KOMIKS W ŚWIECIE MŁODYCH


Podczas tegorocznego Festiwalu w Łodzi nie doczekaliśmy się niestety kolejnego wywiadu-rzeki według podobnego schematu, jak miało to miejsce w przypadku wspomnień Janusza Christy i Bogusława Polcha. Mimo to ci, którym wszelkie wspominki związane z dziejami komiksu nad Wisłą obojętne nie są, mogą czuć się w pełni ukontentowani. Bowiem przy okazji tej imprezy swą premierę miała książka Leszka Kaczanowskiego „Komiks w Świecie Młodych”. I z miejsca trzeba przyznać, że jest to publikacja bardzo udana.

Roli wspomnianego czasopisma w dotychczasowej historii polskiego komiksu nie sposób przecenić (przepraszam za truizm). I to nie tylko z tego względu, że na jego łamach publikowali niemal wszyscy nasi mistrzowie tamtej epoki. W realiach „socjalizmu” z delikatnie rzecz ujmując niezbyt ludzką twarzą, gdy obywatelom reglamentowano niemal wszystko – od agrafek po dostęp po przejawów bardziej wyrafinowanej kultury – ostatnia strona tego nieodżałowanego czasopisma jawiła się jej młodocianym czytelnikom jako okno do innych, znaczenie ciekawszych niż jaruzelczana siermięga światów. A zamieszkiwały je nie byle jakie osobowości polskiego komiksu, bowiem to właśnie na łamach tej gazety debiutowali najsłynniejsi bohaterowie Papcia Chmiela, Szarloty Pawel, Tadeusza Baranowskiego czy Tadeusza Raczkiewicza. I to właśnie m.in. Tytus, Kleks i Tajfun ubarwiali żywot dzieciarni, której przyszło wzrastać w dobie szarzyzny PRL. Niejeden ówczesny podstawówkowicz (m.in. piszący te słowa) rozpoczynał wtorek, czwartek i sobotę od zwizytowania najbliższego kiosku „Ruch” w nadziei, że jeszcze nie wykupiono aktualnego numeru jego ulubionej gazety. I nie da się ukryć, że to zamieszczane w niej komiksy stanowiły główny „magnes” przyciągający w najlepszych czasach przeszło półmilionową rzeszę czytelników. Nic zatem dziwnego, że „Świat Młodych” wciąż wspominany jest z nostalgią przez nieco dojrzalszych wiekiem miłośników komiksu.

Początkowe partie tej pracy to zwięzła próba zdefiniowania zjawiska, jakim jest ten gatunek plastyki narratywnej oraz zarys dziejów w pierwszych dekadach od momentu jego wyewoluowania z ilustracji prasowej. Po równie ekspresowym ukazaniu rozwoju komiksu i jego odbioru zarówno na świecie, jak i w Polsce, autor przechodzi do sedna analizując efekt prac m.in. wzmiankowanych twórców oraz rozwój tworzonych przez nich serii. Nie ograniczył się przy tym do najbardziej znanych „tuzów”, tematów rozległych samych w sobie, ale też opisał komiksy twórców niemal zapomnianych (mimo że warsztatowo znakomitych), takich jak Mieczysław Kościelniak czy A.W. Lech. Nie zabrakło również części poświeconej przedrukom z zachodniej prasy komiksowej, które wzbudziły mnóstwo emocji u polskich czytelników, stanowiąc w ówczesnej sytuacje absolutne novum. Leszek Kaczanowski wspomniał też o krótszych formach, takich jak chociażby komiksy firmowane przez PZU czy SKO, opisanych przezeń (a zwłaszcza ich dydaktyczna wymowa) z nieskrywanym humorem. Nie omieszkał on nadmienić również o konkursie na komiks ocenianym przez Szarlote Pawel, który swego czasu wzbudził nie mniejsze zainteresowanie niż zaprezentowanie przygód Luca Orienta czy Russella i Brocka (bohaterów serii z rynku frankofońskiego). Końcowa część książki zawiera tabele ze szczegółowymi zestawieniami komiksów publikowanych na łamach harcerskiej gazety.

Podobnie jak przy okazji poprzednich tego typu „okołofestiwalowych” publikacji, również i ta jest bogato ilustrowana zróżnicowanym, przekrojowym materiałem ikonograficznym. Nawet ci czytelnicy, dla których „Świat Młodych” to nawet nie mgliste wspomnienie, a co najwyżej odległa w czasie abstrakcja, mają okazję właśnie za sprawą zawartych tu reprodukcji wyrobić sobie pojecie w czym celował ów tygodnik. Cieszy również docenienie trudu naszego redakcyjnego kolegi, Roberta „Gravesa” Góralczyka, którego cykl „Prehistora, czyli co drzewiej się ukazywało…” został nie tylko wymieniony we wstępie, ale też stanowi jedno ze źródeł tej pracy. Treść „Komiksu w Świecie Młodych” jest do tego stopnia wciągająca, że obecne tu drobne niedociągnięcia edytorskie (błędnie zapisany przypis na stronie 27, „chochlik” w ostatniej tabeli na stronie 99 przy okazji wzmianki o komiksie „Straszny John i jego banda”) nikną w ogólnym, świetnym odczuciu z lektury. Tym bardziej, że sposób rozpisania tej pozycji wskazuje, że autor jest szczerym fascynatem podjętego przezeń tematu (lub bardzo przekonująco się maskuje). A to sprawia, że „Komiks …” czyta się z tym większą przyjemnością.

We wstępie Piotr Kasiński wspomina o doskwierającym mu po dzień dzisiejszy odczuciu pustki po likwidacji tego pisma. Nie jest w tym zresztą odosobniony, a piszący te słowa nie kryje swego entuzjazmu po lekturze „Komiksu w Świecie Młodych”. Z pewnością przydałyby się kolejne tego typu monografie traktujące np. o magazynie „Alfa” czy „Relaxie”, wzbogacające literaturę przedmiotu. Oby Leszek Kaczanowski i jemu podobni pasjonaci polskiego komiksu znaleźli w sobie energie i chęć do tworzenia dalszych prac o tej tematyce (a Urząd Miasta Łodzi godziwie wynagrodził ich trud). Zresztą i kolejny wywiad-rzeka też byłby mile widziany (czy może raczej: czytany). Znakomita lektura nie tylko dla tych, którzy pamiętają czasy świetności „Świata Młodych”.

Przemysław Mazur

„Komiks w Świecie Młodych”
Autor: Leszek Kaczanowski
Projekt okładki: Tomasz Tomaszewski
Wydawca: Stowarzyszenie Twórców „Contur”
Data publikacji: 10.2010
Okładka: miękka
Format: 160 × 240 mm
Druk: czarno-biały
Liczba stron: 104
Cena: 30 zł