TETRASTYCH
Trzeba przyznać, że Wydawnictwo Komiksowe rozpoczyna swoją działalność w imponującym stylu; można wręcz odnieść wrażenie, że Wojciech Szot chce z miejsca awansować do ścisłej krajowej czołówki wydawców. Cieszy w tym kontekście fakt, iż wydawnictwo nie tylko zabiera się za ambitne pozycje obcojęzyczne, ale też zdecydowanie stawia na polskich twórców. Przygodę z polskim współczesnym komiksem wydawnictwo zaczyna zresztą również z grubej rury, czyli od albumu jednego z najważniejszych polskich autorów – Mateusza Skutnika.
Dotychczasowe dokonania trójmiejskiego twórcy można podzielić na cztery kategorie. Pierwsze trzy to albumy zrealizowane w ramach znakomitych cykli („Morfołaki”, „Rewolucje”, „Blaki”), zaś czwarta kategoria to jednorazowe, mniejsze projekty. Ich poziom jest różny, a zazwyczaj – taki sobie. „Tetrastych” to oczywiście przedstawiciel tej ostatniej kategorii, a pod względem jakości jest właśnie taki sobie.
Skutnik nie po raz pierwszy, nadając tytuł swojemu albumowi, odwołuje się do teorii literatury. Tetrastych to bowiem najprostszy i jednocześnie najpopularniejszy typ strofy, składający się z czterech wersów połączonych rymami, najczęściej parzystymi. Album Mateusza jest jak rozumiem zabawą komiksową formą, mającą na celu stworzenie czegoś w rodzaju komiksowego odpowiednika czterowierszu. W praktyce album składa się z 52 jednoplanszowych historyjek, zaś każda z nich zawiera się w czterech identycznej wielkości kadrach. Punkt wyjścia mamy więc bardzo obiecujący, w końcu Skutnik wydaje się stworzony do tego typu zadań. Apetyt zaostrza dodatkowo świetny internetowy trailer. Niestety, podobnie jak w przypadku wielu głośnych filmów, to, co świetnie prezentuje się w krótkim trailerze, okazuje się znacznie słabsze w pełnej wersji. Krótko mówiąc, ostateczny efekt pozostawia duży niedosyt.
Zasadniczym problemem jest chyba fakt, iż zdecydowana większość opowiastek, chociaż w zamierzeniu miała być humorystyczna, zabawna za bardzo nie jest. I jest to dziwne, bo przecież Skutnik wiele razy udowadniał, że potrafi błysnąć świetnym, niekonwencjonalnym humorem (jak choćby w „Rewolucjach”). Tymczasem tutaj jest zupełnie nijako i paradoksalnie najlepiej wypadają te historyjki, w których autor odchodzi od humorystycznej konwencji. Mam tu na myśli np. „Fantazję”, przypominającą „rewolucyjne” klimaty „Lunetę”, „Grę cieni”, a przede wszystkim „Trzy kwadraty”. Pozostałe plansze sprawiają wrażenie tworzonych bez artystycznej autocenzury, jakby Skutnik po postu rysował, co mu przyszło do głowy, czytelnikom zostawiając ocenę, czy efekt jest fajny, czy nie. Gdyby dokonać takiej rzetelnej selekcji i wyrzucić z albumu połowę plansz, ocena byłaby co najmniej o jeden poziom wyższa.
Jeśli istnieje jednak powód, żeby sięgnąć po „Tetrastych”, to z pewnością są to rysunki, w których Skutnik bezwzględnie udowadnia swoją klasę. Mozaikowy charakter albumu daje możliwość zaprezentowania całej gamy technik i konwencji, zaś autor świetnie tę możliwość wykorzystuje. Mamy więc i uproszczoną kreskę z płasko położnymi kolorami, i ekspresyjne malowanie farbami. Od pełnej groteski do – rzadko spotykanego u tego autora – rysowania niemal realistycznego. Choć efekt nie w każdym przypadku jest w pełni zadowalający, to Skutnik tym albumem z powodzeniem udowadnia wszelkim niedowiarkom (są jeszcze tacy?), że jego charakterystyczny „zdeformowany” styl graficzny jest kwestią artystycznego wyboru, a nie braku umiejętności narysowania „pleców konia”. Ciekawy efekt wizualny jest zresztą podkreślony jeszcze przez interesującą fakturę poszczególnych kadrów, jakby Skutnik rysował plansze na kartonie albo płycie. Efekt ten świetnie współgra zwłaszcza z rysunkami w tych komiksach, w których pojawiają się duże plamy pastelowych farb, jak np. w „Głębi” czy „Niebie”.
Warto więc wydać (niemałe) pieniądze na „Tetrastych” czy nie warto? Paradoksalnie, nieco wbrew wyrażonym powyżej zastrzeżeniom, chyba jednak warto, bo z komiksami Mateusza Skutnika jest trochę jak z filmami Woody Allena: nawet mniej udane i tak wypada znać.
Dziękujemy Wydawnictwu Komiksowemu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Michał Siromski
Tetrastych
Scenariusz: Mateusz Skutnik
Rysunki: Mateusz Skutnik
Kolory: Mateusz Skutnik
Liternictwo: Mateusz Skutnik
Wydawca: Wydawnictwo Komiksowe
Data wydania: 2013
Liczba stron: 56
Format: 295×210 mm
Oprawa: twarda
Papier: offsetowy
Druk: kolor
Dystrybucja: księgarnie/internet etc.
Cena: 49 zł