Eileen Gray. Dom pod słońcem - okładka

Eileen Gray. Dom pod słońcem – okładka

„Eileen Gray. Dom pod słońcem” to nostalgiczna opowieść o irlandzkiej architektce, która zapisała się na kartach historii tej dyscypliny, którą wielu (w tym autor tych słów) uważa za sztukę. Stworzyła ona E-1027 ‒ willę na Lazurowym Wybrzeżu, która uznawana jest za perłę modernizmu. Co jest tym bardziej imponujące, biorąc pod uwagę fakt, że była samoukiem.

Przeciętnemu „Kowalskiemu” nazwisko Gray niewiele mówi, co więcej, zdarzają się także architekci, którzy o niej nie słyszeli. Spora w tym zasługa Le Corbusiera, słynnego architekta, który z zazdrości, bo inaczej tego nazwać się nie da, dopuścił się aktu wandalizmu na dziele Gray, a później uczynił wiele, by nie otrzymała sławy, na którą zasłużyła.

Historia arcydzieła ‒ E-1027

Teoretycznie E-1027 jest wspólnym dziełem Gray i jej ówczesnego partnera ‒ francuskiego architekta o rumuńskich korzeniach Jeana Badoviciego. Teoretycznie, bowiem zaprzeczają temu historyczne fakty. Gdy w 1926 roku Grey rozpoczęła pracę nad nowym projektem, kupiła ziemię na nazwisko Badoviciego ‒ jako klienta, bowiem jako obcokrajowiec nie mogła posiadać ziemi we Francji. W czasie trzech lat powstawania budowli to ona nadzorowała prace, a jej partner był tylko sporadycznym gościem.

Skąd dziwna nazwa? To zakodowane inicjały ówczesnych kochanków. E ‒ to pierwsza litera imienia naszej bohaterki, 10 to litera J ‒ od Jean, 2 ‒ B ‒ Badovici, a 7 to G ‒ czyli Gray. I o ile po ukończeniu domu Badovici ogłosił się współautorem projektu, to ustalenia historyków mówią jasno, że był on przede wszystkim klientem i architektem-konsultantem. Para rozstała się w 1931 r. ‒ dwa lata po ukończeniu domu. E-1027 to o tyle istotny projekt, że wnętrze jest w nim tak samo ważne jak aspekt zewnętrzny. To wręcz za mało powiedziane, ale tekst jest o komiksie, więc zainteresowanych odeślę chociażby do wpisu na Wikipedii, który jest dosyć bogaty.

Eileen Gray. Dom pod słońcem - kadr

Eileen Gray. Dom pod słońcem – kadr

Zanim przejdziemy do samego komiksu, warto jeszcze wspomnieć o jednej kwestii. Napisałem wcześniej, że Le Corbusier był tak zazdrosny, że dopuścił się aktu wandalizmu na dziele Gray.

Był częstym gościem domu, podziwiał go nawet, ale w 1938 i 1939 roku namalował na jego ścianach murale nagich kobiet w kubistycznym stylu. Było to absurdalnie wręcz sprzeczne z planami Gray, która zakładała, że E-1027 ma być jak najbardziej funkcjonalnym domem, wolnym od dekoracji. Dziennikarz Rowan Moore, specjalizujący się w temacie architektury, nazwał to „aktem nagiej fallokracji” człowieka, który zachował się „jak pies obsikujący terytorium chcąc w ten sposób ustalić swoją dominację”. I to chyba dosyć dobrze oddaje stosunek Eileen do tego aktu, skoro w jego efekcie dom porzuciła. W późniejszych latach Corbusier robił sporo, by projekt willi wiązano z jego nazwiskiem, a nie Gray. Przez długi czas z sukcesem.

Francusko-polska kooperacja

„Eileen Gray. Dom pod słońcem” to dzieło polskiej rysowniczki Zosi Dzierżawskiej i francuskiej architektki Charlotte Malterre-Barthes. Panie skupiły się na przedstawieniu historii życia Eileen Gray, jak doszło do tego, że dziewczyna z protestanckiej irlandzko-angielskiej rodziny zaprojektowała klasykę modernizmu na francuskim wybrzeżu. Opowiadają o tym w popularnej i lubianej przeze mnie formie okruchy życia. Poprzez retrospekcje poznajemy historię życia Grey, jej związku z Jeanem Badovicim, wspólnych chwil spędzonych w E-1027, a także co działo się później. W tym wspomnianą historię o muralach i wręcz przywłaszczeniu sobie dzieła przez Corbusiera. Chociaż nie dowiadujemy się, dlaczego to zrobił, wygląda to bardziej na akt artystycznego szaleństwa.

Eileen Gray. Dom pod słońcem - kadr

Eileen Gray. Dom pod słońcem – kadr

Po skończeniu lektury pozostaje w czytelniku pewien niedosyt. Ledwo co poznajemy niezwykłą postać Gray, a komiks się kończy. Chciałoby się więcej. Dla niektórych czytelników może być to minus, dla innych impuls, by zgłębić historię architektki. Warto też wcześniej zajrzeć do not biograficznych na końcu. Bez nich znaczenie niektórych postaci, które na kartach komiksu pojawiają się czasem tylko na krótko, może nam umknąć. To już niestety mankament z tych większych.

Ilustracje Zosi Dzierżawskiej są zdecydowanie zaletą komiksu. Nadają one całej opowieści niezwykły ton. Nostalgiczny, ale bez dużych pokładów smutku. Dla mnie osobiście są też po prostu… urocze. Chociaż oczywiście nie do każdego przemówi taka prostota. Na plus zasługuje zastosowanie różnych zestawów barw dla poszczególnych okresów w życiu bohaterki. Dzięki temu przeskoki w czasie nie są żadnym problemem, a jest ich sporo.

Eileen Gray. Dom pod słońcem - kadr

Eileen Gray. Dom pod słońcem – kadr

„Eileen Gray. Dom pod słońcem” to pozycja ciekawa, którą powinni zainteresować się pasjonaci architektury, niezwykłych biografii, czy też chcący poczytać o ciekawych kobietach. Będzie dobrym pomysłem na prezent dla osoby, która interesuje się każdym z powyższych z osobna, czy też może nawet wszystkimi naraz.

Dziękujemy Wydawnictwu Marginesy za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Wydawnictwo: Marginesy
9/2019
Liczba stron: 162
Format: 190×215
Oprawa: twarda
Druk: kolor
ISBN-13: 978-83-66335-15-8
Wydanie: I
Cena z okładki: 59,90