Azzarello i Risso wracają z kolejnym, czwartym już tomem serii Księżycówka, która ukazuje się u nas za sprawą Mucha Comics. Kontynuujemy przygodę z niezdarnym gangsterem Lou Pirlo, ale coraz więcej miejsca poświęcono, tak pięknej, jak niebezpiecznej, Tempest Holt.
Przegryw Pirlo
Niestety opuszczamy Nowy Orlean i wierzenia wudu. Lou Pirlo wrócił do Cleveland i znalazł się na samym dnie. Siedzi w slumsach i przepija resztki majątku. Ewidentnie nie radzi sobie z efektami klątwy. Czeka pasywnie na to, co da mu los. Ten przynosi mordercę grasującego w slumsach. Możemy podejrzewać, kto nim jest, ale los wciąż sprzyja naszemu bohaterowi.
O ile Pirlo raczej spada coraz niżej, o tyle Tempest pnie się w górę. Robi karierę i owija sobie wokół palca mafijnego bossa, dawnego szefa Lou, udając głupią blondynkę. Przy okazji wychodzi trochę informacji o mafijnych powiązaniach ze światem wielkiego show-biznesu. Jednocześnie na scenę wkracza policja, głównie w osobie Eliota Nessa i „Nietykalnych”.
Księżycówka psuje wszyskich
Przedstawiciel władzy okazuje się równie zepsuty jak reszta bohaterów. W Księżycówce raczej nie znajdziemy pozytywnych postaci. Wszyscy są w jakimś stopniu zepsuci i źli. Niby jest Lou Pirlo, którego nam raczej żal, ze względu na to jak jest nieporadny i żałosny. Nie należy zapominać jednak, że to wciąż gangster i morderca. Ogólnie każdy próbuje coś ugrać dla siebie. Najczęściej kosztem innych. To trochę słabszy tom niż trzeci. Mniej się dzieje. Jednak policja i zabójca ze slumsów to trochę mniej ciekawi przeciwnicy dla nieśmiertelnego wilkołaka niż kapłani wudu. Akcja jest prostsza i zostaje rozwiązana za pomocą brutalnej siły, a nie podstępów i manipulacji.
Wysoki kontrast Risso
Eduardo Risso niedawno awansował do grona moich ulubionych rysowników. Podoba mi się ekonomia jego rysunków. Na panelach jest wszystko, co niezbędne do zrozumienia opowieści. Jeśli nie trzeba tła lub tylko by odwracało uwagę od akcji i bohaterów, to go nie ma. To też duża oszczędność czasu dla rysownika. Z drugiej strony, nigdy nie czuję, że strony czy panele są puste. Wszystko ma swój kompozycyjny sens.
Jeśli postać jest w cieniu, to często wystarczy sylwetka, by ją rozpoznać. Jeśli nie, Risso rzuca odrobinę światła na jeden, dwa detale, które ułatwiają rozeznanie. To wszystko trywialne środki, które pewnie ten rysownik ma w małym palcu i stosuje instynktownie, ale są bardzo skuteczne. Widziałem prace wielu twórców, którzy chcieliby być tak dobrymi opowiadaczami historii za pomocą obrazów. Oczywiście kadry, w których dominuje czerń, to idealny nośnik dla brudnej gangsterskiej opowieści z pogranicza horroru, jaką jest Księżycówka.
Solidny noir
Ja sięgam po kolejne tomy głównie ze względu na rysunki i to, co jeszcze Risso może z nimi zrobić, ale historia wciąż pozostaje interesująca. Czy Pirlo kiedyś wyjdzie z marazmu? Częściowo zdaje się to robić pod koniec tego tomu, ale znacznej poprawy nie widać. Tempest również chce osiągnąć swoje cele i na pewno będzie do nich dążyć po trupach. Metaforycznie i dosłownie.
Myślę, że jeśli ktoś lubi noir, kryminał, horrory, opowieści o gangsterach, to powinien sięgnąć po komiks Azzarello i Risso. Księżycówka nie jest szczególnie nowatorska, ale sprawnie łączy elementy kilku gatunków i jest ciekawą pozycją, którą bardzo dobrze mi się czyta.
Dziękujemy wydawcy za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Konrad Dębowski