INSIDE MOEBIUS
„Le Roi est mort” („Król nie żyje”), te właśnie słowa przyszły mi do głowy natychmiast po przeczytaniu 10 marca 2012 r. o śmierci Jeana Girauda, Moebiusa… Był to niewątpliwie artysta światowego formatu, człowiek o niezaprzeczalnym talencie, postać uważana za jednego z najbardziej znaczących twórców opowieści graficznych w historii gatunku. Niestety, po kilku latach walki z nowotworem jego ziemska podróż dobiegła końca, jednak nie wszystko się skończyło… Giraud pozostawił bowiem po sobie ogromną spuściznę artystyczną, przede wszystkim w postaci bande dessinée, czyli komiksów, choć nie tylko.
Pośród wielu serii, które stworzył, jedna zajmuje w mojej ocenie miejsce szczególne, jest to bowiem opowieść autobiograficzna. Mowa tutaj o tworzonym przez Moebiusa w ostatnich kilku latach życia cyklu, który dał tytuł temu artykułowi – „Inside Moebius”. Jest to rodzaj retrospektywnej autobiografii, podsumowującej niemal pięćdziesiąt(!) lat artystycznej pracy twórczej Jeana Girauda. Cały cykl liczy sobie sześć tomów, co daje łącznie około siedmiuset plansz. Powstawał przez prawie dziesięć lat, poczynając od roku 2000. „Inside…” to ciekawe, bardzo humanistyczne i pełne humoru spojrzenie autora na siebie. Na siebie, jako człowieka pełnego rozterek, popełniającego błędy, a nie artystę, którego należy wynosić na piedestał, gloryfikować. Taki właśnie był w rzeczywistości Giraud, wspaniale sportretował w tej opowieści samego siebie. Można bowiem powiedzieć, że jest to swego rodzaju autoportret, lecz nie w postaci jednego obrazu przedstawiającego wygląd fizyczny danej osoby, lecz w postaci wejrzenia do duszy artysty – do tyłowego wnętrza Moebiusa. W cyklu „Inside” autor rozlicza się ze swoją artystyczną przeszłością, a także ze sobą, jako człowiekiem; ze swoimi błędami, ale także i sukcesami. Przyznaje się chociażby, że nie był artystą, którego kariera była wyłącznie pasmem samych sukcesów, który nie ponosił porażek, czy po prostu nie miewał rozterek. Wręcz przeciwnie, często zdarzało mu się na przykład cierpieć na „syndrom białej kartki”, czyli brak weny twórczej. Szczególnie po tym, jak rzucił palenie marihuany, używanej przez siebie jako narzędzie wspomagające proces kreacji, o czym sam wprost mówi w tej szczególnej autobiografii. Właśnie od tego wątku rozpoczyna się zresztą fabuła „Inside…” – rysunkowy Moebius postanawia rzucić palenie trawki…
Jak wiele z jego opowieści, także i ta osadzona jest na pustyni, a dokładnie na Pustyni „B”, gdzie swoje przygody przeżywał jeden z głównych bohaterów stworzonych przez Girauda – Arzach. Pustynia pojawiała się w twórczości tego artysty wielokrotnie i nieprzypadkowo, stając się jednym z nieodłącznych tematów i tłem dla przygód najsłynniejszych z jego komiksowych bohaterów. Wzięło się to stąd, że matka Jeana Girauda wyszła po raz drugi za mąż, za pewnego Meksykanina. Dzięki temu Giraud miał okazję odwiedzać ten kraj, gdzie zafascynowało i urzekło go piękno pustyni. Zapadło mu to w pamięć i w duszę, odciskając swoje piętno na jego późniejszych, artystycznych dokonaniach. Przy okazji miał też sposobność do eksperymentów z pejotlem, o czym wspominał otwarcie chociażby w 2008 roku, będąc z wizytą na MFKiG w Łodzi. Wydarzenia z „Inside” rozgrywają się w głowie Moebiusa, lecz nie dosłownie wewnątrz czaszki, a raczej w jaźni. Trafiamy do świata jego wyobraźni, poznajemy jego inspiracje, przemyślenia, a ponieważ wydarzenia rozgrywają się w nierealnym świecie, mają w sobie wiele z marzeń sennych, co także świetnie koreluje z tematem przewodnim twórczości autora, jakim był oniryzm. Giraud z dużym dystansem podchodzi do swojej osoby, dzięki czemu pojawiają się tu także wątki humorystyczne, jak na przykład wspomniane już niezwykle trudne rozstanie z marihuaną czy przekomiczna próba nauki latania.
Na swojej pustyni snów autor spotyka się też z najważniejszymi, stworzonymi przez siebie na przestrzeni czasu postaciami, jak: Arzach, major Grubert (oraz dama Malwina), Blueberry a także Stell i Atan (oraz mistrz Burg). Pojawia się tu nawet (a może przede wszystkim) hipisowskie wcieleniem jego samego z lat siedemdziesiątych, z którym Giraud prowadzi długie dysputy, podsumowując to, kim kiedyś był, przez co przeszedł i kim w końcu się stał. Warto wspomnieć, że także i młode wcielenie Girauda pojawiało się kilkakrotnie na kartach jego komiksów, jak chociażby „La Déviation” („Zboczenie”). „Inside…” to także parodia i krytyka współczesnego społeczeństwa, począwszy od spraw dotyczących bezpośrednio autora i życia codziennego we Francji, do spraw globalnych. Dzięki temu na kartach tej szczególnej opowieści rysunkowej alter ego Moebiusa spotyka się także z postaciami realnymi np. z… Osamą Bin-Ladenem, który w pewnym momencie zostaje zamieniony w seksowną nagą kobietę – co wydaje się być jednym z najgorszych koszmarów taliba, w kontekście poglądów religijnych. Co ciekawe, pośród ulubionych bohaterów z kart komiksów stworzonych przez Moebiusa nie pojawiają się w „Inside…” ważne postacie, które wykreował przy współpracy z Alejandro Jodorowskym, jak chociażby John Difool (seria „Incal”) czy Alan Mengel (cykl „Szalona z Sacre-Cour”). Wygląda na to, że akurat z tymi bohaterami Giraud nie był tak emocjonalnie związany, jak z postaciami, na których losy miał, przynajmniej przez większość czasu, wpływ samodzielnie. Mówię tu w szczególności o Blueberrym, którą to postać Giraud stworzył wraz z szefem magazynu „Pilote”, Jeanem-Michelem Charlierem, a w późniejszym czasie „Blueberry” stał się jego autorską serią.
Od strony graficznej cykl „Inside Moebius” przypomina właściwie szkicownik z nieco niedbałymi, nie do końca dopracowanymi kadrami, ledwie pociągniętymi później tuszem i kolorami. Zdecydowanie lepszy pod tym względem jest ostatni album, gdzie Moebius zbliża się miejscami do swojej dawnej jakości, czyli pięknej stylowej kreski i dopracowanego efektu finalnego w postaci plansz pełnych kunsztownych detali. Przez większość stron opowieści nie ma tu już jednak dawnej maestrii występującej w stylu autora, ale nie o to tutaj chodzi. Tak naprawdę bowiem nie jest to kolejny album z przygodami jednego z bohaterów Moebiusa, lecz raczej nieustająca narracja, monologi z samym sobą i dialogi autora z bohaterami, a warstwa graficzna stanowi tylko dopełnienie całości. Podsumowując cykl „Inside Moebius” jako całość, uważam, że jest to rzecz zdecydowanie „dla zaawansowanych”. Jest to lektura skierowana do osób, które wręcz przekrojowo znają twórczość Moebiusa i potrafią wychwycić (i docenić) nawiązania do poszczególnych serii, zrozumieć, co chciał przekazać autor. Jeśli ktoś zna twórczość Jeana Girauda, to „Inside…” będzie dla niego ciekawą lekturą poszerzającą wiedzę. Nie spodziewałbym się jednak wydania tej publikacji kiedykolwiek u nas, ze względu na zbyt małą wielkość polskiego rynku komiksowego, a przez to niezbyt dużą ilość potencjalnych odbiorców tak niszowej pozycji czytelniczej.
Tomasz Brzozowski
„Inside Moebius”
Scenariusz: Moebius
Rysunki: Moebius
Kolorystyka: Moebius, Juliette Meunier, Claire Champeval
Liternictwo: Moebius
Okładka: Dean Murphy i Dave Stewart
Wydawnictwo: Stardom
Data wydania: T1-10/2004, T2-05/2006, T3-03/2007, T4-01/2008,T5-10/2008,T6-01/2010
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Stron: łącznie około 700
Cena: € 29 (za każdy z tomów)