Zabić, zginąć, a prawdziwym wyzwaniem jest codzienne życie

Klamka zapadła, nie ma już odwrotu. Twój pakt z demonem działa w pełni, raz w miesiącu mordujesz złego człowieka, dzięki temu demon nie zabija ciebie. Coraz lepiej się z tym czujesz, coraz normalniej, zabijanie przychodzi ci łatwiej i łatwiej, aż pewnego dnia budzisz się z myślą, że przecież coś MUSI się schrzanić. I jedyne, co możesz, to zastanawiać się, kiedy twoje ego się tak rozrosło.

Drugi tom „Zabij albo zgiń” zaczyna się kilka miesięcy po końcówce pierwszego, główny bohater, Dylan, kontynuuje swoją misję pozbywania się mętów. Jednocześnie w jego życiu prywatnym dochodzi do sporych zmian, pojawia się nowa kobieta. Zaraz, jakim życiu? Scenarzysta, Ed Brubaker, zadaje to pytanie bardzo szybko: czy można być mścicielem, a po godzinach zwykłym człowiekiem z normalnym życiem? Z każdą przeczytaną stroną „Zabij albo zgiń” dochodzę do wniosku, że właśnie analiza psychologiczna tego zjawiska jest głównym wątkiem tej historii. Wątkiem poprowadzonym świetnie, aż do przesady.

Zacznę od głównego zarzutu, jaki zrodził się w mojej głowie w czasie lektury drugiego tomu. Każda akcja, każde zachowanie Dylana jest poprzedzone długą litanią jego „wewnętrznego głosu”, przez co odnosiłem wrażenie, że bardziej siedzę na kozetce, niż czytam thriller. Może to efekt zamierzony, bo w końcu bohater jest po depresji, po utracie miłości życia, a do tego widzi demona. Może i miała z tego wyjść psychoanaliza mordercy, ale, jak dla mnie, ta ściana myśli jest miejscami przyciężkawa. Pod koniec już miałem trochę dość wnętrza głowy Dylana. Sami zobaczcie:

Tyle złej strony komiksu, historia jest prowadzona mistrzowsko, po każdym zwolnieniu akcji pojawia się odpowiedni zwrot, scenarzysta wprowadza też bardzo ciekawie historię rodziny byłej dziewczyny głównego bohatera. Ten zabieg, poświęcenie jednego zeszytu na opowieść o życiu i dzieciństwie Kiry, bardzo dobrze rozbija monotonię ciągu myśli Dylana, te same sytuacje z perspektywy innej osoby wnoszą nowe spojrzenie. I to Kira wpada pierwsza na trop pochodzenia Demona. Drugi tom historii zaczyna wątki, na rozwój których czekam z niecierpliwością, i nie zamyka ostatecznie żadnych drzwi. Nowe postacie są równie ciekawe jak te z głównego nurtu.

Znowu odniosę się do tematu, o którym wspomniałem w recenzji tomu 1, którą znajdziecie tutaj. Chodzi o postacie kobiece. Jeżeli miałbym wskazać jeden element, w którym scenarzysta unowocześnia styl noir, są to właśnie postacie kobiet występujących w komiksie. Żadna z nich nie ma wiele wspólnego z klasyczną femme fatalle, nie są ani tragiczne, ani szczególnie tajemnicze, ale za to normalne; dzięki temu łatwo się z nimi identyfikować, bo problemy, o których czytamy, czy to z niedocenieniem w pracy, czy to z toksycznymi rodzicami, znamy wszyscy dość dobrze. Po drugim tomie przyznaję, że ten zabieg wyszedł dobrze ‒ odrobina mniej dymu papierosowego, odrobina więcej codzienności sprawiła, że polubiłem postaci dużo bardziej niż na przykład w „Fatale” .

Najciekawszą nowością w dwójce jest wprowadzenie postaci zewnętrznych – policjantów. Do tej pory czytelnik mógł się przekonać, jak działa umysł mściciela, teraz zabawa zaczyna się na całego, bo świat zaczyna go ścigać. Nie mogę się doczekać trójki, pokazywanie policyjnej roboty od lat wychodzi Brubakerowi świetnie (polecam „Gotham Central”).

Rysunki to profesjonalizm w każdym calu, wielokrotne używanie przez Seana Philipsa czerni sprawia, że klimat noir jest widoczny bardzo często. W mroku, na granicy cienia ten rysownik czuje się najlepiej. Nie natknąłem się w komiksie na nic, co by sprawiło, że zmienię zdanie o jego kunszcie. Czasami wręcz zastanawiam się, czy autorzy nie są tak naprawdę jedną osobą, bo mam wrażenie, że od lat to co jeden sobie wyobrazi, drugi bezbłędnie oddaje. Nie znam drugiego tak zgranego kombo komiksowego.

Polskie wydanie jest dokładnie na takim poziomie, do jakiego wydawnictwo Non Stop Comics nas przyzwyczaiło. Doskonały druk, bardzo przyjemna w dotyku okładka, opracowanie redaktorskie i edytorskie na najwyższym poziomie. Nie da się nie zauważyć delikatnie wyższej niż w tomie 1 ceny, co wynika z faktu, że jest on grubszy od poprzednika. 

Podsumowując: jeżeli szukacie trzymającej w napięciu historii doskonale pokazującej motywacje ludzkich czynów, „Zabij albo zgiń” jest serią zdecydowanie dla was. Bardzo wysoki komiksowy poziom, dopracowany scenariusz, w którym nic nie zostaje zostawione przypadkowi, oraz cudowne okładki. I nawet drobna niedogodność w postaci męczącego monologu głównego bohatera nie sprawi, że komukolwiek ten komiks odradzę. Niecierpliwie czekam na trójkę. 

Dziękujemy wydawnictwu Non Stop Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Wydawnictwo: Non Stop Comics
3/2018
Tytuł oryginalny: Kill or Be Killed Volume 2
Wydawca oryginalny: Image Comics
Liczba stron: 176
Format: 170×260 mm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolor
ISBN-13: 9788381103411
Wydanie: I
Cena z okładki: 44 zł