YORGI #1 – HIPNAGOGICZNY STAN YORGIEGO ADAMSA


222x300

Muszę przyznać, że dawno nie czytałem tak świeżej i pomysłowej SF w komiksie, jak ta, którą uraczyli czytelników Dariusz Rzontkowski i Jerzy Ozga. I nawet nie chodzi mi o to, że lubię kreskę Ozgi (lubię to może złe słowo – jaram się nią) ani o to, że w fantastyce bardziej cenię tradycyjne science fiction od wyeksploatowanego fantasy. Po prostu autorzy przygotowali świetny komiks z barwnymi postaciami, wciągającą narracją i zaskakującymi pomysłami, co w poszukującym artystycznego sensu komiksowym świecie nie jest wcale takie oczywiste.

W komiksie liczy się opowieść. Truizm, ale jakże często zaniedbywany. Yorgi to komiks, który nie wykłada przed nami kart na stół, ale pozostawia z obietnicą niecodziennych przygód i nietypowych zwrotów akcji. Tego oczekujemy od fantastyki, prawda? I to właśnie dostaniemy.

Wydawca z tyłu okładki powołuje się na Philipa K. Dicka, ale to nawiązanie może nie być do końca czytelne. Ja widzę to tak – Rzontkowski nie stara się naśladować Dicka, ale jego wizja o tyle przypomina światy autora „Ubika”, że również stawia on pewne pytanie, a następnie buduje wokół niego swoją wizję – w taki sposób, by była ona wiarygodna dla czytelnika. Przygląda się ludziom i ich działaniom w sytuacjach, jakich nie sposób wyobrazić sobie w realnym świecie, i pyta nas – czy też postąpilibyśmy podobnie?

Oczywiście to wszystko zadziała tylko wtedy, gdy tego rodzaju rozważaniom towarzyszy jakaś tajemnica, przygoda, niewyjaśniona zbrodnia lub trup, który ożywi fabułę. I nie bez powodu już na pierwszej planszy widzimy samobójcę skaczącego z dachu wprost na latający samochód jednego z bohaterów, a już na drugiej rozmawia on… ze ścianą. Od tego typu zabiegów komiks jest aż gęsty, jednak nie są to bezmyślne artefakty, ale precyzyjnie zaplanowane elementy opowieści, które wiążą się ze sobą we wciągającą historię.

Oczywiście żaden komiks nie jest wolny od wad, jednak tutaj nie przeszkadzają one w odbiorze, a stanowią, powiedzmy, część wizji artystycznej. Co mam na myśli: otóż wydaje mi się, że świetnie i płynnie zawiązana akcja momentami przechodzi w nieco zbyt nużące i niepotrzebne dialogi. Fajnie się pisze o rozmawiających postaciach, ale niekoniecznie sprawdza się to właśnie w komiksie. Dodatkowo pomysł, żeby każda czynność miała swoją przypisaną planetę (trochę upraszczam na potrzeby recenzji, rzecz jasna), wydaje mi się nawet nie tyle naciągany (to oczywiste), ale wręcz trywialny. Jakiemu celowi ma to służyć? Krytyka ładu korporacyjnego, protest przeciwko mechanizacji życia, napiętnowanie konsumpcjonizmu? Banał, banał, banał. Ale być może czegoś po prostu nie zrozumiałem.

Komiks rozpoczyna się w Warszawie w roku 1970. Na pierwszym kadrze widzimy głównego bohatera śpiącego nad komiksem w kawiarni, co wskazuje, że opowieść jest jego snem (hipoteza ta potwierdzona jest dodatkowo przez tytuł; zacytuję Wikipedię: „Omamy hipnagogiczne, także: hipnagogia – zjawisko fizjologiczne pojawiające się podczas zasypiania, charakteryzujące się występowaniem wyrazistych wyobrażeń”). Zresztą wątki okołokomiksowe poruszane są także w dalszej części albumu – jednym z bohaterów, niepojawiającym się wprost, ale często wspominanym przez postacie, jest niejaki JJ Ozzi – twórca komiksowy, a także – według słów dziennikarza imieniem Mica – „połączenie artysty i filozofa”, który zachęca do „studiowania swoich dzieł na płaszczyźnie duchowej”. Zapewne jest to komiksowe alter ego rysownika – Jerzego Ozgi.

Jednak (nie uprzedzając faktów) cała historia może być czymś więcej niż tylko snem, o czym świadczy samo zakończenie pierwszego tomu, mówiące o „wrażeniu przenoszenia się w czasie i przestrzeni”. Na razie jednak jest to na tyle mgliste i niedopowiedziane, że bardzo trudno wysnuwać jakieś wnioski. Wydaje się jednak, że cokolwiek wydarzyłoby się w tomie drugim, sprawi, że czytelnik na pewno nie będzie zawiedziony. Dotyczy to fanów komiksów o szybkiej, intrygującej akcji, ale także tych, którzy doszukują się w fantastyce jakiegoś nawiązania do naszej rzeczywistości, drugiego dna, nad którym warto przez chwilę pokiwać głową. Uwielbiam takie niejednoznaczności, dlatego powiem tyle – ja w to wchodzę!

Bardzo fajnym pomysłem jest zrobienie zapowiedzi drugiego tomu w formie jednoplanszowego komiksu. Jeśli dodamy do tego profesjonalnie przygotowane wydanie Kultury Gniewu i zaskakująco niską, jak na polskie warunki, cenę – otrzymamy produkt, w który ze wszech miar należy się zaopatrzyć.

Arek Królak

„Yorgi #1 – Hipnagogiczny stan Yorgiego Adamsa”
Scenariusz: Dariusz Rzontkowski
Rysunki: Jerzy Ozga
Wydanie: I
Data wydania: styczeń 2012
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka
Format: A4
Stron: 56
Cena: 19,9 zł
Wydawnictwo: Kultura Gniewu