ZABÓJCA #3 – DŁUG


Z jakiegoś (perwersyjnego zapewne) powodu historie o płatnych zabójcach należą do tych najbardziej dla mnie intrygujących. Może nie jest to tylko moja przypadłość. Może wynika to z faktu, że ludzi od zawsze pociąga zło i moralnie dwuznaczni bohaterowie. Zarówno kino, jak i komiks, coraz częściej prezentują antybohaterów, odchodząc od krystalicznie czystych postaci z przede wszystkim altruistycznymi intencjami. Niezależnie od tego, dlaczego chcemy historii o zimnych, wyrachowanych mordercach na zlecenie jedno jest pewne: na pewno chcemy. W końcu publikowany od ponad dekady „Zabójca” jest jedną z głośniejszych serii europejskich ostatnich lat (przy okazji był nominowany m.in. do Nagrody Eisnera).

Sięgając po opowieść o cynglu do wynajęcia oczekujemy, że będzie to ktoś, kogo będziemy mogli podziwiać pod względem umiejętności. Perfekcyjnie obyty z bronią asasyn z klasą i nieprzeciętnym intelektem, zmuszony walczyć z ludźmi gorszymi od siebie. Gorszymi, bo tak najłatwiej sprawić, by widz czy czytelnik dopingował głównego antybohatera. Zwykle przyszło nam oglądać zabójców albo walczących z prawdziwymi czarnymi charakterami (vide „Leon Zawodowiec”), albo na tyle charyzmatycznych i wyszkolonych, by intrygowali (vide „Zakładnik”). Tutaj tego nie ma. Niestety.

Bezimienny bohater „Zabójcy” to po prostu nudziarz. Jest pustą powłoką służącą autorowi do serwowania wynurzeń o moralności. W żaden sposób nie przyciąga uwagi – ani umiejętnościami, ani charakterem. Jak się okazuje, jego największym atutem jest to, że potrafi pociągnąć za spust, nic więcej. Autorzy nie pokazują nam ani szczególnie wymyślnego czy subtelnego sposobu na zabójstwo, ani sceny akcji prezentującej szeroki wachlarz umiejętności cyngla, ani momentu, w którym moglibyśmy zobaczyć, dlaczego to właśnie jego przygody śledzimy. Może taki był cel – pokazać, że prawdziwy płatny zabójca to przeciętniak bez charakteru. Wnioskując jednak po wywiadach z prawdziwymi hitmanami, które miałem okazje oglądać (np. Richard Kuklinski, zabójca mafii Gambino), ich życie obfituje w ciekawe życiorysy – nie łatwe, nie miłe, ale nadające się do zaadaptowania na potrzeby poruszającego komiksu.

Zamiast stworzyć solidny obraz głównego antybohatera (choć ciężko znaleźć u Zabójcy jakieś pozytywne cechy) scenarzysta, ukrywający się pod pseudonimem Matz, woli nas częstować jego banalnymi introspekcjami. Mężczyzna wciąż i wciąż dzieli się z nami swoimi refleksjami – mówi, jaki to jest samotny, jaki to wcale nie jest taki najgorszy, bo cały świat jest po prostu szary i bury. Biorąc pod uwagę prawdziwe przypadki tej klasy egzekutorów trudno jest uwierzyć w te wszystkie przemyślenia. Richard Kuklinski wielokrotnie powtarzał – zapytany – że po prostu nic nie czuł, a słuchając o scenach, jakie przywoływał w swoich historiach, można bez problemu w to uwierzyć. To socjopata, czy nawet psychopata. Nie zastanawia się nad moralnością swoich czynów – po prostu robi i dostaje pieniądze. Gdyby się zastanawiał, to nie wybrałby sobie takiego zawodu. Mieliśmy już wielu morderców z głębią – także oczytanych, obeznanych w świecie i kulturze, więc ostatnie, czego potrzebujemy, to taki zarysowany grubą kreską „łopatologicznymi” rozważaniami. Zamiast postawić go w sytuacji, gdzie jego słowa można by ubrać w obrazy, twórcy idą na łatwiznę mówiąc wszystko wprost.

Z kolei fabularnie komiks nie oferuje wiele. Fabuła skacze od sceny do sceny bez większego zaangażowania. Jakby chciała jak najszybciej dojść do ostatniej strony, a nie przekazać nam coś, co ma do powiedzenia. Puenty właściwie nie ma, tak jak emocji. Brakuje napięcia i budowania atmosfery. Całość sprawia wrażenie obrazkowego streszczenia większej historii, której ktoś nie chce nam opowiedzieć w całości. Przede wszystkim zbyt duży środek ciężkości położony jest na opowiadanie tekstem, zamiast narrację obrazem i tekstem. A szkoda, bo rysunkowo „Zabójca” przedstawia się poprawnie, choć nie ma tu zbyt wielu kadrów przykuwających uwagę.

Od „Zabójcy” nie ma co oczekiwać fajerwerków – ani w warstwie scenariuszowej, ani graficznej. To poprawny komiks, który nie wiedzieć czemu stał się głośnym tytułem. Daleko mu do szczytowych osiągnięć graficznego kryminału, ale nie jest to produkt zły.

Jesteśmy po prostu skazani na karmienie się intelektualnymi ochłapami zamiast dostać naprawdę porządnie opowiedzianą historię.

6/10

Janek Steifer

Zabójca #3 – Dług
Scenariusz: Matz
Rysunek: Luc Jacamon
Przekład: Katarzyna Sajdakowska
Wydawnictwo: Taurus Media
Rok wydania polskiego: 2012
Liczba stron: 54
Oprawa: miękka
Druk: kolor
Cena: 37 zł