JUSTICE LEAGUE ADVENTURES #16
Scott McCloud jest bez dwóch zdań najbardziej znanym komiksowym teoretykiem. Wykonał gargantuiczną pracę, rozkładając na czynniki pierwsze obrazkowe medium w swoich „Understanding”, „Reinventing” i „Making Comics” – przedstawił, jak wielka moc kryje się za panelami, kadrami i dymkami z tekstem.
Mimo ogromnej wiedzy teoretycznej i wielkiego talentu McCloud rzadko kiedy dawał się skusić komiksowi mainstreamowemu. Znany jest przede wszystkim z zabawy formą i medium, jego dekonstrukcją, podczas której kreuje całkowicie nowe światy – tak wizualnie, jak i fabularnie. Jednak zdarzyło mu się kilka razy flirtować z pierwszoligowymi trykociarzami. W 1996 roku skorzystał z propozycji DC Comics, aby przedstawić komiksowe przygody Supermana osadzone w uniwersum niezwykle popularnego w tym czasie „Superman: The Animated Series”. Dwanaście numerów napisanych przez McClouda było niezwykle płynną adaptacją kilku teorii zaprezentowanych w jego pierwszej książce. Dodatkowo, historie pozostały niezwykle dynamiczne i przystępne dla młodych czytelników, do których głównie była skierowana cała linia komiksowych adaptacji animowanych seriali. Po tej krótkiej przygodzie scenarzysta uciekł na dłuższy czas od kolorowych trykotów. Powrócił jednak do tego tematu na chwilę, w roku 2003, gdy napisał dla DC Comics szesnasty numer miesięcznika „Justice League Adventures”.
Historia zaprezentowana przez niego i osadzona w świecie kreskówkowej Justice League, przedstawia fabułę nierozerwalnie związaną z science fiction, jaką jest inwazja kosmitów na Ziemię.
Scenarzysta powraca do postaci obcych, zmiennokształtnych złoczyńców, którzy przypadkowo doprowadzili do powstania JL w pierwszej historii zaprezentowanej w serialu animowanym. Tym razem powracają przygotowani na Ligę i chcą wykorzystać swoje moce, aby rozbić zespół od środka.
McCloud głównym protagonistą swojej historii uczynił J’onna J’onzza – Martian Manhuntera, który podczas dyżuru przy monitorach w Watchtower przechwytuję transmisję najeźdźców, która mówi o tym, że w Justice League znajduje się podmieniony uśpiony agent. Ma on uaktywnić się i zniszczyć zespół dokładnie o wschodzie słońca. W tym momencie J’onn uświadamia sobie, że została już tylko godzina.
Od tego momentu zaczyna się poszukiwanie przez Manhuntera domniemanego zdrajcy. McCloud niezwykle ciekawie wykorzystuje przedstawioną sytuację, aby ukazać mitologiczne sedno postaci, na które składa się Liga. J’onn – będący tym „obcym” – obserwuje działania swoich przyjaciół i nabiera pewności co do tego, kto jest „sobą” w momencie, gdy dana postać przejawia absolutnie podstawowe zachowania, z którymi jest kojarzona (co ciekawe, nie może czytać w myślach przyjaciół, ponieważ wszyscy noszą telepatyczne blokady, gdyż przeciwnicy maja moce zbliżone do Manhuntera – wzorowani są na komiksowych Białych Marsjanach). Wonder Woman wykorzystując swoją siłę, poświęca się w obronie Hawkgirl. Kobieta pomaga kobiecie bez pomocy mężczyzny, mimo że niedaleko znajdował się Superman. Czyż nie taki był podstawowy koncept powstania Diany? Ukazanie tego, że żeńska płeć może stawiać czoła złu na równi z męskimi bohaterami, a nie tylko czekać na ich zbawienny ratunek. Takie zachowanie utwierdza Manhuntera, że Wonder Woman nie mogła zostać podmieniona przez zmiennokształtnych kosmitów. Kolejnym bohaterem, który udowadnia swoją prawdziwość, jest Superman wygłaszający przed J’onnem natchnioną przemowę, która mogła wyjść tylko z ust wypełnionego emocjami Kryptonijczyka. Podobnie jest z Flashem, gdy J’onn uznaje, że jego ziemskie poczucie humoru nie mogło zostać w żaden sposób podrobione.
Ostatecznie jedynym podejrzanym zostaje Batman. Ale czy naprawdę można się temu dziwić? Czy to właśnie nie skrytość, enigmatyczność i nastawienie na solową egzystencję definiuje w dużym stopniu postać Mrocznego Rycerza? To właśnie Batman w „JLA” pisanej przez Granta Morrisona sfingował własną śmierć, aby poznać i rozbić Białych Marsjan, którzy zaatakowali drużynę. W tym wypadku role zostają odwrócone i to Nietoperz otwarcie zostaje oskarżony o zdradę.
McCloud pokazuje jednak, że zabawa formą i fabułą jest jego ulubionym elementem komiksów mainstreamowych (polecam historię „Seonimod” z „Superman Adventures” #6). Gdy J’onn chce odkryć przed kompanami tożsamość Batmana, zostaje przez nich zaatakowany i… posądzony o zdradę. Zaskoczony bohater ogłusza zebranych i zabiera nieprzytomnego Mrocznego Rycerza wprost na statek obcych, aby oczyścić się z zarzutów i wykorzystać uśpionego agenta jako kartę przetargową. Na miejscu jednak okazuje się, że zespół miał rację. Ku swojemu przerażeniu, Martian Manhunter znajduje w jednym z bionicznych kokonów uśpione ciało prawdziwego J’onzza.
W tym momencie McCloud przedstawia prawdziwe sedno swojej historii, która na tych kilkunastu stronach starała się odpowiedzieć na pytanie, czym tak naprawdę jest tożsamość, co ją definiuje. Miejsce urodzenia? Rasa? Nie, definiujące są nasze działania, świadome decyzje i związana z tym wolna wola. Fałszywy Manhunter buntuje się przeciw swoim pobratymcom, ponieważ po raz pierwszy w życiu nie był bezimienną częścią kolektywu kosmicznych morderców. Na dłuższą chwilę zyskał imię, emocje i przyjaciół, co ma dla niego większą wartość niż lata stagnacji w gromadzie łupieżców. Ratuje swoich nowych przyjaciół i poświęca własne życie. Odchodzi jednak szczęśliwy, jako „ktoś”, a nie „coś”. I gdy inni z jego rasy odejdą w zapomnienie, on pozostanie we wspomnieniach Justice League.
McCloud jest teoretykiem komiksu, który wykorzystuje swoją wiedzę, aby poruszyć uczucia czytelnika najprostszymi środkami, które ukrywają jednak dużo głębsze przemyślenia, niż może się wydawać. Mimo że „Justice League” #16 pozostaje w głównej mierze historią przystosowaną dla młodszego czytelnika, to scenarzysta udowadnia, jak dużo treści na jak wielu poziomach może skrywać historia komiksowa
Od czasu stworzenia „Superman: Strenght” siedem lat temu McCloud milczy w komiksach głównego nurtu. Może jednak teraz jest właśnie czas, aby ktoś taki jak on – przy zalewie różnej maści wypalonych New 52 i słabych crossoverów w stylu marvelowego „Fear Itself” – na nowo „zrozumiał” komiks?
Radosław Pisula
„Justice League Adventures #16”
Scenariusz: Scott McCloud
Rysunki: John Delaney
Kolory: John Kalisz
Tusz: John K. Snyder III
Data wydania: marzec 2003