Wypadek na polowaniu Davida L. Carsona i Landisa Blaira to niedawna komiksowa propozycja wydawnictwa Lost In Time. To ciężka i masywna książka, ale nie jest taka w odbiorze, nawet pomimo licznych odniesień intertekstualnych i dróg interpretacyjnych.
Klasyczny rysunek tuszem
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to styl rysunku Landisa Blaira. Patrząc na opisywany komiks i jego inne prace, ewidentnie inspirowany klasycznymi mistrzami i technikami rysunku tuszem i piórkiem. Najszybciej przychodzi na myśl Edward Gorey. Ze względu na zawartość (mroczne, gotyckie klimaty), ale też sposób tuszowania i szrafowania.
Praktycznie nie ma tu czystej czerni. Każda ciemna plama została osiągnięta przez nagromadzenie kresek przecinających się pod różnymi kątami lub powtarzających się wzorów. Niewiele jest też miejsc, w których przebija biel papieru. Większość historii jest utrzymana w rozmaitych odcieniach szarości osiąganych przez zmienne natężenie kreskowania. Ogólnie rysunki powinny się spodobać przeciętnemu fanowi komiksu. Mam bowiem wrażenie, że takowy lubi duże natężenie kresek, a nie przepada za bardziej uproszczonym sposobem rysunku.
Rozmaite nawiązania stylistyczne
Trzeba jednak zauważyć, że w porównaniu do innych rysunków tego twórcy, które widziałem, tu pozwala sobie na drobne uproszczenia i stylizację. W przeciwieństwie do Roberta Crumba, który w swoich szkicownikach zazwyczaj obsesyjnie realistycznie przedstawia również ludzi, Blair rysuje postacie bardziej na komiksową modłę. Na pewno nie wynika to z braku warsztatu i umiejętności, bo przeglądałem inne ilustracje autora i odrobinę różnią się stylem. Zastanawia mnie, czy to z oszczędności czasu, bo książka ma kilkaset stron i najzwyczajniej w świecie nie ma czasu na fotorealistyczne rysowanie twarzy w każdym panelu. Łatwiej i szybciej rzucić parę luźnych kresek, żeby określić owal twarzy. Na pewno zdrowiej dla nadgarstka artysty, który niewątpliwie się nacierpiał w trakcie rysowania.
Moim innym pomysłem było to, że skoro książka przedstawia losy samouka mającego literackie aspiracje pomimo braku formalnego wykształcenia to rysunki w zamierzony sposób przez ten stylistyczny dysonans ocierają się momentami o sztukę naiwną. Chociaż pewnie jest to nadinterpretacja z mojej strony. Jeszcze inną możliwością jest inspiracja mangą. Shigeru Mizuki stworzył kilka historycznych epopei, które charakteryzują się właśnie cartoonowymi postaciami na hiperrealistycznych tłach. Z tym że Landis Blair nie miał raczej na podorędziu armii asystentów, więc Wypadek na polowaniu jest mniej wewnętrznie rozbieżny stylistycznie niż komiksy Mizukiego.
Świetne operowanie medium komiksu
Wydaje mi się też, że jak na kogoś, kto na co dzień nie zajmuje się rysowaniem komiksów, Landis Blair bardzo dobrze wykorzystuje możliwości medium. Poprawnie i czytelnie snuje wielowątkową i niechronologiczną opowieść. Jednocześnie wplata w nią liczne bardziej poetyckie momenty. Niedosłowne, alegoryczne, które wymagają odrobiny wysiłku od czytelnika w celu interpretacji albo służą podkreśleniu konkretnych emocji bohaterów. Podobają mi się też odrębne sceny, w których za pomocą zarysów postaci prezentowane są fragmenty twórczości głównego bohatera. Właściwie tylko tam mamy do czynienia ze stuprocentową bielą i czernią. Warto też pochwalić wydawcę za sprawną redakcję polskiego wydania. W większości przypadków onomatopeje i inne napisy przetłumaczone na polski nie wyróżniają się za bardzo wśród oryginalnych rysunków.
Komiks opowiada o losach Matta Rizzo. W młodości stracił wzrok i po śmierci żony, z którą był w separacji, musi zająć się synem Charliem. Gdy ten popada w konflikt z prawem, ojciec opowiada mu historię swojej burzliwej młodości i pobytu w więzieniu, gdzie poznał Nathana Leopolda, który wraz ze swoim partnerem byli sprawcami „zbrodni stulecia”. Opowieść o życiu Matta stanowi tło dla wielu innych wątków. Przede wszystkim jest to historia o niełatwych i burzliwych relacjach ojciec ‒ syn. Z jednej strony Matt i Charlie, ale oprócz nich przewijają się też regularne widzenia Nathana z jego ojcem, gdzie pokazano, że ich relacje nie są najzdrowsze.
Intertekstualna podróż przez życie
Jest to też opowieść o poszukiwaniu wolności. Akcja toczy się w więzieniu, więc to naturalne, że ku temu tematowi zwraca się wielu bohaterów. Chodzi jednak bardziej o wyzwolenie umysłu i dotarcie do prawdy. Co brzmi trochę paradoksalnie, gdy bohaterowie notorycznie kłamią. Z różnych przyczyn boją się prawdy. Autorzy przywołują wiele koncepcji zniewolenia z historii filozofii i literatury. Chociażby platońską jaskinię, panoptykon Benthama, ale najbardziej koncentrują się na wędrówce przez piekło w Boskiej komedii Dantego. Dość dosłownie porównują je do więzienia, w którym zamknięci są bohaterowie. Wydaje mi się, że jedną z dróg do prawdy i wolności ma być sztuka. To dzięki niej Matt jakoś funkcjonuje w więzieniu i udaje mu się przeżyć odsiadkę, a po wyjściu stanowi cel i istotę jego dalszego życia.
Z jednej strony sensy opowieści są wyłożone na tyle prosto, że komiks nie powinien sprawić problemów przeciętnemu czytelnikowi (pojawiały się takie głosy w sieci). Z drugiej jednak sądzę, że czytelnik bardziej oczytany (np. taki, który czytał Boską komedię nie tylko 20 lat temu w liceum) wyniesie z niego dużo więcej. To świadczy o tym, że jest to bardzo dobry komiks. Wypadek na polowaniu jest atrakcyjny wizualnie też w takiej najbardziej powierzchownej warstwie, bo po prostu przedstawia interesującą historię. Przy tym jest to pozycja na tyle bogata, że otwiera przed bardziej zaawansowanym czytelnikiem rozmaite horyzonty interpretacji. Spokojnie będzie też można wrócić do niej za kilka lat. ędąc bogatszym o nowe doświadczenia i lektury, pewnie dostrzec w niej nowe rzeczy.
Dziękujemy wydawcy za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Konrad Dębowski