Superbohater z marzeń, czyli „Sekretne życie Waltera Mitty”
Waltera Mitty’ego z Clarkiem Kentem łączy kilka istotnych podobieństw. Obaj pracują w koncernie medialnym. Obaj na co dzień nie rzucają się w oczy. Jednak kiedy zachodzi potrzeba, obaj przeistaczają się w supersilnych i superodpornych bohaterów. Clark Kent jako Superman ratuje Metropolis przed najeźdzcami z innych planet, a Walter bez zastanowienia wskakuje przez okno do płonącego budynku, by uratować uwięzionego psiaka. Różnica między Kentem a Mittym polega na tym, że superbohaterskie alter ego Waltera istnieje tylko w jego głowie.
Grany przez Bena Stillera tytułowy bohater filmu „Sekretne życie Waltera Mitty” jest niepoprawnym marzycielem. Jednak jego sny na jawie przynoszą mu więcej szkody niż pożytku. Kiedy Walter marzy, wyłącza się na bodźce zewnętrzne. Z tego powodu czasem przegapi pociąg, innym razem wyjdzie na głupka przed nowym szefem.
Jego codzienne życie jest uporządkowane, samotne i pełne obaw przed nawiązywaniem relacji interpersonalnych. Na prośbę pracownika internetowego serwisu randkowego o uzupełnienie profilu o sekcje „byłem tam”, „zrobiłem to”, Walter odpowiada: „Nie byłem w żadnym ciekawym miejscu i nie zrobiłem niczego wartego wzmianki”. Jednak wkrótce życie Waltera ma ulec diametralnej zmianie za sprawą zaginionego negatywu zdjęcia nr 25, które powinno zostać umieszczone na okładce ostatniego papierowego wydania magazynu „LIFE”. Mitty jako główny fotoedytor bierze na siebie odpowiedzialność za skontaktowanie się autorem zdjęcia, Seanem O’Connellem (Sean Penn). Żeby odzyskać zdjęcie, bohater będzie musiał opuścić swoje spokojne archiwum negatywów i bezpieczną przestrzeń marzeń.
Żeby dostrzec życie, zobacz świat
Wyobraźnia Waltera zdominowana jest obrazami typowymi dla odbiorcy komiksów i filmów o superbohaterach. W scenie wyimaginowanej walki z szefem Walter przebija przeciwnikiem ścianę wieżowca, po czym następuje dziki pościg na płytach chodnikowych prujących asfalt niczym deski surfingowe morskie fale. Kiedy jednak bohater obrazu podejmuje prawdziwą podróż, kolejne sekwencje wydarzeń przerastają jego wyśnione życie. Walter stoczy pojedynek na pięści z pijanym wikingiem-wielkoludem, firmową teczką przyłoży w nos rekinowi, poczęstuje wojowników afgańskich ciastem swojej mamy, aby wejść na niedostępny dla Amerykanów szlak, będzie również pędził na deskorolce po pustych szosach Islandii tuż przed erupcją wulkanu. Przesłanie filmu pokrywa się z mottem magazynu „LIFE”: „żeby dostrzec życie, zobacz świat” . Podróż zmienia przede wszystkim podróżnika. Wyzwania, które stawia, konieczność dotarcia w odległe miejsca, interakcje z ludźmi reprezentującymi inne kultury i mentalność sprawiają, że główny bohater uruchamia kreatywne myślenie, zyskuje odwagę, wiarę we własne siły i szacunek dla siebie samego, a także dla innych ludzi. Niczym Superman odkrywający i doskonalący swoje moce Walter odkrywa swoje atuty, by wykorzystać je w dobrej sprawie.
Słodko-gorzki
Film w reżyserii Stillera to porządny zastrzyk pozytywnej energii. Jest zabawny, mądry i wzruszający. Obraz oferuje prostą historię, która kończy się happy endem. Nie jest to jednak film naiwny, oderwany od współczesnych realiów. Reżyser porusza aktualne tematy społeczne, takie jak upadek prasy drukowanej, grupowe zwolnienia związane z kryzysem finansowym i konsolidacją firm, które dotykają ludzi po czterdziestce. Stiller krytykuje również politykę wielkich korporacji nastawionych przede wszystkim na generowanie zysków i cięcie kosztów. Reżyser porusza też wątek ułomności relacji międzyludzkich w dobie stechnicyzowanej, masowej kultury konsumpcyjnej. Sam Walter w pewnym stopniu jest emocjonalnym sierotą. Pogrążony w swoich marzeniach, nie potrafi wyznać swoich uczuć ani zająć asertywnie stanowiska w ważnych dla niego kwestiach. Jego jedyne próby nawiązania kontaktu z kobietą, na której mu zależy, to wysłanie emotikony na internetowym serwisie randkowym.
Byłem tam, zrobiłem to
Mitty w kreacji Stillera wypada przekonująco, zarówno na etapie introwertycznego, szeregowego pracownika korporacji, jak i dzielnego podróżnika, odkrywcy świata. Jego przeciętna twarz miejskiego everymana doskonale kontrastuje z oczami, w których żarzy się pasja życia. Reżyser sprawnie prowadzi historię, tak że wewnętrzna przemiana bohatera wypada wiarygodnie. Mitty, wyrywając się z zamkniętej, bezbarwnej przestrzeni wielkomiejskiej aglomeracji, nabiera oddechu. Wielobarwne, przestronne plenery Islandii pozwalają rozwinąć mu skrzydła, a dostojność i dzikość gór Afganistanu uczą szacunku. Na uwagę zasługują tutaj klimatyczne zdjęcia Stuarta Dryburgha. Całości dopełnia współtworząca nastrój filmu ścieżka dźwiękowa, którą najlepiej charakteryzuje utwór „Of Monsters and Men” grupy Dirty Paws, który wykorzystano w zwiastunie filmu. Początkowy spokój ustępuje miejsca podskórnie pulsującej pasji życia, której nie da się zniewolić i zamknąć w prostych formułach.
Film Stillera jest inspirujący niczym historie o superbohaterach ze złotej ery komiksu; cechuje go optymizm oraz wiara w siłę dobra i mądrości. Jednak zderzając marzenia Waltera z jego działaniami podjętymi podczas wyprawy, reżyser sugeruje, że to nie supermoce czynią bohatera, lecz wypalanie charakteru w ogniu nowych wyzwań, konsekwencja, pozytywna motywacja, a przede wszystkim nadzieja.
Radosław Swółł
Sekretne życie Waltera Mitty
Reżyseria: Ben Stiller
Scenariusz: Steve Conrad
Obsada: Ben Stiller, Kristen Wiig, Adam Scott, Sean Penn
Muzyka: Theodore Shapiro
Zdjęcia: Stuart Dryburgh
Na podstawie: „Judge Dreed” James Thurber (opowiadanie)
Czas trwania: 1 godzina 54 minut