„BROODHOLLOW” – NIEWIDZIALNE MIASTECZKO
Wadsworth Zane, młody domokrążca handlujący encyklopediami, doświadcza czegoś, co było marzeniem wielu ludzi żyjących w Stanach Zjednoczonych w czasie wielkiej depresji – jego nieznany krewny zmarł i przekazał mu, jako jedynemu żyjącemu członkowi rodziny, cały swój majątek. Wiadomość o tym przychodzi jednak z opóźnieniem i Zane musi jak najszybciej wybrać się do miasteczka, w którym jego wuj spędził całe życie – Broodhollow. Podróż ta teoretycznie nie powinna być wielkim wyzwaniem i zapewne nie byłaby nim dla nikogo poza naszym bohaterem. Jest on jednak trapiony nieustannymi lękami, koszmarami i halucynacjami, przed którymi stara się chronić, przestrzegając całego szeregu drobnych rytuałów odnoszących się do Wzoru, który według Zane’a kieruje całym ludzkim życiem.
„Broodhollow” to najnowszy komiks Krisa Strauba, zagorzałym czytelnikom komiksów internetowych znanego z takich pasków komiksowych jak „Starslip” czy „Checkerboard Nightmare”. Jednocześnie jest to jego pierwsze w tym medium podejście do horroru – gatunku, z którym skądinąd jest dobrze obeznany jako administrator i jeden z autorów Ichor Falls, strony poświęconej pisanym przez internautów opowieściom grozy.
Miasteczko Broodhollow na pierwszy rzut oka wydaje się być prowincjonalnym rajem – jego mieszkańcy to pracowici i życzliwi ludzie, którzy po kilku dniach – ba! nawet godzinach – traktują przybysza jak dobrego przyjaciela, swoje specyficzne tradycje uznają niemal za świętość i raz po raz zbierają się wieczorami, by wspólnie obchodzić wyjątkowe dla lokalnej społeczności święta. Najgorsze, co może tam człowieka spotkać, to sprzeczka z apodyktycznym biznesmenem – bo nawet grupy barczystych, wąsatych robotników gromadzą się w ciemnych zaułkach w celach bynajmniej nierabunkowych.
Jednak Zane’owi nie zajmuje zbyt wiele czasu zorientowanie się, że miasteczko ma też swoją drugą stronę. Więcej w nim historii o duchach i rzeczy niewyjaśnionych, których nikt wyjaśniać nie chce, niż można by się spodziewać. I zdecydowanie za dużo w nim nietoperzy. Nie wspominając już o tym, że w pokoju zmarłego wuja trudno nie zauważyć plam krwi… Tymczasem halucynacje Zane’a stają się nie tylko częstsze, ale i bardziej konkretne – a atmosfera Broodhollow sprawia, że nie jest to najlepszy moment, by zacząć powątpiewać, czy są one tylko wytworem jego spaczonej psychiki.
Autorzy komiksów, w których miasta grają rolę nie tła, ale bohaterów, przyzwyczaili nas do bogatych panoram i szczegółowych teł obrazujących poszczególne zakątki. W „Broodhollow” zaznacza się zupełnie inne podejście – przez większość czasu miasteczko jest reprezentowane jedynie przez schematyczną linię dachów w tle. Jeżeli chodzi o konkretne budynki, udaje nam się zobaczyć zaledwie kilka – przy czym w większości wypadków dane jest nam je oglądać raczej od wewnątrz niż w perspektywie miasta. Najlepiej poznajemy jedno z centralnych miejsc akcji – sklep z antykami, który odziedziczył Zane.
Trudno więc powiedzieć, że Broodhollow istnieje w tym komiksie jako miejsce – wydaje się być raczej konglomeratem swoich specyficznych mieszkańców, ich tradycji, krążących po nim historii o duchach oraz dziwnych zdarzeń, o których wszyscy zdają się szybko zapominać. Ta „niewidoczność” Broodhollow zdaje się współgrać z tym, jak postrzega je główny bohater: podczas gdy Zane usiłuje dojść do tego, czy mieszkańcy Broodhollow faktycznie są szczęśliwą i przyjacielską społecznością, czy też pod pozorną radością życia ukrywają mroczne tajemnice, miasto w znacznym stopniu pozostaje przed nami ukryte. Nie jesteśmy więc w stanie rozsądzić tej kwestii samodzielnie – jedyny przekaz, na którym możemy się oprzeć, to właśnie doświadczenia głównego bohatera. Niewidoczność Broodhollow nie oznacza jednak, że nie ma ono wpływu na wydarzenia – wręcz przeciwnie: miasto, postrzegane nie tyle jako miejsce, co jako społeczność oraz zespół pewnych tradycji i wartości, wydaje się być dla wszystkich postaci ważnym punktem odniesienia. Nawet Zane, który podchodzi do miejscowych zwyczajów z dużą dozą nieufności, zwraca na nie baczną uwagę, by przez przypadek nie dać się miejscowym „wciągnąć” w ich rytm życia i dać się przekonać do pozostania na stałe.
Jeżeli chodzi o warstwę graficzną, „Broodhollow” niewiele odbiega od wcześniejszego projektu Strauba – projekty postaci są w znacznym stopniu uproszczone, lecz traktowane bardzo ekspresyjne, tła – pozbawione detali, wszystko to zaś oddane za pomocą wyrazistych konturów i szerokich, płaskich plam barwnych. Zarówno stylem, jak i formatem komiks przypomina gazetowe paski komiksowe – co wydaje się o tyle istotne, że ważną, acz jeszcze nie do końca określoną, rolę w fabule gra właśnie strip publikowany w lokalnym dzienniku, z którego motywy zaczynają się pojawiać w snach Zane’a. Momentami ta stylistyka jest jednak przełamywana. W scenach, w których mamy do czynienia z halucynacjami Zane’a lub zjawiskami nadprzyrodzonymi, niektóre elementy są pozbawione konturu i opracowane przestrzennie, z dużo większą dbałością o szczegóły, w świetlistych, silnie kontrastujących ze sobą barwach, wyraźnie odcinających się od stonowanej kolorystyki używanej przez autora w realistycznych scenach.
Podobna dwoistość pojawia się w warstwie fabularnej: o ile „Broodhollow” jest niewątpliwie horrorem, o tyle pełne jest scen i postaci komicznych. Już sam Zane ze swoimi przesądami może służyć za przykład komizmu postaci, a Broodhollow pełne jest osób o dziwacznych nawykach. O ile jednak elementy komediowe i mające budzić grozę rozpatrywane osobno bronią się bardzo dobrze, można mieć pewne wątpliwości co do tego, czy połączenie tych dwóch stylistyk jest w pełni płynne: czasami komediowe wstawki rujnują napięcie scen grozy, w innych wypadkach są jedynie wypełniaczem pomiędzy poszczególnymi elementami fabuły.
Niektórych do śledzenia „Broodhollow” może zniechęcić styl rysowania Strauba, który może wydać się zbyt kreskówkowy w stosunku do podjętego tematu. Myślę jednak, że warto dać szansę tej opowieści. Jest to dobry moment, by rozpocząć czytanie, jako że fabuła jest jeszcze w początkowej fazie. Zapowiada się przy tym wielce obiecująco – a mówię to jako czytelniczka nieprzejawiająca szczególnego zamiłowania do opowieści grozy – gdyż co kilka scen wprowadzane są nowe, zaskakujące elementy, będące zapewne częściami większej układanki, której zasad nie sposób na razie odgadnąć, a do odkrycia której czytelnik dąży równolegle z postaciami.
Ksenia Frąszczak
Adres URL: http://broodhollow.chainsawsuit.com/
Scenariusz: Kris Straub
Rysunki: Kris Straub
Aktualizacje: nieregularne (zazwyczaj kilka razy w ciągu tygodnia)
Początek publikacji: 2012