„Władza” – gdy chaos spowija Ziemię, budzą się demony. Fabularne

Wyobraźcie sobie świat zupełnie zniszczony przez kataklizmy, taki, w którym zwierzęta wyewoluowały i utworzyły społeczeństwa, kasty, arystokrację i niewolników. Świat, w którym każdy dzień jest walką o przetrwanie i liczeniem na to, że bogowie, kimkolwiek są, nie zgotują kolejnego kataklizmu. Rzeczywistość, gdzie chaos jest wszędzie, niestety też w samym pomyśle na tę historię.

Zacznę od największego plusa.Władza” jest komiksem cudownie narysowanym, a może nawet namalowanym. Olivier Boiscommun na pewno nie szczędził pracy nad swoim dziełem, każdy kadr jest dopieszczony, pieczołowicie dopracowany, a bajkowo malarska konwencja bardzo pasuje do pokazania świata, w którym matka natura znowu przejęła pełną kontrolę. Cudnie się to ogląda, parę razy miałem wrażenie bycia w centrum wydarzeń, aż chciałem kupić plansze oryginalne. Wszystkie tła są na swoim miejscu, absolutnie nie miała tu miejsca piętnowana przeze mnie często sytuacja lekceważenia drugiego kadru. Główne postaci są pokazywane z wielu perspektyw i za każdym razem pozostają sobą. Za samą warstwę rysunkową daję ocenę 9/10.

Niestety, ze scenariuszem jest już dużo gorzej. Postacie, do których się przywiązujemy (niekoniecznie miłe, ale przynajmniej wyraziste), w pewnym momencie znikają, główni bohaterowie są tak milczący, że aż nudnawi, nic nie jest wyjaśnione. Dlaczego tak się stało? Dlaczego niektóre zwierzęta mają intelekt, a inne nie? O co w ogóle chodzi w tej historii, która jak dla mnie już się skończyła? Jeżeli to ma być komiks drogi, to jest ona wiecznie bez celu. Jeżeli o przyjaźni, to też tego nie czuć, bo przyjaciele tworzą grupę tylko podczas walki, poza nią zachowują się, jakby widzieli się pierwszy raz na oczy. No właśnie, bohaterowie. Nie chodzi nawet o to, że nic nie wiemy o ich przeszłości. Są nijacy. Jak wydmuszki. Poza tym fabuła kieruje czytelnika w jednym kierunku, tylko po to, żeby w połowie go zupełnie zmienić… to mi się bardzo nie podobało.

Być może jest tym chaosie jakiś plan, który nagle zobaczę w tomie 3, bo tyle całość ma liczyć, i krzyknę „Eureka!”. Na razie tego pomysłu nie widać. Bardzo lubię dotychczas wydaną u nas twórczość pana Sylvaina Runberga, „Konungowie”, „Orbital” czy „Podboje” są dobrymi, rozrywkowymi komiksami, które nigdy nie obraziły inteligencji czytelnika, a w każdym razie nie za bardzo, bo mówimy o fantasy. Dlatego najnowsze dziecko tego scenarzysty, wydana w Polsce przez Egmont „Władza”, to dla mnie duże rozczarowanie fabularne, bo albo autor się pogubił i zapomniał, co chce powiedzieć, albo ma plan tak rozwleczony, że czytelnikowi nie chce się czekać. Z drugiej strony rysunki kupiły mnie totalnie, więc nie mogę powiedzieć, że nie warto. Ale nie spodziewajcie się za dużo.

Michał Ostrowski

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Wydawnictwo: Egmont
2/2018
Tytuł oryginalny: Le règne: La Saison des démons
Wydawca oryginalny: Le Lombard
Rok wydania oryginału: 2017
Liczba stron: 56
Format: 215×285 mm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolor
ISBN-13: 9788328126466
Wydanie: I
Cena z okładki: 34,99 zł