Wyobraźnia Joe Hilla nie zna granic. W każdym kolejnym tomie „Locke and Key” nieodrodny syn mistrza grozy serwuje nam coraz bardziej niesamowite i przerażające zdarzenia. Trzecia odsłona opowieści przynosi zarówno zmagania rodziny Locke’ów z armią cieni, jak i… walki olbrzymów. W Lovecraft za sprawą magicznych kluczy może wydarzyć się naprawdę wszystko.
Wbrew wszelkim przeciwnościom losu Nina oraz jej dzieci – Tyler, Kinsey i Bode – próbują poukładać sobie od nowa życie w posiadłości Keyhouse. Co do jednego możemy być już pewni – zabójstwo Rendella Locke’a, od którego cała opowieść się zaczęła, było jedynie wierzchołkiem góry lodowej. Doprowadziła do niego zapoczątkowana dawno temu sekwencja fatalnych zdarzeń, które Joe Hill stopniowo odsłania, budując niesamowite napięcie. Co strasznego zrobili przed laty młodzi członkowie grupy teatralnej, która tak brawurowo zainscenizowała „Burzę” Szekspira? Jakie mroczne tajemnice skrywają ci, którzy przeżyli tragiczne zdarzenia z przeszłości? Jeszcze nie znamy odpowiedzi na te pytania, ale wyobrażenie o tym, co zaszło, możemy już powoli budować ze strzępków informacji, które scenarzysta podrzuca nam w kolejnych tomach.
Trzecia odsłona historii zaczyna się od przygnębiającej sceny, w której żona zamordowanego Rendella wypłakuje się swojemu najstarszemu synowi. Trzeba powiedzieć, że okrutnie potraktowana przez życie kobieta najwyraźniej przestaje radzić sobie z traumą. Zabójstwo męża, gwałt, powtórna walka z Samem Lesserem już w Lovecraft – wszystko to odcisnęło na niej swe okrutne piętno. Widzimy ją w coraz gorszym stanie – teraz raczy się już nie tylko winem, ale przerzuciła się na mocniejsze trunki i właściwie pije bez przerwy. Pogrążanie się w alkoholizmie działa destrukcyjnie na samą Ninę, ale także oddala ją od dzieci, które również przeżywają trudne chwile, a nie mogą liczyć na wsparcie matki. Ten rozpisany przez Hilla po mistrzowsku psychologiczny wątek opowieści podsyca ciekawość co do dalszego rozwoju tej – jak na razie – toksycznej relacji.
Jakby tego było mało, udręczona kobieta teraz dowiedziała się jeszcze o ciężkim wypadku, jakiemu uległ Brian – partner Duncana Locke’a (brata Rendella). Jak pamiętamy z drugiego tomu, Duncan opuścił Lovecraft i wyjechał do Provincetown, gdzie prowadzi lekcje rysunku. Nina postanawia sprawdzić, jak czuje się Duncan oraz w jakim stanie jest Brian. Pod jej nieobecność w Keyhouse rozgrywają się niesamowite sceny, w których główną rolę odgrywa oczywiście Zack Wells, znany także jako Dodge oraz jako Lucas Caravaggio. Kontynuuje on kolekcjonowanie kluczy, ale nadal nie udaje mu się znaleźć najważniejszego – Klucza do Czarnych Drzwi. Na arenie zdarzeń pojawiają się kolejne magiczne artefakty, a bohaterowie ochoczo robią z nich użytek ku uciesze czytelnika. Tym razem poznajemy specyfikę trzech kolejnych kluczy, spośród których najważniejszą rolę odgrywa ten, który pozwala dostać się do pomieszczenia skrywającego tytułową Koronę Cieni. Zresztą to, że opowieścią wcześniej czy później muszą zawładnąć cienie, jasne jest dla czytelnika już od pierwszej planszy. Autorzy bowiem niezwykle pomysłowo umieszczają w różnych miejscach liczne zapowiedzi tego, co ma się zdarzyć.
Jednak o sile tego komiksu decydują nie tylko mrożące krew w żyłach zdarzenia. Joe Hill wiele uwagi poświęca bowiem psychologicznej warstwie opowieści. Powołani przez niego do życia bohaterowie są wielowymiarowi oraz niezwykle wiarygodni w swych działaniach. Szczególną uwagę warto zwrócić na przykład na to, jak „zabieg” wykonany na Kinsey w poprzednim tomie zmienił jej charakter. W gruncie rzeczy zachowuje się ona jak zupełnie inna osoba. Poza tym, nadal mamy tu do czynienia z mistrzowsko rozpisanymi relacjami pomiędzy postaciami – zarówno tymi dobrze już znanymi, jak i tymi, które dopiero wkraczają na scenę. W trzecim tomie swoje pięć minut otrzymują dwie osoby, które do tej pory pojawiały się raczej epizodycznie. Kinsey w dość zaskakujący sposób zaprzyjaźnia się bowiem z ekscentrycznymi chłopakami, którzy – wbrew temu, co można byłoby o nich sądzić na pierwszy rzut oka – okazują się być bardzo w porządku. Scott Kavanaugh oraz Jamal Saturday, którzy towarzyszą dziewczynie w niebezpiecznej wyprawie i zdobywają sobie jej sympatię, bez wątpienia zagoszczą w opowieści na dłużej.
W samych superlatywach można także wypowiadać się na temat warstwy graficznej. Styl Gabriela Rodrigueza bardzo dobrze sprawdza się w tej opowieści grozy, w której pojawia się coraz więcej baśniowych elementów. Dynamiczne, przejrzyste, świetnie kadrowane, a jednocześnie pełne szczegółów rysunki pozwalają poczuć złowieszczą atmosferę i tworzą coraz bardziej baśniowo-magiczny świat. Szczególnie efektownie prezentuje się sekwencja całostronicowych paneli przedstawiająca walkę dwóch gigantów. Rodriguez z olbrzymim wyczuciem dopasował sposób kadrowania do opisywanych zdarzeń. Ta sekwencja kojarzy się nieco z jednym z klasycznych zeszytów z przygodami Supermana, w którym przybysz z Kryptona walczył z Doomsdayem. Tam również finałowa walka rozegrała się na całostronicowych panelach doskonale oddających skalę tego epickiego starcia.
Jeżeli już o graficznej stronie komiksu mowa, to trzeba odnotować interesujące dodatki. Znów mamy tu zatem galerię okładek poszczególnych zeszytów oraz intrygujące opisy kolejnych kluczy ukrytych w Keyhouse. Do pięciu opisanych w poprzednim tomie dołożono tym razem trzy kolejne, które ujawniły swą moc w trzeciej odsłonie tej opowieści. Charakterystyka szóstego – Klucza Omega, czyli jak należy się domyślać Klucza do Czarnych Drzwi – nadal jest nieczytelna. Widać tylko zwęglone skrawki pergaminu, na którym został umieszczony. W użyciu jest zatem już osiem kluczy i trzeba powiedzieć, że pomysłowość scenarzysty co do ich zastosowań przekracza kolejne granice.
Trzeci tom serii trzyma w napięciu do ostatniej planszy, a opowieść grozy stopniowo zyskuje coraz więcej właściwości baśniowych. Atmosfera horroru nadal oczywiście jest obecna – być może nawet w coraz większym stopniu – ale pojawianie się kolejnych kluczy i związane z nimi moce ewidentnie wprowadzają motywy baśniowe. I nie chodzi tu tylko o takie niuanse jak pomysłowe nawiązanie do opowieści o Piotrusiu Panie, ale o kreowanie niezwykłej atmosfery, w której toczy się cała historia. Nie jest to oczywiście baśń w stylu disneyowskim, ale raczej mroczna opowieść, w której nadnaturalne zjawiska przenikają stopniowo do zwyczajnego świata bohaterów, czyniąc go miejscem niebezpiecznym, strasznym i fascynującym zarazem. Ważnym wymiarem opowieści pozostaje również jej aspekt psychologiczny. Joe Hill bardzo umiejętnie i z wielką dbałością o wiarygodność buduje relacje między bohaterami. Dzięki temu historia jest przekonująca, choć przedstawia zdarzenia kompletnie oderwane od rzeczywistości. Wzajemne zależności i relacje pomiędzy bohaterami są bardziej wiarygodne i przejmujące niż w niejednej opowieści obyczajowej.
Paweł Ciołkiewicz
Tytuł: „Locke and Key. Tom 3: Korona cieni”
Tytuł oryginału: „Locke and Key, Volume 3: Crown of Shadows”
Scenariusz: Joe Hill
Rysunki: Gabriel Rodriguez
Tusz: Gabriel Rodriguez
Kolorystyka: Jay Fotos
Tłumaczenie: Jakub Pietrasik
Liternictwo: Arkadiusz Salamoński
Wydawca: Taurus Media
Data polskiego wydania: 2015
Wydawca oryginału: IDW Publishing
Data wydania oryginału: 2010
Objętość: 152 strony
Format: 170 x 260 mm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie/internet
Cena okładkowa: 67 złotych