MGLISTY BILLY – DAR CIENOWIDZENIA

JASNO TO WIDZĘ…


„I see dead people” – mówi mały Cole z „Szóstego zmysłu”. Wielkie mi coś. Widok chodzących umarlaków to pikuś przy wizualnych odjazdach, jakie doświadcza Billy. Francuski scenarzysta i rysownik Guillaume Bianco w albumie „Mglisty Billy – Dar Ciemnowidzenia” nie patyczkuje się z dziecięcą delikatnością, mając gdzieś, że przygody tytułowego bohatera to makabra w pełni tego słowa znaczeniu. Można więc polecić ten komiks również młodszym? Jasne, że można, muszą w końcu zrozumieć kilka spraw o życiu.

Wbrew pozorom to jest album dla dzieci, które wchodzą w etap zadawania sobie ważnych pytań dotyczących ludzkiej egzystencji. Komiks wita nas smrodem zgnilizny – główny bohater, posiadający dar widzenia dziwnych i przerażających rzeczy, stoi nad ciałem kota, pragnąc jego rezurekcji. Towarzyszą mu różne przemyślenia, które ciągną się przez 140 plansz i okraszone są zabawnymi wierszami (ich tematyki nie powstydziłby się sam Baudelaire), listem do św. Mikołaja, a także stronicami ze specyficznej gazety codziennej, której typografia przypomina prasę z XIX wieku. Konwencja komiksu jest więc nietypowa, lecz nic nie rozchodzi się w szwach i przeskakiwanie pomiędzy komiksem, listem a wierszem to bezbolesny proces. Z ciekawością czeka się na kolejny z epizodów, które składają się na album. Tytułowy bohater to dziwaczny, lecz wrażliwy siedmiolatek wolący deszcz od słońca i noc od dnia, lubiący dokuczać swojej młodszej siostrze i topić mrówki w czekoladowej ślinie. Dar ciemnowidzenia pozwala mu widzieć zjawy, stwory, ale chłopak wydaje się podchodzić do tego z dystansem. Nie dowiadujemy się, czy to manifestacje dziecięcego umysłu, czy może prawdziwe wizje, ale to w sumie nieważne. Czarny humor, który wręcz wylewa się ze stronic, przypomina prace Tima Burtona – to słuszny trop, choć należy pamiętać, że Burton to również „przerabiacz” tradycji literatury gotyckiej oraz klimatu pierwszych filmów fabularnych (np. „Dziwolągów” Browninga). „Dar Ciemnowidzenia” jest inspirowany Burtonem, ale tylko graficznie, bowiem wydaje się, że autorowi najbardziej przyświecało stworzenie opowieści dla dzieci, będącej finezyjnym i inteligentnym wprowadzeniem w zagadnienie oswajania się ze śmiercią. Po drugiej stronie bieguna czeka Billy’ego inna sprawa do zgłębienia – równie tajemnicza co śmierć… miłość. W pewnym momencie żarty przestają być ważne, wspomniane zagadnienia zaskakują dojrzałością i błyskotliwością, a rysunkowa oraz dziecinna otoczka ukrywa bolesną prawdę – dzieci w końcu zaczynają rozumieć, że śmierć to realna perspektywa.

Atmosfera. To jest właśnie siła tego albumu, który można porównać do „Pinokia” Winshlussa, choć Bianco bardziej kryje się z dusznością i dosłownością prezentowanego czarnego humoru. Kolejnym plusem jest jakość wydania – oczywiście narzekać można na wysoką cenę (99,90 zł!), ale nie da się ukryć, że format, odblaskowe elementy okładki, gruby papier i dodatek w postaci planszy Ouija (to na niej można przywoływać duchy) zachęcają do kupna jak mało który tytuł wydany u nas w zeszłym roku. Może jeszcze za wcześnie na takie sądy, ale moim zdaniem jest to komiks innowacyjny, w którym typowo komiksowych form narracji jest mało, nadrabiający treścią, godny poznania i, a co mi tam, okrzyknięcia najlepszym tytułem wydanym u nas w 2011 roku. Mankamentów brak i, w przeciwieństwie do percepcji Billy’ego, jasno widzę przyszłość francuskiego artysty, który tak finezyjnie bawi się turpistycznymi motywami.

Jakub Koisz

„Mglisty Billy – Dar Ciemnowidzenia ”
Tytuł oryginału: „Billy Brouillard. Le Don de Trouble Vue”
Scenariusz: Guillaume Bianco
Rysunki: Guillaume Bianco
Tłumaczenie: Wojciech Prażuch
Wydawca: Post
Data wydania: lipiec 2011
Data wydania oryginału: 2010
Objętość: 144 strony
Format: 220×290 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie/internet
Cena: 99,99 zł