Tom Strong, bohater stworzony przez Alana Moore’a i Chrisa Sprouse’a powraca w drugim tomie , który opublikowało wydawnictwo Egmont. Wraz z nimi wraca również Jerry Ordway, który ilustruje jedną z historii oraz pojawia się kilku innych twórców.
Zabawa toposami superbohaterskimi
Ordway ilustruje opowieść o alternatywnej rzeczywistości w której nieistotny szczegół w genezie bohatera zmienia w istotny jego życiorys. Trochę jak w Przypadku Krzysztofa Kieślowskiego. Tylko tam postać grana przez Bogusława Lindę nie podróżuje do innych wymiarów by spotkać samego siebie. Nowa wersja Toma Stronga jest czarnoskóra co ma ogromne znaczenie w Stanach Zjednoczonych pierwszej połowy XX wieku. W odróżnieniu od białego pierwowzoru jego przyjęcie jest inne. Największa zmiana zarysowuje się jednak w postawie samego bohatera, który zamiast niszczyć, przepędzać czy więzić superzłoczyńców przekabaca ich na swoją stronę.
Świat, który stworzył ten Tom Strong zdaje się też być bardziej harmonijna i lepsza niż ta z pierwowzoru. Przykładowo, przestaje on być niszczony przez bezsensowne potyczki pomiędzy bohaterami i superprzestępcami. Biały Tom Strong, potomek arystokraty jednak nie tworzy kompletnie nowego status quo, ale częściowo podtrzymuje istniejące. Ostatecznie jednak ta historia nie przekształca się w konkretną krytykę społeczną, ale stanowi punkt wyjścia do zabawy jednym z popularnych konceptów z komiksu superbohaterskiego.
Złoty wiek
Trochę szkoda, ale trzeba pamiętać, że taki cel bardziej przyświeca Moore’owi w tej serii. Podobnie będzie się zresztą bawił w Top 10. Obie serie przetwarzają typy opowieści jakie już wielokrotnie widzieliśmy, ale brakuje w nich mroku i cynizmu jaki zapanował w komiksach w latach dziewięćdziesiątych. Dodatkowo wzbogacone są o pomysły scenarzysty, którzy czerpie nie tylko z komiksów jakie czytał w dzieciństwie, ale też z wielu innych rejonów popkultury. Przez to opowieści nie są wtórne i nudne. Drugi tom jednak ogranicza odrobinę istnienie pierwszego. Wiele postaci i idei jakie się w nim pojawiły wraca w drugiej odsłonie. Cały czas obracamy się też w wielu wymiarach i liniach czasowych, więc przydaje się być na bieżąco albo przynajmniej z grubsza kojarzyć historie z pierwszego tomu.
Jeśli chodzi o inspiracje ciekawi mnie czy Alan Moore widział Seksmisję. W jednym z zeszytów pojawia się podziemne miasto zamieszkane wyłącznie przez kobiety, które planują użyć broni, która wyeliminuje mężczyzn. Brzmi trochę znajomo. Jednak trzeba pamiętać, że najróżniejsze społeczności Amazonek są jednym z często wykorzystywanych motywów w pulpowej fantastyce. Możliwe, że to przypadkowe podobieństwa.
Świetna zabawa
Większość tomu znowu rysuje Chris Sprouse i wykonuje bardzo dobrą robotę. Ciężko mi powiedzieć coś więcej. Gościnnie pojawia się m. in. Howard Chaykin. Jeden z zeszytów jest też narysowany w stylu przypominającym parodie Wally’ego Wooda. Za kolory odpowiadają same gwiazdy. Głównie Matt Hollingsworth i Dave Stewart, których nazwiska są synonimem dobrej jakości. Szkoda, że okładkę zapaskudzono cytatem z recenzji jakiegoś portalu.
Drugi Tom Strong to bardzo dobry zbiór komiksów. Ciekawi mnie czy epizodyczność serii zostanie utrzymana do końca i urwie się w momencie gdy Jim Lee sprzedaje Wildstorm DC Comics, czy może Moore i Sprouse stworzą jakąś większą historię zamykającą przygody bohatera. Wszystko okaże się przy trzecim tomie, który powinien się pojawić na początku 2022 roku.
Dziękujemy wydawcy za przekazanie komiksu do recenzji.
Konrad Dębowski