W ostatnim tomie świetnej serii „W.E.S.T.” wszystkie drogi prowadzą do opuszczonego górniczego miasteczka Valeria City, a bohaterowie podążają tam, by odnaleźć swoje przeznaczenie. Niestety nie dla wszystkich kończy się to dobrze.
Megan i Seth chcą się dostać do tego okrytego złą sławą miejsca, by doprowadzić do końca dzieło zjednoczenia. Morton Chapel podąża za nimi po to, by uratować swoją córkę i wyrwać ją ze szponów demona. Sędziwy Johan Verhagen – teść Chapela i dziadek Megan – wraca do miasta, w którym rozpoczął budowę swojego imperium, po to, by odzyskać utraconą wnuczkę i po raz kolejny skorzystać z mocy demona. Pozostali członkowie W.E.S.T. podążają tropem Chapela z różnych powodów. Niektórzy chcą go zabić, inni mają zamiar mu pomóc w ratowaniu córki. Sytuacja jest zatem dość klarowna i w gruncie rzeczy została nakreślona już w poprzednim tomie. Wszyscy bohaterowie dramatu zmierzają z niemałymi kłopotami do tego samego miejsca, a czytelnik z wypiekami na twarzy pochłania kolejne plansze ukazujące ich perypetie i czeka na to, co wydarzy się w Valeria City. Napięcie rośnie, intryga się zagęszcza, nadchodzi finał i… niestety pozostawia on pewien niedosyt.
Z jednej strony, wszystko właściwie jest, jak trzeba. Sceneria wielkiego finału jest wybuchowa, ostateczna walka pomiędzy Chapelem i Sethem jest spektakularna, ale niestety jej zakończenie i rozwiązanie głównych wątków nie jest do końca satysfakcjonujące. Ten niedosyt wynika głównie z tego, że w poprzednich tomach autorzy sami zawiesili sobie poprzeczkę bardzo wysoko i sprawili tym samym, że oczekiwania były naprawdę bardzo wygórowane. Tymczasem w kluczowych momentach opowieści można odnieść wrażenie, że autorzy poszli trochę na skróty. Na szczęście wszystko ratuje ciekawy pomysł narracyjny, który w gruncie rzeczy był sygnalizowany już w poprzednim tomie. Scenarzyści w interesujący sposób przedefiniowali mianowicie status demona, który opętał Megan.
Seth od samego początku był przedstawiany jako postać niezwykle tajemnicza i niejednoznaczna (jak na demona przystało). Z jednej strony, zgodnie z magiczno-okultystycznym punktem widzenia, Seth był postrzegany jako demon, który opanował Megan. Na przykład, na podstawie relacji Chapela można byłoby stwierdzić, że mamy tu do czynienia z czymś niezwykle realnym i śmiertelnie niebezpiecznym. Taką interpretację wzmacniało zarówno zachowanie Megan, podejmowane przez nią działania, jak i sposób, w jaki chciał sobie z nią poradzić Angel Salvaje. Krótko mówiąc, niektóre postaci uznawały istnienie tego demona za coś oczywistego. Jednak z drugiej strony status Setha jako realnego zagrożenia był kwestionowany przez zwolenników racjonalno-naukowego punktu widzenia. Kathryn Lennox bardzo długo nie dopuszczała do siebie myśli, że Seth jest czymś realnym. Zachowanie Megan było dla niej jedynie zestawem objawów choroby, którą chciała wyleczyć, a relacje Chapela traktowała jako próby wyparcia i racjonalizacji traumatycznych zdarzeń z przeszłości. Nieustannie nakładała na jego wypowiedzi siatkę własnych pojęć i teorii naukowych. Wydaje się jednak, że z czasem zaczęła dopuszczać do siebie myśl, że jednak sprawy nie są tak oczywiste i jednoznaczne.
To napięcie pomiędzy racjonalno-naukowym i magiczno-okultystycznym punktem widzenia było obecne w serii od samego początku, ale w ostatnich dwóch albumach stało się zagadnieniem centralnym. W finale opowieści autorzy jeszcze raz do niego nawiązali, ale tym razem w inny sposób. „Pani doktor i jej teorie, Pan i Pańskie widma. Jesteście wręcz dla siebie stworzeni” – mówi do Chapela Bart Rumble na chwilę przed decydującą walką. Umieszczając naprzeciw siebie Mortona Chapela i Kathryn Lennox, autorzy po raz kolejny zadali pytanie o to, która interpretacja jest słuszna i pozwoli na skuteczną walkę o duszę Megan. Kto z dwójki naszych bohaterów miał rację co do prawdziwej natury Setha? Na to pytanie każdy musi sobie odpowiedzieć już we własnym zakresie.
Graficznie ostatni tom nadal trzyma wysoki poziom i pod tym względem nie różni się od pozostałych. Jedyna różnica, która zresztą dała już o sobie znać w tomie piątym, polega na tym, że Christian Rossi w coraz większym stopniu idzie w kierunku akwarelowego przedstawiania zdarzeń. Mniej mamy tu wyrazistych kresek, więcej impresyjnych akwarelowych obrazków. Zapoczątkowanie tych zmian w tomie piątym miało zapewne związek z charakterem tej opowieści. W ostatnich dwóch tomach bowiem kluczową rolę odgrywa relacja pomiędzy rzeczywistością a urojeniami. Ten kontrast został bardzo umiejętnie przedstawiony właśnie na płaszczyźnie graficznej. Kolorystyka nadal utrzymana jest w ciepłych barwach, które podkreślają napięcie obecne w całej opowieści.
Korzystając z faktu, że mamy przed sobą ostatni tom serii, warto pokusić się o krótkie podsumowanie całości. Bez wątpienia sześciotomową serię wydaną przez Taurus Media należy uznać za bardzo interesującą. Składające się na nią trzy odrębne opowieści dostarczają rozrywki na najwyższym poziomie zarówno pod względem fabularnym, jak i graficznym. W moim osobistym rankingu kolejność ich pojawiania się odpowiada miejscom zajmowanym na podium. Zdecydowanie najlepsza była opowieść zawarta w pierwszych dwóch tomach. Interesująca intryga, trzymający w napięciu sposób narracji, intrygujący styl wprowadzenia bohaterów i wreszcie rozsiane tu i ówdzie sygnały dotyczące tajemnicy skrywanej przez głównego bohatera sprawiały, że lektura komiksu była czystą przyjemnością. Druga opowieść rozgrywająca się na Kubie również była pełna okultystycznych odniesień i zaskakujących zwrotów akcji. Ostatnia historia, w której wreszcie poznaliśmy skrzętnie skrywane przez Mortona Chapela i umiejętnie dawkowane nam przez scenarzystów tajemnice, wydaje się w tym zestawieniu najsłabsza. Trzeba jednak pamiętać, że nadal jest to bardzo dobra opowieść, tyle tylko, że poprzednie tomy nadmiernie rozbudziły oczekiwania czytelników. Wydaje się zresztą, że jest to problem, który bardzo często dotyczy różnych serii komiksowych. Świetny początek, skonstruowany tak, żeby od razu chwycić czytelnika i nie wypuścić go aż do zakończenia serii, bardzo często idzie w parze z nie do końca satysfakcjonującym finałem. Tak czy inaczej, cała seria jest niewątpliwie godna polecenia. Czas spędzony na lekturze opowieści o przygodach ciężko doświadczonego przez życie Mortona Chapela nie będzie czasem straconym.
Dziękujemy wydawnictwu Taurus Media za udostępnienie komiksu do recenzji.
Paweł Ciołkiewicz
Tytuł: „W.E.S.T. 6 – Seth”
Tytuł oryginału: „W.E.S.T. 6 – Seth”
Scenariusz: Xavier Dorison, Fabien Nury
Rysunki: Christian Rossi
Tusz: Christian Rossi
Kolorystyka: Christian Rossi
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Liternictwo: Arkadiusz Salamoński
Wydawca: Taurus Media
Data polskiego wydania: 2015
Wydawca oryginału: Dagraud
Data wydania oryginału: 2011
Objętość: 64 strony
Format: 215 x 290 mm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie/internet
Cena okładkowa: 38 złotych