BERLIN: MIASTO KAMIENI
BERLIN: MIASTO DYMU

DZIEJE UPADKU REPUBLIKI WEIMARSKIEJ

„Berlin” Lutesa reprezentuje zupełnie inną klasę komiksu historycznego od tej, do jakiej przyzwyczaiła nas większość rodzimych twórców. Doprecyzowując, autor świetnej „Karuzeli głupców” podniósł poprzeczkę niebywale wysoko, co odczują wszyscy, którzy parają się tym wymagającym gatunkiem historii obrazkowych. Lutes bowiem nie zapomina, co jest najistotniejsze w opowieściach bazujących na wydarzeniach historycznych. Nie chodzi w nich o dokładny obraz minionej epoki, wystawianie laurki albo potępianie postaci. Historia w takich komiksach najlepiej sprawdza się jako tło dla ciekawego pomysłu oraz fabuły, w której autor ma coś ważnego do powiedzenia.

W ten sposób na łamach serwisu Comic Book Resources Lutes argumentował pragnienie opowiedzenia o dziejach Rzeszy Niemieckiej: „Częściowo instynktownie chciałem uczłowieczyć Niemców. Pragnąłem wytworzyć kontrapunkt dla – po trosze zasadnego – ciężaru łotrostwa i zła przypisywanych Niemcom. Jak łatwo w końcu uprzedmiotawiać i dystansować się od pewnych spraw”. By osiągnąć swój cel, twórca stworzył rozległą sieć powiązań między wyrazistymi bohaterami komiksu, zamieszkującymi Berlin na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych XX w. Owe postacie pełnią funkcję lustra odzwierciedlającego, przez które może pokazać bogactwo pruskiej metropolii, jej różnorodność, blaski jak również cienie miasta.

Jednak Jason Lutes nie prowadzi z czytelnikiem żadnych niecnych gierek. W odniesieniu do spraw ideologicznych, kreując swoją historyczną fikcję, nie opowiada się po niczyjej stronie. Bardziej zależy mu na obserwowaniu poszczególnych grup społecznych, zamieszkujących Berlin oraz wyeksponowanie najbardziej jaskrawych postaw mieszkańców. Tym bardziej jest to ciekawe, że Berlin 20-lecia międzywojennego to miasto, w którego osiedlach zamieszkiwali ludzie o skrajnie odmiennych światopoglądach religijnych czy politycznych. Poglądach, które kończyły się ostrymi sporami a często nawet bójkami czy nawet zbrodnią.

Błędem jednak byłoby rozpatrywać „Berlin” w kwestiach czysto politycznych. Rzecz jasna, specyfice komunistów i faszystów poświęcona jest lwia część albumu. Niemniej Lutes skupia się także na życiu kulturalnym. Zagląda zarówno do klubów jazzowych, w których grają czarnoskórzy muzycy z Afryki, jak również do burżuazyjnej bohemy, ociekającej dekadencją i nihilistycznym hedonizmem. Odwiedzimy ponadto berlińskie ASP, dzielnice nędzarzy oraz miejsca, w których żebrzą weterani I wojny światowej. Wątek żołnierzy, cierpiących na stres pourazowy, najczęściej pozostawionych samym sobie, jest bardzo istotnym atrybutem tej historii.

Nie da się ukryć, że głównymi postaciami „Berlina” są artystycznie utalentowana Martha Müller oraz pacyfistyczny dziennikarz Kurt Severing, piszący teksty dla lewicowego periodyku. To dzięki ich interakcji obserwujemy miasto w trakcie różnych pór roku, zaś rozwój uczucia pomiędzy nimi i rodzące się potem wątpliwości zostały doskonale zgrane z narastającą apatią, doskwierającą społeczeństwu niemieckiemu w tamtych czasach. Anemią, która w 1929 roku doprowadzi do zdobycia większości przez nazistów w parlamencie, rozpoczynając tym samym marsz Hitlera do II wojny światowej…

Może się wydawać, że rysunki Lutesa sprawiają niezbyt dobre wrażenie. Są mało charakterystyczne, statyczne, odarte są z wyjątkowości. Ale to tylko pozory. Lutes z precyzją wytrawnego reżysera bawi się najmniejszymi detalami kadru i wykorzystuje całą gamę narzędzi, jak w doskonale rozplanowanym storyboardzie, by nadać swojej historii unikalne poczucie rytmu. Świetnie to widać, gdy jego cartoonowa, nieskomplikowana kreska mierzy się z marzeniami sennymi oraz koszmarami. Są one niezwykle przemyślane, napięcie zaś budowane poprzez przewrócenie strony powoduje solidny dreszczyk. Jednak najlepsze sceny w „Berlinie” to te „nieme”. Gdy Martha, niczym flâneur, przemierza nocą otulone śniegiem miasto, potyczki między wiecami lewicowców a narodowych socjalistów. Niesamowite, jak wiele potrafi przekazać tym oszczędnym stylem Lutes oraz ile uczuć ujmuje na stronie wypełnionej zaledwie paroma rysunkami.

Pomimo że domykająca część trylogii nie została jeszcze wydana, to już wiadomo, że zapracowała sobie na miejsce wśród takich perełek jak „Maus” czy „Berlin” Marvano. Tym wszystkim, którzy szukają w dyskursie niemieckiej polityki pamięci pozycji, która nie będzie bezkrytycznie ukazywać Niemców jako ofiar hitleryzmu, polecam szczerze arcydzieło Jasona Lutesa. Jego siła polega po części na tym, że nie usprawiedliwia żadnej z politycznych frakcji ani społeczności. Skupia się nade wszystko na życiu ludzi w tamtych czasach; przedstawieniu, jak człowiek zapatrywał się na życie towarzyskie, miłość, wiarę w własne ideały, życie polityczne itp. Lutes, ukazują pełną gamę życia berlińczyków, by dowieść, jak niewiele spośród tych kolorytów zmieniło do dziś swoją barwę, pomimo obecności nowych mediów i Internetu.

Michał Chudoliński

Inne opinie

Długo wyczekiwana kontynuacja „Miasta kamieni” nie zawodzi. Lutes w swej historycznej epopei pokazuje tym razem rosnący podział polityczny w Berlinie w ciągu kilku miesięcy 1929 roku. Wracają bohaterowie z części pierwszej, których oczyma autor pokazuje nam tamtejsze życie nocne i nastroje społeczne. „Miasto dymu” to kawał porządnej powieści graficznej. Upewnia czytelnika, że warto czekać na ostatnią część trylogii.

Damian Maksymowicz

„Berlin: Miasto kamieni”
Tytuł oryginału: City of Stones
Scenariusz: Jason Lutes
Rysunki: Jason Lutes
Tłumaczenie: Wojciech Góralczyk
Wydawca: Kultura Gniewu
Data wydania: 02.2008
Wydawca oryginału: Drawn and Quarterly
Data wydania oryginału: 06.2000
Liczba stron: 214
Format: 19 x 25 cm
Oprawa: miękka
Papier: offset kremowy
Druk: czarno-biały
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 59,90 zł

„Berlin: Miasto dymu”
Tytuł oryginału: City of Smoke
Scenariusz: Jason Lutes
Rysunki: Jason Lutes
Tłumaczenie: Wojciech Góralczyk
Wydawca: Kultura Gniewu
Data wydania: 05.2011
Wydawca oryginału: Drawn and Quarterly
Data wydania oryginału: 08.2008
Liczba stron: 216
Format: 19 x 25 cm
Oprawa: miękka
Papier: offset kremowy
Druk: czarno-biały
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 64,90 zł