„Apaszem Stasiek był w krąg znały go ulice.
W spelunkach ciemnych tam gdzie podłe życie wre.
Kochanką jego była zwykła ulicznica,
Co gdzieś na rogu sprzedaje ciało swe.
Pomimo to Stach kochał swoją Hankę,
Choć nieraz bił, skatował aż do krwi.”
Nie mogłem się powstrzymać – musiałem zacząć od przywołania słów piosenki, która pojawiła się w mojej głowie natychmiast po lekturze kilku pierwszych stron komiksu. W zasadzie fragment utworu wykonywanego m.in. przez Stanisława Grzesiuka mógłby posłużyć jako streszczenie „Dziewczyny z Panamy”. W skondensowanej formie jest tu wszystko, co możemy znaleźć w komiksie. Mamy zatem i brutalnego/czułego apasza (a raczej kilku), ulicznicę oraz skomplikowaną miłość, która często wiązała się z przemocą. Paryski półświatek, doskonale sportretowany (choć pewnie trochę wyidealizowany) przez Laurenta Galandona i Zbigniewa Kasprzaka, jest równie fascynujący jak świat przedstawiony w piosenkach opowiadających o warszawskich apaszach. Gangi, piękne kobiety, miłość, seks i przemoc. Bez dwóch zdań to świetny materiał na komiks. Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że opowiada on o przygodach prawdziwych postaci.
Skojarzenie z warszawską ferajną nie jest zresztą przypadkowe, o czym świadczyć mogą chociażby decyzje dotyczące tłumaczenia komiksu. Jak dowiadujemy się z krótkiego tekstu tłumaczki i redaktora polskiego wydania, zdecydowano się na ciekawe rozwiązanie translatorskie. Mianowicie obok słów wywodzących się z paryskiej gwary przełomu XIX i XX wieku w komiksie pojawiają się słowa z gwary warszawskiej i przestępczego slangu. Maria Mosiewicz uznała, że będą one dla polskiego czytelnika bardziej zrozumiałe.
Paryż przełomu XIX i XX wieku był niebezpiecznym miejscem. Uliczni przestępcy stanowili nie tylko postrach bogatych mieszczan, byli także utrapieniem policji. Najbardziej niebezpieczni byli tzw. apasze. Ta nazwa (której zawdzięczamy zresztą swojsko brzmiące słowo apaszka) pochodziła od plemienia Indian, którzy byli w tym czasie bardzo popularni w Europie. Nie sposób nie wymienić tu np. książek Karola Maya o dzielnym wodzu Apaczów Winnetou, które biły rekordy czytelniczej popularności na przełomie XIX i XX wieku. Z jednej strony zatem, nazywając się apaszami, członkowie gangów przypisywali sobie cechy związane z honorem i specyficznym kodeksem moralnym, z drugiej strony to określenie przylgnęło do nich także z powodu ich brutalności i skłonności do przemocy.
Tytułową bohaterkę poznajemy podczas potańcówki, kiedy to spotyka pierwszego ze swych adoratorów. Amélie Hélie oraz Matelot spędzają razem jednak krótki czas, gdyż dziewczyna nie ma zamiaru zmarnować sobie życia u boku uczciwie pracującego (zatem biednego) młodzieńca. Zbyt żywe są w niej wspomnienia z dzieciństwa, które spędziła w ubogiej rodzinie. Kiedy Amélie uświadamia sobie, że podejmując uczciwą pracę w charakterze praczki, zaczyna powtarzać schemat, który wpędził do grobu jej matkę i właśnie powoli zabija ojca, odchodzi od Matelota i szuka szczęścia w innym życiu. Jak się później okaże, ich drogi jeszcze się jednak w przyszłości skrzyżują, gdyż młody chłopak jest naprawdę w niej zakochany. Nie on jeden zresztą.
W ten sposób rozpoczyna się przygoda młodej kobiety, która rozpaczliwie szuka szczęścia i nie chce, by to ślepy los decydował o jej życiu. Na ironię zakrawa fakt, że to dążenie do samostanowienia sprawia, iż Amélie zostaje prostytutką. Na wybranej przez nią drodze pojawiają się kolejno: prostytutka zwana Piękną Heleną oraz uliczni przestępcy i alfonsi: Bouchon, Manda i Leca. Manda, czyli Joseph Pleigneur, oraz François-Domique Leca to przywódcy dwóch rywalizujących ze sobą gangów apaszy (obaj żyli naprawdę). Każdy z nich darzy miłością Amélie i każdy z nich na swój sposób ją krzywdzi. Te skomplikowane relacje miłosne pokazane są w komiksie bardzo przekonująco. Obecne jest tu cały czas napięcie pomiędzy bardzo romantycznym uczuciem i instrumentalnym traktowaniem Amélie przez kolejnych kochanków. Dość powiedzieć, że miłość Mandy do Amelie objawia się np. w tym, że nie pozwala jej pracować na ulicy w charakterze prostytutki, tylko… załatwia jej miejsce w burdelu, gdzie panują znacznie lepsze warunki do pracy.
Kulminacją konfliktu jest krwawa konfrontacja pomiędzy gangami, w wyniku której jeden z adoratorów naszej bohaterki zostaje ciężko ranny. Ta uliczna bitwa, którą prasa bulwarowa natychmiast porównuje do walk toczonych na Dzikim Zachodzie, rozpoczyna medialną karierę Złotowłosej – bo tak prasa ochrzciła piękną Amélie (Casque d’Or – dosłownie „złoty kask”). Jest to także początek końca paryskiej kariery obu jej adoratorów. Przyczynia się do tego w znacznym stopniu komisarz Deslandes, postać pozostająca na drugim planie, ale wytrwale dążąca do zaprowadzenia porządku na ulicach Paryża. Co ciekawe, żeby swój cel osiągnąć, musi współpracować z przedstawicielem prasy – Seige’em. Szorstka przyjaźń policjanta i dziennikarza może być odczytywana jako metafora napięcia istniejącego pomiędzy mediami, dążącymi do budowania atmosfery strachu przed dzikimi apaszami, i policją chcącą uspokojenia sytuacji. Ich cele są sprzeczne, ale jak się okazuje, żeby je osiągnąć, obaj muszą ze sobą współpracować.
Niebagatelna rola mediów w całej historii uwydatniona jest jeszcze w jeden sposób. Kapitalnym pomysłem było mianowicie wykorzystanie okładek ilustrowanego dodatku do „Le Petit Journal” jako tytułowych stron poszczególnych rozdziałów opowieści. Krzykliwe, zajmujące całą stronę okładki wprowadzają odpowiednią atmosferę i pozwalają wczuć się w sytuację. Oczywiście daty i nagłówki są zmyślone, ale chodzi przecież o uchwycenie ducha epoki. Nagłówki i „zdjęcia” z pierwszej strony gazety stanowią zapowiedź poszczególnych rozdziałów.
Na koniec warto kilka słów poświęcić autorom. O ile Zbigniewa Kasprzaka nie trzeba polskiemu czytelnikowi przedstawiać, o tyle scenarzysta nie jest u nas znany. „Dziewczyna z Panamy” to pierwszy komiks Laurenta Galandona, jaki ukazał się na polskim rynku (miejmy nadzieję, że nie ostatni). Jak dowiadujemy się z biogramu zamieszczonego w komiksie, Galandon lubi pisać historie o ludziach wykluczonych. Tworzy opowieści o postaciach z marginesu społecznego, które choć żyją poza oficjalnym społeczeństwem, kierują się jednak określonymi normami. Nie inaczej jest w przypadku komiksu „Dziewczyna z Panamy”. Scenarzysta z wielką wrażliwością opisał zasady rządzące życiem paryskiej ferajny, przyjmując perspektywę mieszkańca tego świata. Dzięki temu przed czytelnikiem otwiera się zróżnicowana, barwna i pełna emocji rzeczywistość.
Ten wykreowany na potrzeby komiksu świat nie byłby jednak tak intrygujący, gdyby nie przepiękne rysunki Zbigniewa Kasprzaka. Graficznie album jest po prostu doskonały. Zarówno charakterystyczna kreska, jak i akwarelowe kolory, które Kas nakładał wspólnie ze swoją żoną Grażyną, sprawiają, że lektura jest prawdziwą przyjemnością. Obcowanie z żywymi kolorami nakładanymi pędzlem jest miłą odmianą od dominującego w dzisiejszym komiksie mainstreamowym komputerowego kolorowania plansz. Doskonale dobrana paleta barw i efekty możliwe do uzyskania tylko akwarelami naprawdę cieszą oko. W poszczególne plansze można wpatrywać się godzinami, wyławiając z nich kolejne smaczki. Nie pozostaje nic innego, jak zachęcić do lektury. No i oczywiście warto zadbać o odpowiedni podkład muzyczny…
„Syn ulicy, przeklęty apasz, zbój,
Który od najmłodszych lat
Postrach siał, rabował, kradł,
Aż w urocze sidła pięknej ulicznicy wpadł.
O nią stoczył ze zbirami krwawy bój,
Do spelunki swej sprowadził ją
I, ociekając krwią, cicho szeptał on…”
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Paweł Ciołkiewicz
Tytuł: „Dziewczyna z Panamy”
Tytuł oryginału: „La Fille de Paname”
Scenariusz: Laurent Galandon
Rysunki: Zbigniew Kasprzak
Kolorystyka: Graza
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Wydawca: Egmont
Data polskiego wydania: październik 2014
Wydawca oryginału: Editions du Lombard (Dagraud-Lombard S.A)
Data wydania oryginału: 2011, 2013
Objętość: 136
Format: A4
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie/internet
Cena: 89,99