Orbital T4: Spustoszenia
Album Spustoszenia jest bezpośrednią kontynuacją wydarzeń opisanych w tomie Nomadowie. Misja agentów Mezoke i Caleba trwa i nabiera tempa. Akcja opowieści przenosi się tym razem do portu w Kuala Lumpur, gdzie miała się odbyć uroczystość pojednania pomiędzy ludźmi i Sandżarrami. Wybuchają tam jednak gwałtowne starcia między miejscowymi rybakami a siłami bezpieczeństwa – co, jak się wkrótce okazuje, stanowi tylko preludium do naprawdę wielkich kłopotów. Podobnie jak miało to miejsce w odniesieniu do pierwszej misji dzielnych agentów, zamkniętej w ramach dwóch tomów serii (Blizny i Pęknięcia), tak i misja druga, rozpoczęta w tomie Nomadowie, będzie miała swój (dosyć zaskakujący zresztą) koniec w aktualnej, czwartej odsłonie perypetii duetu Mezoke–Caleb.
Zanim to jednak nastąpi, nieustraszeni agenci muszą znaleźć odpowiedź na najważniejsze pytanie, niepokojąco długo pozostające zagadką: kto lub co odpowiada za śmierć tak wielu różnych istot w tak krótkim czasie? Czy na pewno są to Rapahunowie, na których padły już wcześniej podejrzenia, czy też jest to coś zupełnie innego, nieznanego, jakaś obca, złowroga siła? W każdym razie przez tajemniczą aktywność zamiast spodziewanego spokojnego podpisania traktatu pokojowego wokoło naszych agentów pojawia się coraz więcej trupów… Jak się okazuje, największą motywację do rozwikłania całej tej tajemniczej sprawy ma agent Caleb, co wyjaśnione jest w licznych retrospekcjach zawartych w albumie. Jednakże za dążenie do celu za wszelką cenę przyjdzie mu zapłacić istotnie wysoką cenę…
Jeśli chodzi o warstwę merytoryczną, to opowieść o agentach Mezoke i Calebie stanowi w mojej opinii coś pomiędzy historiami z udziałem czasoprzestrzennego agenta, Valeriana, i jego rudowłosej współpracowniczki, Laureliny, a przygodami Navis, bohaterki cyklu Armada. Tym samym seria ta dosyć płynnie wpisuje się w tradycję francuskiego komiksu, bazującego na niezwykle nośnej, jak się okazuje, konwencji space opery, czyli kosmicznej bajki, która dworuje sobie na przykład z praw fizyki. Nie jest to jednak posądzenie o plagiat czy sztampę – raczej, w mojej ocenie, to porównanie Orbitala do starszych, utytułowanych serii powinno budzić jak najbardziej pozytywne skojarzenia. Jeśli natomiast chodzi o warstwę wizualną, to nie uległa ona zmianom od poprzednich tomów i Serge Pelle nadal pokazuje, że jest dobrej próby artystą komiksowym, ubierając scenariusz Sylvaina Runberga w bardzo charakterystyczną, łatwo rozpoznawalną i cieszącą oko szatę graficzną. Komiks czyta się szybko i dosyć przyjemnie, jest to po prostu miła lektura przygodowa, której akcję osadzono w realiach pseudo-SF.
Dziękujemy wydawnictwu Taurus Media za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Tomek „aegirr” Brzozowski
Orbital T4: Spustoszenia
Tytuł oryginalny: Orbital: Ravages
Wydawca oryginalny: Dupuis
Rok wydania oryginału: 2010
Liczba stron: 56
Format: 215×290 mm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolor
ISBN-13: 978-83-64360-06-0
Wydanie: I
Data wydania: listopad 2013