THOR W SPÓDNICY?
CO BY BYŁO, GDYBY ROGUE PRZEJĘŁA MOCE NAJPOPULARNIEJSZEGO ASGARDCZYKA
„What If…” raczej trudno uznać za szczególnie wybitny tytuł w ofercie Marvela. Uczciwie trzeba przyznać, że tworzącym na jej potrzeby scenarzystom zdarzały się „przebłyski” lepszej formy (np. nr 51 w którym Frank Castle przejął funkcje Kapitana Ameryki). Z reguły jednak przeważały przysłowiowe „średniaki”, często z intrygującym pomysłem, ale niestety zrealizowane bez polotu i w pośpiechu. Do tej właśnie grupy wypada zaliczyć 66 odsłonę wspomnianego cyklu, w której Rogue zdobywa moce Thora.
Początkowa sekwencja niniejszej historii przenosi czytelnika wprost pod siedzibę Avengers, gdzie dosłownie chwilę temu wspomniana mutantka wchłonęła potencjał Asgardczyka. Wyssane do cna zwłoki „Gromowładnego” spoczywają u jej stóp i wiele wskazuje, że wychowanka Mistique nie zamierza na tym poprzestać. Kolejną ofiarą Rogue pada Jocasta, a w obliczu tak potężnego adwersarza reszta „Mścicieli” zdaje się być bez szans. Należąca wówczas do Bractwa Złych Mutantów dziewczyna opuszcza jednak pole starcia odkładając póki co ostateczną rozprawę z Avengers.
Tymczasem wieść o zgonie Thora prędko dociera do Asgardu. Pomimo przypisanej „urzędem” wyniosłości Odyn nie kryje smutku po stracie syna (podobnie zresztą jak inni mieszkańcy niebiańskiego grodu). Wyjątkiem jest rzecz jasna przybrany brat „Władcy Gromów” Loki, który nie zamierza przepuścić nadarzającej się okazji do kolejnej intrygi. Potomek lodowych gigantów, swego czasu adoptowany przez Odyna, rychło odnajduje Rogue i bez większego problemu udaje mu się ją „omotać”. Tym samym młoda i niedoświadczona dziewczyna staje się narzędziem w „szemranej” rozgrywce Lokiego.
W obliczu najazdu kontrolowanej przezeń Rogue, mieszkańcy Asgardu zdają się bezradni. Jeden po drugim ulegają jej potędze boleśnie rozstawiani „po kątach” rezydencji nordyckich bogów. Dziewczyna czyni to z łatwością, upajając się międzyczasie ogromem posiadanej mocy. Równocześnie podążający za nią bóg oszustw monitoruje jej poczynania czerpiąc przy tym satysfakcje z upokorzenia znienawidzonych Asgardczyków. Gdy para najeźdźców dociera do sali tronowej, łkający Odyn usiłuje odwieść ją od wysługiwania się Lokiemu. Ten z kolei, tak blisko spełnienia upragnionego od wieków celu, domaga się od Rogue natychmiastowego zabicia Odyna. Mutantka jednak się waha… W tym momencie doznaje ona wizji w której objawia się poległy z jej ręki Thor…
Z powyższego zarysu fabuły widać, że opowieść raczej trudno byłoby zaliczyć do szczególnie wyszukanych. I tak też jest w istocie, bo realizatorom obu inkarnacji „What If…” przyświecały czysto rozrywkowe założenia. Trudno zatem doszukiwać się wielowątkowości, podwójnego „dna”, czy głębi psychologicznej bohaterów w tym „dramacie”. Stąd wpada ją zdefiniować w kategorii typowej, pełnej fajerwerków i zwrotów akcji rozrywki jaką zwykł oferować w dużej ilości Marvel przed feralnym dlań „Chapter Eleven” (faktycznym bankructwem tego wydawcy w czerwcu 1998 roku). Czy to źle? Bynajmniej, bo ta odmiana historyjek obrazkowych też ma swoje miejsce na „mapie” komiksowego gatunku, a co najważniejsze – zagorzałych odbiorców. Tym bardziej, że wbrew pozorom stworzenie w miarę przekonującej opowieści według „ogranych” do bólu superbohaterskich schematów nie jest łatwym zadaniem. Tymczasem w kategorii bezpretensjonalnej zabawy, niniejszy epizod „What If…” spełnia swoje zadanie. Spoglądając na dotychczasowy dorobek scenarzysty historii, Brytyjczyka Simona Furmana (wykreowany przezeń „Death’s Head”, „Alpha Flight vol.1”, „RoboCop”, a nade wszystko „Transformers”) można śmiało mniemać, że czuje się on w tej poetyce całkiem nieźle i nie aspiruje do metafizycznych wyżyn scenariusza.
Dzielnie sekunduje mu w tym zadaniu odpowiedzialny za graficzną stronę projektu John Royale. Trudno bowiem odmówić mu biegłości w kreowaniu dynamicznych scen czy ekspresywnych gestów obecnych tu postaci. Tworzący swego czasu tytuły takie jak „Knights of Pendragon” i „Death Metal” (ten drugi do scenariusza wspominanego chwilę temu Furmana) dla niegdysiejszej brytyjskiej „odnogi” Marvela, to grafik „rozrysowany” i niewątpliwie biegły w swoim rzemiośle. Do tego z powodzeniem ujmujący dramatyzm sytuacji, czego przykładem jest chociażby okładka niniejszego komiksu. Mimo, że pośród ogromu rzemieślników zatrudnianych wówczas przez wspomnianego wydawcę efekt jego pracy może nie prezentuje się nazbyt imponująco, to jednak z miejsca dostrzegalna „lekkość ołówka” skłania do przychylnej oceny wysiłków rysownika. „Landrynkowa” kolorystyka nałożona przez Toma Smitha (współpracował m.in. z George’m Perezem i Berni Wrightsonem) harmonijnie współgra zarówno z rysunkami Royale’a, jak i wymową fabuły.
Reasumując: „What If…” nr 66 to wprawnie „rozegrany” wariant dziejów Thora, który na szczęście nie doszedł do skutku. Rogue znacznie lepiej sprawdziła się w szeregach kolejnych drużyn X-Menów, zyskując status jednej z najpopularniejszych członkiń tychże grup (vide „X-Men Legacy” Mike’a Careya). Z kolei pomimo bardzo udanych kreacji Bety Ray Billa oraz Erica Mastersona, na dłuższą metę trudno wyobrazić sobie w roli Thora osobnika innego niż Donald Blake. Bowiem w mniemaniu fanów rzeczony niezmiennie uchodzi za „jedynego, słusznego” boga Gromów i nawet oni nie chcą słyszeć o kolejnych „dublerach”.
Przemysław Mazur
„What If…” Vol. 2 #66
Tytuł: „What If Rogue Possessed the Power of Thor”
Scenariusz: Simon Furman
Szkic: John Royle
Kolor: Tom Smith
Liternictwo: Janice Chiang
Wydawca: Marvel Comics
Data na okładce: październik 1994 roku
Czas publikacji: 16 sierpnia 1994 roku
Dostępne także w: „X-Men: Alterniverse Visions”
Okładka: miękka
Format: 17 x 26
Druk: kolor
Liczba stron: 32
Cena: 1,50 $
Inne „wizje alternatywne” z udziałem Thora w ramach obu serii “What If…”
„What If… vol.1”
– nr 10 (sierpień 1978): Jane Foster odnajduje młot Thora tym samym przejmując jego rolę
– nr 25 (luty 1981): Thor przy wsparciu Avengers staje do walki przeciw swym pobratymcom z Asgardu.
– nr 39 (czerwiec 1983 roku): Thor w konfrontacji z … Conanem.
– nr 47 (październik 1984 roku): Loki odnajduje młot Thora
„What If… vol.2”
– nr 12 (kwiecień 1990 roku): X-Men pozostają w Asgardzie.
– nr 38 (czerwiec 1992 roku): Thor sądzony przez Setha.
– nr 107 (kwiecień 1999 roku): „Gromowładny” zmaga się o tron Asgardu
Ponadto udział w „wizjach alternatywnych” dotyczących Avengers (np. nr 55-56 z listopada-grudnia 1993 roku w których „Mściciele” przegrywają „Operację: Galaktyczna Burza”).