystano taki sam zabieg, to bardzo dobry i powszechnie stosowany w mandze mechanizm fabularny. Adrian będzie już dorosły, podobnie inni bohaterowie i bohaterki, których poznaliśmy w trakcie turnieju w pierwszym tomie. Był czas, by nowe zasady okrzepły, a sytuacja mogła się pogorszyć. Bohaterom będzie znacznie trudniej rozprawić się więc z nowym porządkiem i to jak mniemam zajmie sześć kolejnych tomów aż do samego końca serii.

Jeśli chcecie poczytać o tym, jak zachwycam się rysunkami Bastiena Vivesa, to polecam recenzje poprzednich tomów. Nie ma sensu się powtarzać. Wspomnę jedynie, że Lastman to jedna z moich ulubionych serii i czekam na kolejne tomy. Bo nie sądzę, żeby Non Stop Comics ją przerwało, tak jak zrobiono to z amerykańskim wydaniem.

Konrad Dębowski