Wydawnictwo Egmont z godną podziwu konsekwencją wydaje w Polsce komiksy według scenariusza Alana Moore’a. Nie tak dawno dokończyło Top 10, a ostatnio wyszedł pierwszy tom przygód pulpowego bohatera Toma Stronga z rysunkami Chrisa Sprouse’a.
Czy każdy komiks Moore’a jest wart przeczytania?
Subiektywnie niektóre komiksy mogą nie do końca odpowiadać gustowi danego czytelnika. Jednak obiektywnie każdy jest wybitnym lub przynajmniej bardzo dobrym pokazem komiksowego rzemiosła. To chyba najlepszy żyjący scenarzysta, który świetnie rozumie medium komiksowe. Współpracował z najlepszymi rysownikami. Jest też erudytą. Nie tylko komiksowym. Swoją wiedzę i zaobserwowane zależności, struktury oraz wyznaczniki gatunków pokazuje od lat w licznych seriach komiksowych.
Tom Strong czerpie z wczesnej literatury science-fiction. Z taniej, pulpowej literatury z początku XX wieku. W tym typie książek mniejszy nacisk kładziono na realizm czy zgodność ze stanem aktualnej wiedzy naukowej. Liczyło się, żeby było ciekawie i ekscytująco. Bohaterowie zwiedzali egzotyczne lokalizacje, gdzie przeżywali najróżniejsze mrożące krew w żyłach przygody. Z dzisiejszej perspektywy niektóre pomysły autorów wydają się kuriozalne. Często są naiwne, infantylne albo wręcz głupawe.
Tom Strong i jego pulpowy urok
Pulpy są jednym z fundamentów Złotej Ery komiksu superbohaterskiego. Fabuły pierwszych komiksów często były równie niedorzeczne co w literackim poprzedniku. Jeśli jednak trochę poczytać wesołej twórczości z początku XX wieku, można znaleźć w niej sporo uroku. Realizm czy nadmiar naukowej wiedzy ograniczają twórczość i poniekąd wyobraźnię autora. Gdy ten nie wie albo nie obchodzi go to, że na Marsie grawitacja wcale nie jest znacznie słabsza od ziemskiej, wówczas John Carter wychowany w ziemskim przyciąganiu na Czerwonej Planecie będzie miał nadludzką siłę oraz będzie mógł daleko skakać.
Stąd już niedaleko do wczesnych mocy Supermana. Supermanem zresztą był nazywany inny pulpowy bohater ‒ Doc Savage. Wydaje mi się, że Tom Strong najwięcej zawdzięcza właśnie tej postaci. Dysponuje bowiem podobnie niesamowitym wachlarzem umiejętności. Jest naukowcem, poliglotą, siłaczem, detektywem i w każdej z tych dziedzin jest niedościgniony. Jest też nieskończenie dobroduszny i zawsze gotowy do pomocy słabszym oraz walki ze złem.
Niesamowite przygody w czasie i przestrzeni
Tom Strong wraz z równie wszechstronnie uzdolnionymi żoną i córką oraz dwójką towarzyszy, steampunkowym robotem Pneumanem oraz inteligentnym gorylem Salomonem, przeżywają najróżniejsze przygody. Nasz bohater ściera się z szalonymi naukowcami. Walczy z nazistami. Zagraża mu sztuczna inteligencja. Przenosi się do czasów prehistorycznych. Spotyka egzotyczne plemiona z alternatywnych rzeczywistości i ich bóstwa. Pojawiają się też alternatywne wersje bohaterów z równoległych wymiarów oraz przybysze z obcych planet. Nie można się nudzić.
Moore po prostu wpada na jakiś kuriozalny pomysł i wrzuca weń bohaterów. Geniusz scenarzysty polega na tym, że każdy z tych scenariuszy jest w jakiś sposób ciekawy. Pomimo niskiej proweniencji wielu wykorzystanych chwytów i motywów Alan Moore wyciska z nich, co się da. W przygodach brak też cynizmu, mroku czy wulgarności. Trzeba pamiętać, że Tom Strong zaczął być publikowany w 1999 roku. Pod koniec najciemniejszej dekady, jeśli chodzi o komiks superbohaterski. Co ciekawe zapoczątkowanej między innymi przez Strażników Alana Moore’a, z których jego naśladowcy wyciągnęli niewłaściwe wnioski. Tom Strong był jednym z tytułów (obok Marvels, Kingdom Come czy późniejszej Nowej Granicy) przywracających komiksom superbohaterskim pewną niewinność i optymizm.
Szczytowe osiągnięcie Chrisa Sprouse’a
Poza Tomem Strongiem rysownik nie może poszczycić się jakimiś szczególnymi dokonaniami. Jednak w samej serii bardzo dobrze sobie radził z ilustrowaniem coraz bardziej odjechanych scenariuszy i zasłużenie dostał za to nawet kilka Eisnerów. W niektórych zeszytach po kilka stron dostawali inni twórcy. Głównie w celu wyodrębnienia odmiennych rzeczywistości czy stanów świadomości albo gdy dany zeszyt zawierał kilka krótszych historyjek. Ławka rezerwowych jest bardzo mocna: Art Adams, Gary Gianni, Dave Gibbons i inni. Świetne są też okładki poszczególnych zeszytów nawiązujące do pulpowej literatury.
Tom Strong to świetna zabawa pulpowymi motywami i bardzo dobry komiks. Warto przeczytać.
Dziękujemy wydawcy za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Konrad Dębowski