Z Robertem Downeyem Jr. jako Tonym Starkiem jest jeden problem – niezależnie od tego, jak wielu doskonałych aktorów grałoby równocześnie z nim, przyćmiewa ich wszystkich. Tak było właściwie od zawsze, jednak kiedy RDJ rozpoczął życie jako jeden z najsłynniejszych marvelowskich herosów, przygaszanie przez niego innych gwiazd sięgnęło absolutu. Nie inaczej jest w trzeciej odsłonie przygód Człowieka Żelazko, w której – dzięki Bogu – więcej jest nareszcie gry aktorskiej niż green screena.

Cóż takiego dzieje się ze Starkiem, że popada w obłęd? Cierpi na chroniczną bezsenność, depresję, stany lękowe, jest całkowicie oderwany od otaczającego go świata, w tym od Pepper Potts. Jest rozbity. Ale w inny sposób niż Nolanowski Batman – Stark nie ucieka, nie zamyka się w czterech ścianach, żeby zdziadzieć w odosobnieniu, z dala od przerastających go problemów, Stark wciąż działa, próbuje się zająć tym, co umie najlepiej, czyli konstruowaniem. Efektami jego majsterkowania są coraz to nowe zbroje, stojące w podziemiach słynnego, high-endowego domu w Malibu. Ale jest jedna, do której Tony czuje szczególną sympatię, którą dopieszcza do perfekcji. Mark VIII. Model 42.

To dosyć istotne, bo ta zabawka odgrywa w „Iron Manie 3” rolę szczególną, można by rzec, pierwszoplanową. Chociaż Stark wciąż nad nią pracuje, nie może jej udoskonalić, nie jest w stanie uruchomić jej w stu procentach. Podobnie jak nie jest w stanie naprawić swojego życia. Model 42 jest symbolicznym odzwierciedleniem głównego bohatera, jego zmechanizowanym alter ego, pustą skorupą, którą trzeba wypełnić życiem – tak jak życiem należy wypełnić egzystencję Starka. Obserwujemy ciekawą przemianę herosa, który po wydarzeniach z Nowego Jorku („The Avengers”) nie może pozbierać się i w pełni przejąć władzy nad swoim losem. Potrzebuje oczyszczenia, swoistego katharsis, które nadchodzi bardzo niespodziewanie…

Pomimo upadku Starka, nie otrzymujemy od Shane’a Blacka filmu ciężkiego, topornego i przytłaczającego, wręcz przeciwnie – reżyser słynnego „Kiss Kiss Bang Bang” serwuje nam kino rozrywkowe w pełnym tego słowa znaczeniu, kino naszpikowane bezbłędnymi, absolutnie fantastycznymi dialogami, wśród których prym wiodą lubiane przez wszystkich one-linery, kino nakręcone z pomysłem, dużą dawką humoru, które często puszcza oko do widza (średnio co kwadrans). Należy pamiętać, że to dopiero druga produkcja Blacka, przy której stanął za kamerą. Znamy go przede wszystkim jako scenarzystę fantastycznych „Zabójczych broni” z Melem Gibsonem i Dannym Gloverem, „Ostatniego skauta” z Brucem Willisem, a także przebojów takich jak „Bohater ostatniej akcji” i „Długi pocałunek na dobranoc”. Nie oszukujmy się, facet ma rozrywkowe kino akcji w małym palcu. Spędził na planach filmowych tyle czasu, że nie mógł nie poradzić sobie z obrazem komiksowym.

No właśnie, gdzie w tym wszystkim komiks? Jest Mandaryn (absolutnie wspaniały, genialny, cudowny, olśniewający Sir Ben Kingsley!), jest Killian (well played, Guy Pearce), jest Pepper Potts pokazująca bardzo, bardzo ostre pazury (olśniewająca Gwyneth Paltrow), jest War Machine AKA Iron Patriot (a Don Cheadle wreszcie zaczął korzystać z narządów ruchu i mięśni twarzy). Zatem która historia posłużyła za bazę pod trzecią odsłonę przygód Człowieka Żelazko? Cóż, oczywiście to… Nie! Żadnych spoilerów, Jarvis.

Jeśli chodzi o aktorstwo, to chyba nie trzeba się szczególnie rozwodzić nad tą sferą. Robert Downey Jr. przyćmiewa wszystkich, jak to ma w zwyczaju, chociaż na pierwszy plan wysuwa się również Ben Kingsley, którego kreacja zasługuje na stojącą owację, dopóki nie odpadną nam dłonie. Guy Pearce udowadnia, że potrafi odnaleźć się w każdej roli, nawet udając Vala Kilmera ze „Świętego”. Gwyneth Paltrow natomiast nie dość, że podtrzymuje – słuszną skądinąd – reputację świetnej aktorki, to wygląda fan-ta-sty-cznie! Zarówno Rebecca Hall, jak i Stephanie Szostak, którym nie sposób odmówić urody, bledną przy blondwłosej ukochanej Starka. Na uwagę zasługuje również kreacja Jona Favreau, który tradycyjnie już wcielił się w rolę Happy Hogana, ochroniarza Tony’ego i Pepper.

Wrażenia wizualne nie pozostawiają żadnych złudzeń – nad „Iron Manem 3” pracował sztab mistrzów w swoim fachu. Gromkie brawa należą się przede wszystkim montażystom, bo dokonali tutaj istnych cudów i chociaż nie doświadczymy w Człowieku Żelazko dynamiki porównywalnej do chociażby „The Avengers”, to scena finałowej „walki w bazie wroga” (czuć klimat kina, którym zajmował się Shane Black) robi kolosalne, wgniatające w fotel wrażenie. Ale nie tylko montaż zachwyca – zdjęcia są momentami niesamowite, kadry zbudowane z dbałością o najmniejsze szczegóły; pokłony w pas specjalistom od efektów specjalnych, które wyglądają całkowicie naturalnie. Stronie technicznej produkcji nie można nic zarzucić.

Jeśli miałbym umieszczać „Iron Mana 3” gdzieś w szufladach gatunkowych, chyba zdecydowałbym się na komedię sensacyjną/SF. Dawno się tak nie ubawiłem, serio. Shane Black przerobił historię w taki sposób, że otrzymaliśmy coś w rodzaju skrzyżowania Człowieka Żelazko z „Zabójczą bronią”, a wyszło to serii na dobre. Jonowi Favreau należy się miejsce w sercach fanów za to, jak przeniósł Iron Mana na srebrny ekran w dwóch poprzednich częściach, ale to Shane Black zapisze się złotymi zgłoskami jako ten, który zamknął trylogię Starka w najlepszy z możliwych, perfekcyjny sposób. Trzecia odsłona przygód naszego stalowego herosa jest bez wątpienia najlepszą ze wszystkich, a pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że jest to najlepszy film ze stajni Marvela, jaki się dotąd pojawił. W tym roku na pewno nie ma konkurencji – ani „Man of Steel”, ani „Wolverine” nie są w stanie mu zagrozić w żaden sposób. Po pierwsze, nie będą miały tej niesamowitej atmosfery, która sprawia, że czas mija nam niczym strzał z bicza. Po drugie… F*ck you, I’m Tony Stark!

Michał Jadczak

Iron Man 3
Reżyseria: Shane Black
Scenariusz: Shane Black, Drew Pearce
Muzyka: Brian Tyler
Zdjęcia: John Toll
Montaż: Peter S. Elliot, Jeffrey Ford
Obsada: Robert Downey Jr., Gwyneth Paltrow, Guy Pearce, Rebecca Hall, Ben Kingsley, Paul Bettany, Don Cheadle, Jon Favreau, Ty Sympkins
Premiera (świat): 18 kwietnia 2013
Premiera (Polska): 9 maja 2013
Produkcja: Marvel Studios, Paramount Pictures, Fairview Entertainment / Chiny, USA
Dystrybucja: Disney
Czas trwania: 130 min.