STAR WARS: DARK EMPIRE TRILOGY HC

GWIEZDNE ZMARWYCHSTANIE


222x300

Chociaż dziś ciężko w to uwierzyć, był taki czas, kiedy „Gwiezdne wojny” były niemal zapomnianym tytułem. W 1986 roku z numerem „107” na okładce ukazał się ostatni numer komiksu wydawanego przez Marvela. Na nowe historie w odległej galaktyce czytelnicy musieli czekać do 1991 roku, kiedy „Star Wars” przypuściło zmasowany atak na księgarnie. Wtedy ukazała się powieść Timothy’ego Zahna „Dziedzic Imperium” oraz komiks „Mroczne Imperium” pod nowym szyldem Dark Horse Comics.

Co ciekawe, początkowo komiks miał zostać wydany przez Marvela. Gigant zdążył nawet wypuścić reklamę nowej serii. Wszystko zaczęło się od „The Light and Darkness War”, stworzonego przez duet Tom Veitch / Cam Kennedy (warto pamiętać, że serię redagował Archie Goodwin, postać bardzo zasłużona dla gwiezdnowojennego komiksu). Panowie byli na tyle zadowoleni ze swojego dzieła, że postanowili kontynuować współpracę. Byli zgodni co do tego, że ich kolejnym projektem powinna być reaktywacja „Gwiezdnych wojen”. Chociaż była to konająca marka, autorom starczyło determinacji, żeby wysłać egzemplarz „The Light and Darkness War” do samego George’a Lucasa. Niewiele później Veitch odebrał telefon z Lucasfilmu. Pomysł spodobał się, a autorom zaoferowano przekazanie licencji do wydawania komiksów, która w tym czasie była wolna. Co ciekawe, scenarzysta doszedł wtedy do wniosku, że żaden z niego biznesmen i wolał, żeby zajął się tym Marvel (który zrezygnował z licencji kilka lat wcześniej). Archie Goodwin od razu zgodził się na warunki Veitcha i niedługo później powstał projekt historii podzielonej na sześć rozdziałów. Wszystko zmieniło się, kiedy Goodwin odszedł z wydawnictwa. Nowy redaktor usunął projekt z harmonogramu, a rozpoczęcie prac odłożono na czas nieokreślony. Wtedy uwagę Lucasfilmu zwrócił Dark Horse, który już wtedy z powodzeniem wykorzystał kilka filmowych licencji. Marvel drugi raz bez większych oporów zrezygnował z praw do świata Star Wars, a Veitch i Kennedy mogli w końcu dokończyć swoje dzieło.

Komiks Veitcha i Kennedy’ego łączył z „Dziedzicem Imperium” nie tylko rok wydania. Oba tytuły były początkami trylogii. Zahn wkrótce dopisał dwie kolejne powieści, a fabułę „Dark Empire” kontynuowało „Dark Empire II” (1994 r.) i dwuzeszytowy epilog „Empire’s End” (1995 r.). Podobieństw można znaleźć jeszcze kilka. Podobnie jak Zahn, Veitch chciał opowiedzieć historię z ogromnym rozmachem, dorównującym filmom, i w obu przypadkach na pierwszym planie zobaczymy postacie z klasycznej trylogii. I podobnie jak w „Dziedzicu Imperium”, za kryzysem, z którym muszą poradzić sobie bohaterowie, stoi potężny i charyzmatyczny przeciwnik. I z tym wiąże się najwięcej kontrowersji. Zahn przedstawił charyzmatycznego admirała Thrawna, który do tej pory jest jednym z ulubionych czarnych charakterów, natomiast Veitch posunął się moim zdaniem o kilka kroków za daleko. Głównym złym w „Dark Empire” jest bowiem nie kto inny, a sam Imperator Palpatine, który powrócił zza grobu, umieszczając swoją duszę w specjalnie wyhodowanym klonie. I w zasadzie to walka z nim i jego kolejnymi wcieleniami wypełnia czternaście rozdziałów serii. Jeżeli jesteście w stanie wybaczyć autorowi ten wątek, możecie przygotować się na pędzącą akcję, która do końca nie pozwala na złapanie oddechu. Podczas walki z Imperatorem rozegra się kilka bitew, między innymi walka o Mon Calamari, rodzinną planetę admirała Ackbara.

Nie sposób w tym momencie nie wspomnieć o rysunkach Cama Kennedy’ego, który świetnie sobie poradził z przedstawieniem w wiarygodny i bardzo dynamiczny sposób kosmicznych batalii. Co prawda na pierwszy rzut oka ciężko skojarzyć prace tego autora z „Gwiezdnymi wojnami”, ale po bliższym kontakcie trudno wyobrazić sobie w tej roli kogoś innego. Jego mroczne rysunki świetnie ilustrują historię, w której jednym z wątków jest przejście Luke’a Skywalkera na Ciemną Stronę (na kartach komiksu zobaczymy między innym elektryzujący kadr, na którym Luke klęka przed zmartwychwstałym Imperatorem). Wielka szkoda, że w ostatniej części „Empire’s End” Kennedy’ego zastąpił Jim Baikie, bez powodzenia próbując naśladować charakterystyczny styl Cama.

Wydany w 2010 r. album „Dark Empire Trilogy” zbiera wszystkie części i dodatkowo handbook z przydatnymi informacjami. Pokaźna cegła liczy niemal czterysta stron i jest jednym z najlepszych nielimitowanych wydań zbiorczych „Star Wars” i ustępuje tylko „Luke Skywalker, Last Hope for The Galaxy” (około osiemset stron). Jedynym minusem wydania może być pomniejszony format, ale z drugiej strony w tych samych wymiarach Dark Horse wydaje Omnibusy, a polski Egmont wszystkie albumy z serii.

Mateusz Albin

„Star Wars: Dark Empire Trilogy HC”
Scenariusz: Tom Veitch
Rysunki: Cam Kennedy, Jim Baikie
Liczba stron: 352
Rok wydania: 2010
Oprawa: twarda
Druk: kolor
Cena okładkowa: $29.99