WE WŁOSZECH WSZYSCY SĄ MĘŻCZYZNAMI


222x300

Dzieło de Santisa i Colaone ma na celu nagłośnienie kwestii regularnego internowania homoseksualistów w czasach dyktatury Mussoliniego. Temat, przez lata przemilczany, ujrzał światło dzienne niecałe trzy dekady temu. Sam w sobie jest bardzo interesujący, jednakże zbyt ostrożne ujęcie go może niechcący spowodować jego zepchnięcie gdzieś na margines ciągle odkopywanej historii.

Głównym bohaterem jest Antonio vel Ninella, osobnik „zniewieściały”, a więc zagrażający „moralności publicznej integralności rodziny”, za co zesłany został w przededniu II wojny światowej na wyspę San Domino. Ok. 40 lat później odwiedza go dwóch młodych filmowców widzących w tej części jego życia bardzo interesujący materiał na dokument. Początkowo niechętny im starzec stopniowo, coraz bardziej otwiera się, ale czytelnik już od samego początku zostaje zapoznany z historią jego wygnania – wszak same odwiedziny filmowców stanowią dlań bodziec do ciągu mniej czy bardziej sentymentalnych wspomnień o czasach młodości.

Dwa równolegle prowadzone wątki często napędzają się wzajemnie – jeden konsekwentnie sugeruje pewne tragiczne wydarzenia, drugi do ich ukazania dąży dosyć niespiesznie, czym twórcy podsycają ciekawość odbiorcy. To z reguły bardzo efektywne rozwiązanie nie zostaje niestety odpowiednio wykorzystane, czego winę upatrywałbym w nazbyt lekkiej tonacji komiksu. Początkowo stanowiła dla mnie ewidentny walor historii – dosyć trudny z założenia temat ujęty został w sposób bezpretensjonalny, a nawet do pewnego stopnia przebojowy, jakby na przekór swojej wadze – z czasem jednak jawiła mi się już jako przysłowiowa kula u nogi. Bo gdy wreszcie na tragedie przyszła pora, moją jedyną reakcją było tylko wzruszenie ramionami.

Owa tonacja jest efektem sporej ilości dialogów (nierzadko dowcipnych), subtelności, z jaką ukazane zostały kolejne sytuacje (na czym z czasem traci sama dramaturgia), niekoniecznie głębokiej psychologii postaci, wreszcie bardzo kreskówkowej oprawy wizualnej (choć ta do samego końca podobała mi się, mimo pewnej monotonii ją cechującej). Także i same dialogi początkowo jawiły mi się jako plus opowieści, jednakże ich nawał w pewnym momencie spycha opowiadanie obrazem na zdecydowanie zbyt daleki plan. Na motywy bardziej dramatyczne poświęcona została minimalna ilość miejsca – koszmarne warunki życia internowanych oraz konflikty rozgrywające się między nimi (czy też między nimi a pozostałymi) zostały ledwie zarysowane, tak jakby przedstawienie ich było tylko formalnością. Niemal wszystkie postaci już na starcie cechują się wyraźnymi, odrębnymi charakterami, ale wbrew pozorom scenarzysta nie miał na nie zbyt wielu pomysłów – definiuje je ciągle to samo, ostatecznie więc w większości przypadków okazują się jednowymiarowe.

Budowaniu dramaturgii i psychologicznych rysów niewątpliwie szkodzi narracja – wyrywkowa, niepotrzebnie podyktowana swoistą chaotycznością pamięci bohatera. Większość wątków ucina się bowiem albo w trakcie swojego rozwinięcia, albo nawet jeszcze wcześniej, tuż po samym naszkicowaniu. Inna sprawa, że „We Włoszech…” zdaje się być pozycją cokolwiek niekonsekwentną, gdyż na przekór stosunku bohatera do lat swojego napiętnowania, jego „wyspiarskie wygnanie” bardziej niż traumatyczną izolację przypomina pobyt w raju. Można by usprawiedliwić to idealizacją tego okresu jego życia – przecież właśnie wtedy przyszło mu się zakochać, a z wieloma współwięźniami prawdziwie zaprzyjaźnić – jednakże dysonans, jaki rośnie podczas przeplatania opowieści o przeszłości z opowieścią rozgrywającą się współcześnie, zdaje się do niczego nie prowadzić.

Ciężko mi nie odnieść wrażenia, iż to zaskakująco sympatyczne ujęcie tematu jest wyłącznie efektem politycznej poprawności autorów. Szczególnie, jeśli wziąć pod uwagę zamieszczony na koniec komiksu wywiad z pierwowzorem głównego bohatera. Wywiad, z którego można się dowiedzieć o sytuacjach, które w komiksie zostały całkiem pominięte, jak choćby regularne prostytuowanie się części skazańców. To motywy, których obecność nadałaby całości nie tyle pikanterii, co po prostu różnorodności i złożoności, a których to ostatecznie tak bardzo jej brakuje. Szkoda, bo potencjał był duży.

Marcin Zembrzuski

„We Włoszech wszyscy są mężczyznami”
Tytuł oryginału: „In Italia sono tutti mas chi”
Scenariusz: Luca de Santis
Rysunki: Sara Colaone
Okładka: Sara Colaone
Tłumaczenie: brak informacji
Wydawca: Centrala/Fundacja Tranzyt
Data wydania: luty 2011
Wydawca oryginału: Kappa Edizioni
Data wydania oryginału: wrzesień 2008
Objętość: 176 stron
Format: 150×210 mm
Oprawa: SC
Papier: offset
Druk: kolor
Dystrybucja: księgarnie/internet
Cena: 39,90 zł