„Diuna. Ród Atrydów” to komiksowa adaptacja książki pod tym samym tytułem wydana przez Non Stop Comics. Jest pierwszym tomem tzw. preludium do „Diuny”, czyli wstępem do kultowej powieści Franka Herberta. Za sprawą filmu Denisa Villeneuve’a zapewne wiele osób dopiero zaczyna przygodę z pustynną planetą Arrakis i zastanawia się, czy warto sięgnąć po ten komiks. Zdecydowanie tak.
Początek epickiej sagi
Akcja komiksu przenosi nas na planetę Arrakis zwaną Diuną. Znana jest z tego, że występuje na niej niezwykle cenny surowiec ‒ przyprawa. To tutaj poznajemy planetologa Pardota Kynesa, który z woli imperatora Elrooda zostaje wysłany na ten surowy, pustynny świat w celu odkrycia jego tajemnic. W innych zakątkach kosmosu spotkamy też usiłującego uciec z niewoli chłopca ‒ Duncana Idaho, a także młodego Leto Atrydę, który wyrusza w podróż na planetę IX. Z czasem losy wszystkich tych postaci się połączą, a one same odegrają ważną rolę w nadchodzącej historii.
Świat stworzony przez Franka Herberta
„Diuna” Franka Herberta zadebiutowała w 1965 roku i od tego czasu stała się tytułem kultowym wśród powieści science-fiction. Pierwotna seria autora to tzw. „Kroniki Diuny”, które mają sześć tomów. Po śmierci Herberta uniwersum zaczął rozwijać jego syn Brian wraz z Kevinem J. Andersonem, którego niektórzy kojarzą pewnie z książek z cyklu „Star Wars”. Obaj panowie napisali wiele tytułów uzupełniających i rozszerzających świat stworzony przez Franka Herberta. Oprócz tego powstały też gry komputerowe, seriale i filmy kinowe, które lepiej lub gorzej przenosiły nas na pustynną planetę Arrakis. Najbardziej znaną produkcją jest chyba film z 1984 roku w reżyserii Davida Lyncha, gdzie rolę Paula Atrydy zagrał Kyle McLachlan. Kilka miesięcy temu w kinach zadebiutowała pierwsza część adaptacji, za którą odpowiada Denis Villeneuve i która sprawiła, że świat stworzony przez Franka Herberta przeżywa teraz odrodzenie.
Udana adaptacja książki
Jeżeli zaś chodzi o sam komiks, to jest on naprawdę interesujący. Książkę czytałem kilka lat temu, więc nie będę jej porównywał, ale wydaje mi się, że nie ma tutaj aż takich wielkich rozbieżności. Wiadomo, to zupełnie inne medium, jednak pomimo skrótów historia wydaje się niezmieniona. Tym bardziej, że została napisana przez twórców powieści, czyli Briana Herberta i Kevina J. Andersona. Akcja jest wielowątkowa i stanowi idealne wprowadzenie do uniwersum. Nowi czytelnicy raczej nie powinni mieć problemów ze zrozumieniem treści. Jeżeli więc ktoś chciałby zacząć swoją przygodę z pustynną planetą Arrakis, a nie chce sięgać po książki, to ten komiks idealnie się do tego nada. Chociaż po lekturze pewnie i tak część osób sięgnie po powieści, bo nie ma co ukrywać, to prawdziwy klasyk i warto się z nimi zapoznać.
Dev Pramanik i Alex Guimarães ‒ rysownik i kolorysta
Za rysunki odpowiada Dev Pramanik, który ze swojej pracy wywiązał się znakomicie. Jest to bardzo ładnie narysowany komiks, który swoją szczegółowością potrafi zrobić na czytelniku wrażenie. To także zasługa kolorysty Alexa Guimarãesa, swoją pracą nadał on planszom niemalże baśniowego klimatu. Mowa tutaj zarówno o mniejszych, jak i o większych planszach, chociaż tych drugich nie ma tutaj zbyt wiele. W materiałach dodatkowych znajdziemy alternatywne okładki i fragmenty scenariusza, ale nie ma tego za dużo. Komiks został wydany w twardej oprawie, a za tłumaczenie odpowiada Paulina Braiter.
„Diuna. Ród Atrydów” to komiks, z którym powinni zapoznać się wszyscy wielbiciele świata stworzonego przez Franka Herberta. To także idealny tytuł dla nowych osób, które chciałyby poznać uniwersum, również dla tych, które chociażby za sprawą najnowszego filmu chciały sięgnąć po coś jeszcze. Teraz pozostaje tylko czekać na tom drugi.
Maciej Skrzypczak