ASTERIKS TOM 30: GALERA OBELIKSA


Stało się! Nareszcie! Niech zatrąbią trąby! Niech bardowie walą w bębny! Niech kowale walą w bardów! Oto moment o którym myśleliśmy, że nigdy go nie doczekamy – Obeliks napił się magicznego wywaru i niestety okazuje się, że Panoramiks miał dobry powód by zawsze odmawiać mu porcji. Obeliks niestety doświadczył skutków ubocznych, a dokładniej – zamienił się w kamień. Naturalnie, mądry druid robi co może by ratować sytuację, ale jego antidotum, choć przywraca dostawcę menhirów do życia, zamienia go w małe, pozbawione nadludzkiej siły dziecko. Czy ta sytuacja może być jeszcze gorsza? Może, gdyż Obeliks zostaje niebawem uprowadzony przez Rzymian jako zakładnik, a w osadzie galijskiej przebywa bowiem grupa gladiatorów-uchodźców, którzy ukradli Cezarowi jego osobistą galerę. Admirałowi Brakonsensusowi pilno ją odzyskać…

Gdy szesnaście lat temu „Galera Obeliksa” ujrzała światło dzienne, bardzo szybko pojawiły się plotki, że będzie to ostatni z „Asteriksów”. Po prostu wszystko na to wskazywało – starzejący się autor, fakt dobicia serii do trzydziestki czy sugerująca jakieś drastyczne wydarzenia okładka. Zresztą historia sama w sobie daje wrażenie „finału serii”. Nie tylko poznajemy jedną z największych tajemnic serii (jak napój magiczny działa na Obeliksa), ale np. mamy nagle scenę, w której Asteriks postanawia zrehabilitować się piratom za wyrządzone szkody i godzi się ze starymi wrogami. Kilku ulubieńców fanów (Pentax – brytyjski kuzyn Asteriksa, Falbala, Kleopatra) pojawia się na moment a gromada niewolników, która prosi galijską osadę o azyl, składa się z przedstawicieli większości nacji, które Asteriks napotkał w swoich wcześniejszych przygodach. Być może to właśnie poczucie, że ta przygoda będzie tą ostatnią, narzuciło jakiś ponury nastrój podczas lektury, a fani uznali album za najsłabszy z dotychczasowych.

Ciężko się jednak dziwić. Nie mam pewności ile było świadomej decyzji Uderzo w tym, by dla odmiany dać fanom coś nieco bardziej dramatyczniejszego jako puentę swego dorobku, ale to bez dwóch zdań najmniej bawiąca historia w serii. Widok Asteriksa i bezradnego Panoramiksa, rozpaczających nad nieszczęściem skamieniałego przyjaciela, jest zwyczajnie przygnębiający. Mamy też bardziej dramatyczne i trzymające w napięciu sceny, w których bohaterowie są w autentycznym zagrożeniu. Wreszcie mamy Obeliksa, zmienionego w małe, bezbronne dziecko na łasce swoich wrogów. Być może bohater znany ze swojej nadludzkiej siły, dla odmiany stający się słaby jak niemowlę (no dobra, pięciolatek) to coś, co dałoby się rozegrać komicznie. Tu jednak widok Obeliksa, ogołacanego kolejno ze wszystkich cech, które czynią go „Obeliksem”, jest po prostu przykry.

Prawdę mówiąc, nie jestem pewien ilu fanów tak naprawdę chciało by zobaczyć jak Obeliks wypija napój magiczny, a już w ogóle jakie miałyby być tego skutki. To tak, jakby Kojot dopadł Strusia Pędziwiatra, a Charlie Brown wreszcie kopnął piłkę. Tutaj jest to jednak pokazane w sposób, który ani przez chwilę nie jest satysfakcjonujący. Zastanawiam się, czy wracanie do wcześniejszych albumów po lekturze „Galery Obeliksa” było dla niektórych osób nieco niekomfortowe. Oglądanie tych wszystkich scen z Obeliksem błagającym druida o łyczek napoju, wiedząc już, że dla niego jest to śmiercionośne… Brrrrrrr. Aż chce się wytknąć Panoramiksowi co sobie myślał, dając mu spróbować trzy krople w „Asteriks i Kleopatra”!? Jedna kropla więcej i Galowie musieli by taszczyć bardzo niefajną pamiątkę z Egiptu.

Naturalnie dramat wymieszany z komedią to nic złego, jeśli tylko jest poprowadzony dobrze. Tutaj jednak brakuje naprawdę mocnych żartów lub wypadają one po prostu niezręcznie. Na przykład scena, w której rozgoryczony Asteriks przeżywa tragedię przyjaciela, zostaje nagle przerwana przez grupkę mieszkańców osady, komentujących całą sytuację serią dowcipnych dialogów (Achigeniks nawet uśmiecha się jakby nic się nie stało!). Być może zdałoby to egzamin w jakiejś czarnej parodii Asteriksa, gdzie któryś z bohaterów ginie a reszta postaci reaguje na to serią kalamburów słownych, gdyż taka jest ich natura i tylko do takich wypowiedzi są zdolni. Tu niestety wygląda to tak, jakby autor nie mógł się zdecydować czy cała sytuacja ma być „na poważnie” czy z przymrużeniem oka.

Dla wielu fanów problemem była też scena, w której nasi Galowie natrafiają na Atlantydę (a w każdym razie na wyspę, która jest jej pozostałością), gdzie mamy centaury, skrzydlate krowy i gigantyczne owoce. Z jednej strony jest to dosyć niecharakterystyczne dla trzymającej się realiów historycznych serii, ale z drugiej, o ile u Goscinnego jedynym fantastycznym wątkiem były cudowne eliksiry druidów, tak u Uderzo mieliśmy już latające dywany, więc jakoś mnie to nie razi. Innych raziło to, że (starając się nie spoilerować) cała fabuła to jedna wielka Deus Ex Machina, gdzie sporo kluczowych problemów rozwiązuje się nagle przez zwyczajny przypadek. Jeśli mam być szczery, zabieg ten nie przeszkadza tu tak bardzo, jak w albumie „.Wielki Rów”. „Galera Obeliksa” jest moim zdaniem bardziej dopracowana i przemyślana niż ten album, chociaż ma swoje dziwne momenty (np. główny admirał Juliusza Cezara płynie statkiem z Gali do Rzymu bez żadnej armii przybocznej). Na koniec pozwolę sobie jeszcze raz zaznaczyć, że nie widzę sensu kolorowania albumu na nowo – wcześniejsza kolorystyka była dobra i zadbana. Nie licząc może jednego błędu który został poprawiony, uważam cały zabieg za zbyteczny. Definitywnie wolałem jak napój magiczny był złocisty bądź różowy, a nie biały jak teraz…

Choć darzę tę historię sympatią (jak wspomniałem, wolę ten epizod od np. „Wielkiego rowu”), tak niestety muszę ze smutkiem westchnąć i przyznać, że jest to jeden z najsłabszych Asteriksów. Panuje tu ubogość autentycznie humorystycznych scen, a odmłodzony Obeliks to kompletnie inna postać, przez co zwyczajnie brakuje go w tej historii. Z drugiej strony fabuła zaskakuje i trzyma w niepewności. Mam silne wrażenie, że ten album bardzo przypadnie do gustu najmłodszym czytelnikom, dla których cała opowieść będzie setki razy bardziej emocjonująca i pobudzająca wyobraźnię, niż dla mnie.

Warto także znaczyć, że komiks zawiera dedykację Uderzo dla jego wnuka oraz dla aktora Kirka Douglasa, który pojawia się w komiksie w parodii swojej najsłynniejszej roli.

Maciek Kur

„Asteriks” tom 30 : „Galera Obeliksa”
Tytuł oryginału: „La Galere d’Obelix”
Scenariusz: Albert Uderzo
Rysunki: Albert Uderzo
Wydawca: Egmont
Data wydania: marzec 2012
Wydawca oryginału: Les Editions Albert René
Rok wydania oryginału: 1996
Liczba stron: 48
Format: A4
Tłumaczenie: Jolanta Sztuczyńska
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Wydanie: IV
Cena: 19,99 zł